niedziela, 19 maja 2013

Opowiadanko :)

Witam wszystkich serdecznie :) Mam dla was opowiadanie, o którym wspominałam daaawno temu :) Mam nadzieję, że się spodoba xD

-------------------------------------------------------------------------


Minął dokładnie rok, odkąd Edward ode mnie odszedł, twierdząc, że mnie nie kocha, a nasza ostatnia noc, była pożegnaniem. Nie pomyślał jednak o tym, że mogę zajść z nim w ciążę. Tak, mam dziecko. Urodziłam prześliczną córkę, której dałam na imię Renesmee. Maleńka ma trzy miesiące i jest strasznie podobna do swojego ojca.
Edward nie wie, że mamy dziecko. Nie chciałam mącić jego spokoju. Poza tym, na pewno uznałby, że skoro mamy dziecko, musimy być razem, aby ono było szczęśliwe, ale ja nie chcę, aby był ze mną, tylko z rozsądku.
Tęsknię za nim i za jego rodziną. Nadal ich kocham, pomimo iż mnie zostawili...
Wyprowadziłam się od Charliego, ale nadal mieszkam w Forks. Nie chciałam niczym obarczać ojca. Obecnie mieszkam w małym domku, kupionym z oszczędności. Jest ciężko, ale daję radę.
Często pomaga mi Jacob Black, mój przyjaciel. Zostaje z Renesmee, kiedy ja chodzę do pracy. Bez niego nie dałabym rady...
Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Odłożyłam śpiącą już Renesmee do łóżeczka i poszłam otworzyć. Zobaczyłam mojego przyjaciela. Uśmiechnęłam się lekko i razem skierowaliśmy się do saloniku.
Opadłam na kanapę i zamknęłam oczy.
- Powinnaś wziąć kilka dni wolnego, Bello - odezwał się Jake, przerywając ciszę - Nie jesteś robotem! Nawet z urlopu macierzyńskiego zrezygnowałaś!
- Nie mogę, Jake. Chcę dać małej jak najlepsze życie.
- Ale jej jest potrzebna matka, a nie zombie! - zaprotestował.
- Daj spokój. Dobrze jest.
Chłopak jęknął.
- Chętnie bym na ciebie jeszcze nawrzeszczał, ale muszę lecieć na patrol. Wiedz, że jeszcze wrócimy do tej rozmowy.
Wiem, że nie kłamie. On nie odpuszcza. Już się mogę przygotować na rozmowę, a raczej pouczenie.
- Jasne - mruknęłam - Leć już. Dam sobie radę.
Jake przytulił mnie delikatnie.
- Trzymaj się Bells. Wpadnę wieczorem.
- Pa, Jake - uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
Mój przyjaciel wyszedł, a ja położyłam się na kanapie, napawając się ciszą, jednak nie potrwała ona długo. Chwilę później rozległ się dzwonek do drzwi. Jestem pewna, że to Jacob.
Wstałam niechętnie, gotowa przywalić Jake'owi na wejściu. Otworzyłam drzwi i odwróciłam się, nie patrząc na swojego gościa.
- Jacob, mówiłam ci, że dam sobie radę - powiedziałam, zmierzając w stronę saloniku - A z pracy też nie zrezygnuję, bo pieniądze są mi potrzebne.
- Ja nie jestem Jacob - usłyszałam najpiękniejszy głos na świecie.
Gwałtownie się odwróciłam i spojrzałam na Edwarda. Moje serce zabiło dziesięć razy szybciej niż zazwyczaj.
- Edward, co ty tu robisz? - spytałam cicho, bojąc się, że zadrży mi głos.
- Przepraszam, Bello. Nie powinienem przychodzić, ale nie mogę tak dłużej. Nie potrafię bez ciebie żyć. Jesteś dla mnie wszystkim.
W jego oczach zobaczyłam ból i cierpienie, a w moich zebrały się łzy.
- Jesteś szczęśliwa? - spytał.
- Na ile to możliwe...
Usłyszałam płacz Renesmee. Wpadłam szybko do sypialni i wzięłam córkę na ręce. Zaczęłam chodzić po pokoju, jednocześnie bujając małą na rękach. Nie minęło pięć minut, a Renesmee ponownie zasnęła, więc odłożyłam ją do łóżeczka.
- Nie powinienem tu przychodzić - powtórzył smutno.
Odwróciłam się i spojrzałam na wampira pytająco.
- Zmąciłem twój spokój - wyjaśnił - Masz dziecko i czuję zapach jeszcze jednej osoby, więc jestem pewien, że to jej ojciec - spojrzał na moją córkę - Zachowałem się jak egoista, ale obiecałem sobie, że jeśli będziesz z kimś związana... to... odejdę.
Przeszedł mnie lodowaty dreszcz. Edward odwrócił się na pięcie w błyskawicznym tempie, ale zdążyłam zauważyć w jego oczach cierpienie.
- Poczekaj! Muszę wiedzieć jedno - wampir odwrócił się - Czy ty coś do mnie czujesz? Proszę, powiedz prawdę.
