piątek, 31 maja 2013

Rozdział 13 "To jest właśnie szczęście?"

Witam moje kochane :) Przybywam do was z nowym rozdziałem :) Cieszycie sie?? Mam nadzieję :**
Maleńkie wyjaśnienia :) Bells jest JESZCZE królową, ale do czasu :) Naira nie żyje, ale pokazuje się Bells, tylko w ważnych momentach :))
Moja wena zaczyna chyba współpracować, ale tylko przy odpiowiednich piosenkach :))
Dedyka dla;
- Issie - kochana, dziękuję za twoje szczere komentarze :**
- Asi Dabkowskiej - za to, że ciągle jesteś i czytasz te bzdury :**
- Paulineee - dziękuję za tak długie komentarze i są dla mnie motywacją :**
To ja już nie będę przynudzała :D Zapraszam do czytania moje kochane :***

-----------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 13

Mój ukochany zesztywniał u mego boku, jak reszta mojej rodziny. Alice dosłownie odleciała gdzieś w przyszłość. Spięłam wszystkie mięśnie, bojąc się reakcji wszystkich, a zwłaszcza Edwarda. Może on nie chce mieć dziecka ze mną? Ta myśl zabolała, zanim jeszcze się pojawiła.
Wyczułam delikatny ruch w moim brzuchu. Położyłam na nim dłoń.
- Bello, ta ciąża stanowi dla ciebie zagrożenie - powiedziała przerażona Alice.
Uniosłam głowę.
- To nic nie zmienia, Al - szepnęłam - Urodzę to dziecko, bez względu na konsekwencje. Poza tym nie zapominaj, że jestem wampirem.
- Ciąża będzie powodowała zanik twoich sił - zaoponowała - Dziecko rośnie w zastraszającym tempie, a jego siła się zwiększa. Ty słabniesz, ono rośnie w siłach. Na tym to polega.
Pokręciłam przecząco głową, nie mogąc uwierzyć własnym uszom. Spojrzałam na Edwarda, szukając pomocy, ale jego twarz nie wyraziła żadnych emocji. Szarpnęłam go delikatnie za ramię i wtedy na mnie spojrzał. W jego oczach zobaczyłam ból.
- Alice ma racje, skarbie - szepnął.
Odsunęłam się od niego, jakby poraził mnie prądem. Zaczęłam się wycofywać do domu.
- Chcecie powiedzieć, że mam zabić własne dziecko, abym przeżyła?! - wydarłam się, a moje maleństwo poruszyło się niespokojne. Dotknęłam szybko brzucha - Oszaleliście?! Nigdy tego nie zrobię! To jest moje dziecko! Nigdy nie pozwolę go skrzywdzić! Prędzej sama umrę niż mu coś zrobię!
Wpadłam w amok szaleństwa. Co oni do cholery sobie myślą?! Że skrzywdzę swoje maleństwo, tylko po to, abym ratowała swoje życie?! Przecież jestem silna! Poza tym, żyję już na tym świecie wystarczająco lat, abym przestała egzystować. Jeśli mam ryzykować swoją egzystencję, dla tej małej istotki w moim brzuchu, jestem gotowa.
Edward spróbował do mnie podejść, ale zrobiłam kilka kroków do tyłu, a z moich ust wydobył się groźny warkot. Osłoniłam swoje ciało elektryzującą powłoką.
- Nie zbliżajcie się do mnie! - warknęłam - Jeśli chcecie skrzywdzić moje dziecko, to chcecie skrzywdzić i mnie, a ja na to nie pozwolę!
- Isy… - zaczęła łagodnie Rosalie - Nikt nie chce cię skrzywdzić. My przecież nie możemy podjąć za ciebie decyzji. Jeśli chcesz urodzić to dziecko… masz do tego pełne prawo. Najprawdopodobniej, ja zrobiłabym to samo co ty, gdybym była w ciąży.
Spojrzałam na siostrę i wybuchłam płaczem. Rose natychmiast znalazła się przy mnie, więc zrezygnowałam z rażenia prądem. Wtuliłam się w siostrę, chociaż musze przyznać, że wolałabym mieć przy boku kogoś innego. To wywołało jeszcze większy napad płaczu. Rose przytuliła mnie jeszcze mocniej.
- Spokojne, Bello - szepnęła - Wszystko będzie dobrze.
- Oszalałaś?! - wybuchła Alice - To coś może ją zabić!
Blondyna zerwała się z miejsca i stanęła twarzą w twarz z brunetką.
- To jest dziecko! - wysyczała - Bella jest dorosłą osobą i może robić co zechce! Nie zabronimy jej tego! Sama postąpiłabyś tak samo na jej miejscu!
- Ale ja nie chcę stracić siostry! - jęknęła, Al.
Rose prychnęła.
- Sądzisz, że  pozwolimy, aby Belli coś się stało? Jesteśmy jej rodziną i powinniśmy ją wspierać, a nie dołować! - spojrzała wrogo na Edwarda - A szczególnie ty! W końcu to i twoje dziecko!
Moje maleństwo poruszyło się gwałtownie, sprawiając mi ból. Syknęłam cicho, ale i tak wszyscy usłyszeli. Rose znalazła się obok mnie i pomogła mi wejść do domu, chociaż sama dałabym radę. Poszłyśmy do mojej sypialni i zostałyśmy same.
- Dziękuję, Rose - powiedziałam z bladym uśmiechem.
- Nie ma za co, Isy - odparła - Wiem, że ty postąpiłabyś tak samo w moim przypadku. Ale obiecaj mi coś… nie przestaniesz walczyć.
Zaśmiałam się.
- Obiecuję, Rose. Mam dla kogo egzystować - dotknęłam brzucha.
Blondynka się zaśmiała i mocno mnie przytuliła. Do pokoju wparował Edward. Rose zmroziła go wzrokiem i warknęła. Położyłam jej rękę na ramieniu, aby się opanowała. Dałam jej znak, aby wyszła i tak też postąpiła, wpierw trącając Edwarda ramieniem.
Wampir ruszył ku mnie, ale ja wstałam w wampirzym tempie i chciałam wyjść na balkon, lecz straciłam grunt pod nogami i się przewróciłam. Na szczęście, Edward w porę mnie złapał, oszczędzając bliskiego spotkania z podłogą. Chciałam się wyrwać, lecz mi na to nie pozwolił, w zamian wpił się w moje usta z natarczywością.
Nie pozostałam mu dłużna. Zarzuciłam mu ręce na szyję i przycisnęłam się mocniej do niego, zmniejszając odległość od naszych ciał.
Jednak szybko od niego odskoczyłam, czując ruch dziecka. Położyłam dłoń w miejscu, w którym się poruszyło i delikatnie je pogładziłam.
- Cii - szepnęłam - Spokojnie, kochanie. Mamusia jest z tobą.
Mój ukochany zbliżył się do mnie i położył dłoń na mojej, uśmiechając się szeroko. Zobaczyłam w jego oczach radość i smutek. Spojrzałam na niego z zaciekawieniem, unosząc jedną brew do góry.
- O co chodzi, Edwardzie? - spytałam.
Wampir westchnął.
- Z jednej strony, cieszę się jak wariat, że będziemy mieli dziecko, a z drugiej… - głos mu delikatnie zadrżał i mocno mnie przytulił - Boję się, że stracę ciebie. Nie zniosę tego, Bello. Jesteś całym moim życiem.
Wtuliłam się w jego pierś.
- Nie martw się na zapas. Jestem silna i będę walczyła. Nie zostawię ciebie i maleństwa samych. Ale jeśli będziesz musiał wybierać… - spojrzałam mu w oczy - pomiędzy moim życiem, a dziecka… nie wahaj się ani sekundy, tylko ratuj nasze maleństwo.
- Ale, Bello…
- Nie ma żadnego „ale”. To dziecko, będzie czymś co po mnie zostanie. Nie zastawiajcie się ani sekundy. Obiecaj mi to!
W jego oczach zobaczyłam taki ból, jakby dostał w żołądek. Jego uścisk się wzmocnił.
- Nie będziemy musieli wybierać. Przeżyjecie oboje - powiedział pewnym siebie głosem - Ale jeśli, przyjdzie wybierać… obiecuję, że ocalę nasze dziecko.
„Nasze dziecko”. Te dwa słowa rozbrzmiały w mojej głowie niczym echo. Po policzkach poleciały łzy szczęścia, które szybko starłam, wierzchem dłoni.
- Idź na polowanie, Edwardzie - odsunęłam się od niego - Ale wracaj do mnie szybko.
- Do ciebie zawsze - schylił się i złożył delikatny pocałunek na moich ustach, poczym zniknął.