Edward podszedł do mnie, ujął moją twarz w dłonie i spojrzał prosto w oczy.
- Bello, jesteś całym moim życiem. Kocham cię i to się nigdy nie zmieni. Wtedy w lesie... kłamałem. Zachowałem się jak ostatni dupek... Ale musiałem odejść... Po tym jak zobaczyłem twoje siniaki, które sam ci zrobiłem, poczułem do siebie obrzydzenie. To jeden powód, a drugi - usiadł na łóżku - Wiedziałem, że przy mnie, nie będziesz mogła być w pełni szczęśliwa, że będziesz musiała zrezygnować z macierzyństwa. Teraz masz dziecko i na pewno zdajesz sobie sprawę, jakie to szczęście...
Usiadłam obok niego i złapałam go za dłonie. Edward na mnie spojrzał z bólem.
- A co byś zrobił gdyby to było nasze dziecko? - zapytałam.
- Zaopiekowałbym się wami. Kochałbym was całym sercem. Ale niestety to nie możliwe...
- Masz rację, w sprawie macierzyństwa. To wspaniała rzecz. Nigdy nie chciałam mieć dziecka, ale teraz, kiedy Renesmee jest na świecie, nie wyobrażam sobie bez niej życia - wstałam i odwróciłam się do niego plecami. Podeszłam do okna i zamknęłam oczy - Ale pomyliłeś się co do innych kwestii. Ten zapach, który wyczułeś to zapewne zapach Jacoba Blacka. To mój stary znajomy i nikt więcej. Zostaje z małą, kiedy chodzę do pracy. Renesmee nie jest jego córką. Po tym jak odszedłeś dowiedziałam się, że jestem w ciąży - po policzkach poleciały mi łzy - To twoja córka Edwardzie.
Zapadła cisza, przerywana jedynie przez nasze oddechy. Odwróciłam się i spojrzałam na Edwarda. Zobaczyłam w jego oczach zszokowanie.
- Nie zabronię ci kontaktu z córką. Chcę, aby Renesmee miała ojca... Kiedy dorośnie, będziesz mógł ją zabierać do siebie. Nie zabronię ci tego. Masz do niej takie samo prawo jak ja.
Wampir wstał i powoli do mnie podszedł. Starł mi łzy. Pod wpływem jego dotyku, zadrżałam delikatnie.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? - spytał.
- A zmieniłoby to coś? - powiedziałam.
- Oczywiście, że tak, Bello. Zaopiekowałbym się tobą, a później pomógłbym w wychowaniu naszej córki.
Kiedy wypowiedział te dwa ostatnie słowa, zalała mnie fala ciepła.
- Nie chcę, żebyś był ze mną z poczucia obowiązku - mruknęłam.
- Jakiego poczucia obowiązku?! - oburzył się - Kocham cię. Zrozum to wreszcie! Chcę być z tobą z miłości! - nagle posmutniał - Ale zrozumiem, jeśli zechcesz, abym zniknął z twojego życia. Tylko powiedz to, Bello, a nigdy więcej mnie nie zobaczysz.
Zmroziło mnie. Przypomniał mi się dzień, w którym odszedł. Edward odwrócił się i wyszedł. Na odchodnym wyszeptał jedynie ciche "Rozumiem".
Rozpłakałam się i usiadłam na podłodze.
- Nie zostawiaj mnie, ponownie - powiedziałam, świadoma, że jest już za późno.
Straciłam go ponownie. Tyle, że tym razem z własnej głupoty. Rany, które zagoiły się, gdy dowiedziałam się o ciąży, ponownie się odnowiły. Zaczęłam spazmatycznie oddychać. Ból w klatce piersiowej jest nie od opisania.
- Bello? - usłyszałam zaniepokojony głos Edwarda.
Poczułam jak ktoś mnie obejmuje, a tym ktosiem jest Edward.
- Obiecuję, że nigdy więcej cię nie zostawię. Będę przy tobie każdego dnia. Będę się tobą opiekował każdego dnia i nocy.
Wtuliłam się w wampira. Czy to na prawdę możliwe, że mój ukochany do mnie wrócił? Że będzie przy mnie cały czas? A może to tylko piękny sen, z którego zaraz przyjdzie mi się wybudzić?
- Kocham cię, Bello - szepnął Edward mi do ucha.
Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Ja ciebie też, Edwardzie - powiedziałam.
Nagle wampir zmusił mnie do wstania, a sam klęknął przede mną na jednym kolanie. Wstrzymałam oddech.
- Isabello Marie Swan. Obiecuję szanować cię i kochać przez całą wieczność. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
Po raz kolejny tego dnia się popłakałam, tyle że tym razem ze szczęścia. Wewnętrzne rany zagoiły się tak szybko, jak się pojawiły.
- Tak - wykrztusiłam w końcu.
Edward wstał i mnie pocałował. Zarzuciłam mu ręce na szyję i przycisnęłam się mocniej do niego.