Na mojej twarzy zakwitł szeroki uśmiech. Ruszyłam do garderoby i stanęłam przed wielkim lustrem. Podciągnęłam koszulkę do góry i przyjrzałam się swojemu brzuchowi pod każdym kontem. Zauważyłam małe wypuklenie, a mój uśmiech się powiększył.
Usłyszałam jak wszyscy wołają mnie na dół. Poprawiłam koszulkę i ruszyłam w ludzkim tempie. Kiedy stanęłam po środku schodów, zakręciło mi się w głowie, a brzuch przeszył delikatny ból. Zaczęłam się osuwać na kolana.
- Rose! - zawołałam, a ona natychmiast znalazła się przy mnie. Objęła mnie w pasie i z jej pomocą doszłam do salonu.
Opadłam na kanapę i zaczęłam oglądać mecz piłki nożnej, lecz i tak nic z tego nie zrozumiałam. Ułożyłam się wygodnie, kładąc głowę na kolanach Jaspera. Obdarzyłam go szerokim uśmiechem, a on zrobił to samo.
 - Isy, musimy omówić kilka spraw - zaczął chochlik, więc na nią spojrzałam - Po pierwsze, nie możesz chodzić na polowania, bo nie możesz się szybko ruszać i w każdej chwili możesz zasłabnąć. Edward ma przynieść dla ciebie trochę krwi. Po drugie, musisz na siebie uważać. Masz ciągle leżeć i unikać gwałtownych ruchów. Po trzecie, kiedy tylko będziesz się źle czuła, masz nas wołać. Po czwarte, nie możesz nigdzie sama chodzić. I po piąte, rezygnujemy ze szkoły. Powiemy, że chodzimy do prywatnej szkoły.
-   A po szóste, gdy tylko urodzi się dziecko, rezygnuję z bycia królową - dodałam z uśmiechem - Przez moją władzę, na moje maleństwo może czyhać zbyt wielkie niebezpieczeństwo.
- Faktycznie - zgodziła się.
Przymknęłam powieki i nie wiedzieć kiedy, ani jakim cudem, zasnęłam.
Dziesiątki wampirów w czarnych pelerynach, wyszło na łąkę, ogromnych rozmiarów. Poczułam rządzę mordu. Podświadomość podpowiedziała mi, że przybyli tu, aby skrzywdzić ważną dla mnie osobę.
Ktoś złapał mnie za rękę. Spojrzałam w bok i zobaczyłam mojego ukochanego, zdeterminowanego i gotowego do walki. A potem ujrzałam osóbkę, z powodu której zebrało się wiele wampirów. Nie tylko po stronie przeciwnej, ale również naszej. Rozpoznałam swoją rodzinę oraz Denalczyków. Reszty, nigdy nie widziałam na oczy…
Ale to nie na nich się skupiłam, lecz na dziewczynce o kasztanowych loczkach, tulącej się do mego boku. Spojrzała w górę i ujrzałam duże i czekoladowe oczy. Nie wiedzieć, czemu poczułam, że to moja córka.
W przybyłych wampirach rozpoznałam Aro, Kajusza, Marka, piekielne bliźnięta oraz innych członków straży, Volturi. Nasi wrogowie, się zatrzymali. Na początku, nie wiedziałam o co chodzi, ale to się zmieniło, kiedy usłyszałam tętent łap. Obejrzałam się za siebie i ujrzałam wilkołaki.
Spięłam się, ale zrozumiałam, że wilki są po naszej stronie. Rdzawo brązowy basior, podszedł do nas i ustał obok mnie.
Usiadłam gwałtownie i rozejrzałam się dookoła. Jakim cudem ja śniłam?! Co jest do diabła?! Ale szybko zrozumiałam, że to przez ciążę i moje dary. Powróciłam do swojej poprzedniej pozy i ponownie ulokowałam głowę na kolanach Jaspera.
- Jak się spało? - zaśmiał się.
- Bardzo dobrze - odparłam z szerokim uśmiechem - Masz wygodnie kolana.
Z mojej lewej strony, dobiegł mnie cichy warkot i śmiechy. Obróciłam głowę i ujrzałam mojego ukochanego. Nie mogłam się powstrzymać i parsknęłam śmiechem. Nade mną znalazła się Alice z białym, styropianowym kubkiem i słomką. Wzięłam to od niej i poczułam zapach zwierzęcej krwi.
Szybko opróżniłam kubek i z zadowolona miną postawiłam go na stoliku. I wtedy stało się coś, co wywołało kolejną falę łez szczęścia. Po minach zebranych, zobaczyłam zszokowanie, łączone ze szczęściem…

Bicie serca mojego maleństwa.
----------------------------------------------------------------------------------------

17 komentarzy:

  1. Będą Volturi! <3
    Rozdział fajny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam wszystkie rozdziały i są REWELACYJNE :)
    Macie talent do pisania i rewelacyjne pomysły na opowiadanie :D
    Czekam na następny rozdział i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super! Volturi? znowu? ja nie chcę ;( oni muszą się wszędzie wtryniać!
    ale ogólnie bomba nie mogę doczekać się nn
    Liv/Livkiii

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, u mnie na
    http://nowy-rozdzial-w-zyciu.blogspot.com/
    pojawił się NN, serdeczne zapraszam :*
    Belle

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny, aż nie mogę się nadziwić <333
    Co tu dużo pisać? Świetny jak każdy inny, może nawet lepszy !
    Czekam niecierpliwie na nn i życzę weny!
    xoxo, Aleks

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział :D
    Już czekamy na ciąg dalszy.!
    Z niecierpliwością :):)
    Powodzenia w pisaniu i zapraszamy do nas :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Cuuuuuuudooooo! Kurdę, ale wojownicza Bells! Ale ona przeżyje, prawda? nie zrobisz mi teeeegoooo!!!!!
    no bo pewnie bd bitwa o Renesmee! I mam nadzieję, że Bella nie zrzeknie się korony i bd mogła dokopać tym wielkim 3-em GNOJKOM!!!! A JAK!!!!!! A ja się przyłączę!!!!! hło hło!
    Ech, naszą rodzinkę pewnie bd czekały ciężkie dni.
    No nic, czekam na NN z niecierpliwością
    Niech wena bd z Tobą!
    BUuuuuziaaaaczki!!!!

    Ps. Dziękuję za dedyczek! ;) Wzruszyłam się! Rzadko ludzie dedykują mi rozdział ;D I to taaaaki faaaajny w dodatku!
    Serio jestem dla cb motywacją??? Bardzo się cieszę ^^ Ale za tą groźbę z siekierą którą dostałam jakieś pół godziny temu, to normalnie... RĘKA, NOGA, MÓZG NA ŚCIANIE, złotko!!!! Kamikadze, boski wiatr, nie ma przebacz!!!!
    NIE MA!