Ślub odbył się miesiąc później. Zorganizowaniem całej uroczystości zajęła się Alice oraz Esme. Mi nie pozwoliły nic zrobić. Siedziałam w domu z Renesmee i Edwardem.
Teraz mieszkam ze swoim mężem i córką w domku w lesie, który urządziła moja teściowa. Jest piękny. Gdy w nim przebywam,  czuję się jak w bajce. Jakby był on moim maleńkim pałacem.
Jestem już pięć miesięcy po ślubie. Renesmee jest strasznie rozpieszczana, ale najbardziej rozpieszcza ją Edward. Jest jego oczkiem w głowie.
Po wielu namowach mojego ukochanego, zrezygnowałam z pracy. Edward powiedział, że jego żona nie będzie pracowała.
Jacob sie do mnie nie odzywa, ponieważ wróciłam do ukochanego, a wilkołaki i wampiry są naturalnymi wrogami.
Mój ukochany zgodził się na moją przemianę, gdy tylko... urodzę. Tak, ponownie jestem w ciąży. To czwarty miesiąc. Mój mąż jest strasznie nadopiekuńczy i nie narzeka na moje zmiany nastrojów.
Jesteśmy szczęśliwi... W końcu wszystko jest na swoim miejscu... Jest tak, jak być powinno...


11 komentarzy:

  1. Ciekawie się zapowiada.!
    Z niecierpliwością czekamy na nn .!!
    Weny i zapraszamy do nas ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne <333 To by był fajny pomysł na bloga :) Ale tą historię skądś kojarzę... No nic. Weny życzę i nie pożarcia przez komary !

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne opowiadanie!!!!! Zgadzam się z Issą iż to fajny pomysł na bloga:)Jestem zachwycona tym opowiadaniem z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne! ;) Zgadzam się z Issie, że to byłby fajny pomysł na bloga ;) Co prawda... Coś podobnego już czytałam... Podobnego, przynajmniej do któregoś momentu. No nic ;) Końcówka boska!!! :)
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne ;D
    Beata ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. cudownie :) naprawdę fajne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy pojawi się tu nn???

    OdpowiedzUsuń
  9. Ostatnio mam zły humor więc jak dla mnie opowiadanie za "sweetaśne" , ale całkiem fajne ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kto ci pomagał? No przyznaj się ;D Katherina B. Jak masz zły humor, to się potnij i nie truj dupy innym :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Boże, ja lubię takie słodkie opowiadanka <3 Aż się popłakałam. Hlip, dasz chusteczkę?

    Hej, kochana :3
    Zapraszam na, jeśli jeszcze nie czytałaś Prolog i Rozdział 1 na blogu :
    http://sinful-secret.blogspot.com/
    A na blogu :
    http://love-is-magic.blogspot.com/
    Jest Epilog.

    Pozdrawiam, Wampirek & Lady. A.

    OdpowiedzUsuń