    Ok, Teletubisie mówią PA PA!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kuźwa! Nie ma mnie jeden dzień a tu takie zajebiste rozdziały się ukazują! Ja tu kurwa płaczę. Może to przez Dzień Dziecka -,-' No cóż... Rozdziałek wyjebany w kosmos. Kosmooooooosik! Zdemoralizowana jestę. Co nie Natalko ^^

    Weny życzę i wpieprzania tortu. Torciiiiiiiiiiiiiiiik!

    (zwariowana jestę!)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra, Wampirek się zbiera.
    Na początek, przepraszam, że wcześniej nie komentowałam rozdziałów, ale uroczyście przysięgam, przed JESZCZE królową Bellą,że wszystko czytałam i z utęsknieniem czekałam na NN.
    Tak w ogóle zanim przejdę do komciowania rozdziału, to przeczytałam Twojego komenta u Paulineee i wyznałaś, ę mnie kochasz. Jej, jakie to miłe <3 Ja też kocham Ciebie, bo ja ogólnie wszystkich kocham. Taka mała klatka piersiowa, a tak wielkie serce, gdzie ja to mieszczę?
    W sumie, to ja się wzruszyłam jak czytałam ten rozdział. Wiesz... Ostatnio coś często płaczę. Ale lubię jak Bella jest taka wojownicza, a co! Kobiety górą, skromnie powiem, że mam nadzieję, iż Bells im nieźle nakopie do dupy. A co! Kto bogatemu zabroni?

    No i wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka.

    PS. Na sinful-secret jest NN

    Pozdrawiam,
    kochany,
    Wampirek,
    też,
    Was, kocha. <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej, kochana !
    Na blogu:
    http://sinful-secret.blogspot.com/
    Jest nowy rozdział!
    Zapraszamy!
    Wampirek i Lady.A.

    PS. Wszystkiego najlepszego z okazji dnia dziecka!

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział świetny.!! Już nie mogę doczekać sie nn.!!
    Beata ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepraszam ,że dopiero teraz komentuje ale miałam urwanie głowy z maturami.Rzeczywiście ci wena wróciła...Bo rozdziały są wspaniałe
    Pozdrawiam i zapraszam do Mnie
    Bell 93

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej, kochana, dziś po raz drugi,trzeci?
    W każdym bądź razie jest NN, tak na SS.
    http://sinful-secret.blogspot.com/
    Pozdrawiamy.

    Wampirek i Lady A.

    OdpowiedzUsuń
  14. O bosz!!!! Jaka akcja!!! Bella jaka wojowniczka! I dobrze, kurczę :P Każda wampirzyca postąpiłaby na jej miejscu tak samo. Heh... Ta scenka z Edwardem była urocza. To takie romantyczne. Och, nie zrobisz mi tego! O nie! Nie zrobisz, rozumiesz?! Bella będzie żyć! I tyle! Koniec kropka!
    Wizja Alice... Dość przerażająca, ale ja wierzę, że Bells wyjdzie z tego cało. Wyjdzie z tego cało i znajdzie szczęście z Edwardem oraz małą Nessie. ;) Jasper i wygodne kolana - nieźle, nieźle :P Chyba wszyscy się domyślają, że będzie bitwa Z Volturi. Jak ja ich nienawidzę!
    Lecę do następnego rozdziału i nadrabiam zaległości ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Byłam tam a teraz tu :D MAtrix :D Ps. Komentarz ogólny znajdzie się pod ostatnią nn :{D

    OdpowiedzUsuń
  16. Bella górą!! A co!!
    Te dupki Volturii.Nie wystarczyła im Naira?!?!
    Za Renesmee się wezmą!?!?

    ,,My dziewczyny, zgrana paka,
    pokonamy dziś chłopaka.
    Pokonamy męski ród,
    jak podskoczą damy w dziób!!! "

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej :) troche późno czytam, zważywszy na to kiedy był publikowany rozdział :D ale czy Bella nie odebrała juz wcześniej darów piekielnym bliźniętom?
    Poza tym jednym super piszesz, bardzo mi się podoba ta historia <3
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń