-------------------------------------------------------------------------
Minął dokładnie rok, odkąd Edward ode mnie odszedł, twierdząc, że
mnie nie kocha, a nasza ostatnia noc, była pożegnaniem. Nie pomyślał jednak o
tym, że mogę zajść z nim w ciążę. Tak, mam dziecko. Urodziłam prześliczną córkę,
której dałam na imię Renesmee. Maleńka ma trzy miesiące i jest strasznie
podobna do swojego ojca.
Edward nie wie, że
mamy dziecko. Nie chciałam mącić jego spokoju. Poza tym, na pewno uznałby, że
skoro mamy dziecko, musimy być razem, aby ono było szczęśliwe, ale ja nie chcę,
aby był ze mną, tylko z rozsądku.
Tęsknię za nim i
za jego rodziną. Nadal ich kocham, pomimo iż mnie zostawili...
Wyprowadziłam się
od Charliego, ale nadal mieszkam w Forks. Nie chciałam niczym obarczać ojca.
Obecnie mieszkam w małym domku, kupionym z oszczędności. Jest ciężko, ale daję
radę.
Często pomaga mi
Jacob Black, mój przyjaciel. Zostaje z Renesmee, kiedy ja chodzę do pracy. Bez
niego nie dałabym rady...
Moje rozmyślania
przerwał dzwonek do drzwi. Odłożyłam śpiącą już Renesmee do łóżeczka i poszłam
otworzyć. Zobaczyłam mojego przyjaciela. Uśmiechnęłam się lekko i razem skierowaliśmy
się do saloniku.
Opadłam na kanapę
i zamknęłam oczy.
- Powinnaś wziąć
kilka dni wolnego, Bello - odezwał się Jake, przerywając ciszę - Nie jesteś
robotem! Nawet z urlopu macierzyńskiego zrezygnowałaś!
- Nie mogę, Jake.
Chcę dać małej jak najlepsze życie.
- Ale jej jest
potrzebna matka, a nie zombie! - zaprotestował.
- Daj spokój.
Dobrze jest.
Chłopak jęknął.
- Chętnie bym na
ciebie jeszcze nawrzeszczał, ale muszę lecieć na patrol. Wiedz, że jeszcze
wrócimy do tej rozmowy.
Wiem, że nie
kłamie. On nie odpuszcza. Już się mogę przygotować na rozmowę, a raczej
pouczenie.
- Jasne -
mruknęłam - Leć już. Dam sobie radę.
Jake przytulił
mnie delikatnie.
- Trzymaj się
Bells. Wpadnę wieczorem.
- Pa, Jake -
uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
Mój przyjaciel
wyszedł, a ja położyłam się na kanapie, napawając się ciszą, jednak nie
potrwała ona długo. Chwilę później rozległ się dzwonek do drzwi. Jestem pewna,
że to Jacob.
Wstałam
niechętnie, gotowa przywalić Jake'owi na wejściu. Otworzyłam drzwi i odwróciłam
się, nie patrząc na swojego gościa.
- Jacob, mówiłam
ci, że dam sobie radę - powiedziałam, zmierzając w stronę saloniku - A z pracy
też nie zrezygnuję, bo pieniądze są mi potrzebne.
- Ja nie jestem
Jacob - usłyszałam najpiękniejszy głos na świecie.
Gwałtownie się odwróciłam
i spojrzałam na Edwarda. Moje serce zabiło dziesięć razy szybciej niż
zazwyczaj.
- Edward, co ty tu
robisz? - spytałam cicho, bojąc się, że zadrży mi głos.
- Przepraszam,
Bello. Nie powinienem przychodzić, ale nie mogę tak dłużej. Nie potrafię bez
ciebie żyć. Jesteś dla mnie wszystkim.
W jego oczach
zobaczyłam ból i cierpienie, a w moich zebrały się łzy.
- Jesteś
szczęśliwa? - spytał.
- Na ile to
możliwe...
Usłyszałam płacz
Renesmee. Wpadłam szybko do sypialni i wzięłam córkę na ręce. Zaczęłam chodzić
po pokoju, jednocześnie bujając małą na rękach. Nie minęło pięć minut, a
Renesmee ponownie zasnęła, więc odłożyłam ją do łóżeczka.
- Nie powinienem
tu przychodzić - powtórzył smutno.
Odwróciłam się i
spojrzałam na wampira pytająco.
- Zmąciłem twój
spokój - wyjaśnił - Masz dziecko i czuję zapach jeszcze jednej osoby, więc
jestem pewien, że to jej ojciec - spojrzał na moją córkę - Zachowałem się jak
egoista, ale obiecałem sobie, że jeśli będziesz z kimś związana... to...
odejdę.
Przeszedł mnie
lodowaty dreszcz. Edward odwrócił się na pięcie w błyskawicznym tempie, ale
zdążyłam zauważyć w jego oczach cierpienie.
- Poczekaj! Muszę
wiedzieć jedno - wampir odwrócił się - Czy ty coś do mnie czujesz? Proszę,
powiedz prawdę.
Edward podszedł do
mnie, ujął moją twarz w dłonie i spojrzał prosto w oczy.
- Bello, jesteś
całym moim życiem. Kocham cię i to się nigdy nie zmieni. Wtedy w lesie...
kłamałem. Zachowałem się jak ostatni dupek... Ale musiałem odejść... Po tym jak
zobaczyłem twoje siniaki, które sam ci zrobiłem, poczułem do siebie
obrzydzenie. To jeden powód, a drugi - usiadł na łóżku - Wiedziałem, że przy
mnie, nie będziesz mogła być w pełni szczęśliwa, że będziesz musiała
zrezygnować z macierzyństwa. Teraz masz dziecko i na pewno zdajesz sobie
sprawę, jakie to szczęście...
Usiadłam obok
niego i złapałam go za dłonie. Edward na mnie spojrzał z bólem.
- A co byś zrobił
gdyby to było nasze dziecko? - zapytałam.
- Zaopiekowałbym
się wami. Kochałbym was całym sercem. Ale niestety to nie możliwe...
- Masz rację, w
sprawie macierzyństwa. To wspaniała rzecz. Nigdy nie chciałam mieć dziecka, ale
teraz, kiedy Renesmee jest na świecie, nie wyobrażam sobie bez niej życia -
wstałam i odwróciłam się do niego plecami. Podeszłam do okna i zamknęłam oczy -
Ale pomyliłeś się co do innych kwestii. Ten zapach, który wyczułeś to zapewne
zapach Jacoba Blacka. To mój stary znajomy i nikt więcej. Zostaje z małą, kiedy
chodzę do pracy. Renesmee nie jest jego córką. Po tym jak odszedłeś
dowiedziałam się, że jestem w ciąży - po policzkach poleciały mi łzy - To twoja
córka Edwardzie.
Zapadła cisza,
przerywana jedynie przez nasze oddechy. Odwróciłam się i spojrzałam na Edwarda.
Zobaczyłam w jego oczach zszokowanie.
- Nie zabronię ci
kontaktu z córką. Chcę, aby Renesmee miała ojca... Kiedy dorośnie, będziesz
mógł ją zabierać do siebie. Nie zabronię ci tego. Masz do niej takie samo prawo
jak ja.
Wampir wstał i
powoli do mnie podszedł. Starł mi łzy. Pod wpływem jego dotyku, zadrżałam
delikatnie.
- Dlaczego nic mi
nie powiedziałaś? - spytał.
- A zmieniłoby to
coś? - powiedziałam.
- Oczywiście, że
tak, Bello. Zaopiekowałbym się tobą, a później pomógłbym w wychowaniu naszej
córki.
Kiedy wypowiedział
te dwa ostatnie słowa, zalała mnie fala ciepła.
- Nie chcę, żebyś
był ze mną z poczucia obowiązku - mruknęłam.
- Jakiego poczucia
obowiązku?! - oburzył się - Kocham cię. Zrozum to wreszcie! Chcę być z tobą z
miłości! - nagle posmutniał - Ale zrozumiem, jeśli zechcesz, abym zniknął z
twojego życia. Tylko powiedz to, Bello, a nigdy więcej mnie nie zobaczysz.
Zmroziło mnie.
Przypomniał mi się dzień, w którym odszedł. Edward odwrócił się i wyszedł. Na
odchodnym wyszeptał jedynie ciche "Rozumiem".
Rozpłakałam się i
usiadłam na podłodze.
- Nie zostawiaj
mnie, ponownie - powiedziałam, świadoma, że jest już za późno.
Straciłam go
ponownie. Tyle, że tym razem z własnej głupoty. Rany, które zagoiły się, gdy
dowiedziałam się o ciąży, ponownie się odnowiły. Zaczęłam spazmatycznie
oddychać. Ból w klatce piersiowej jest nie od opisania.
- Bello? -
usłyszałam zaniepokojony głos Edwarda.
Poczułam jak ktoś
mnie obejmuje, a tym ktosiem jest Edward.
- Obiecuję, że
nigdy więcej cię nie zostawię. Będę przy tobie każdego dnia. Będę się tobą
opiekował każdego dnia i nocy.
Wtuliłam się w
wampira. Czy to na prawdę możliwe, że mój ukochany do mnie wrócił? Że będzie
przy mnie cały czas? A może to tylko piękny sen, z którego zaraz przyjdzie mi
się wybudzić?
- Kocham cię,
Bello - szepnął Edward mi do ucha.
Mimowolnie się
uśmiechnęłam.
- Ja ciebie też,
Edwardzie - powiedziałam.
Nagle wampir
zmusił mnie do wstania, a sam klęknął przede mną na jednym kolanie. Wstrzymałam
oddech.
- Isabello Marie
Swan. Obiecuję szanować cię i kochać przez całą wieczność. Czy uczynisz mi ten
zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
Po raz kolejny
tego dnia się popłakałam, tyle że tym razem ze szczęścia. Wewnętrzne rany
zagoiły się tak szybko, jak się pojawiły.
- Tak -
wykrztusiłam w końcu.
Edward wstał i
mnie pocałował. Zarzuciłam mu ręce na szyję i przycisnęłam się mocniej do
niego.
Ślub odbył się
miesiąc później. Zorganizowaniem całej uroczystości zajęła się Alice oraz Esme.
Mi nie pozwoliły nic zrobić. Siedziałam w domu z Renesmee i Edwardem.
Teraz mieszkam ze
swoim mężem i córką w domku w lesie, który urządziła moja teściowa. Jest
piękny. Gdy w nim przebywam, czuję się jak w bajce. Jakby był on moim
maleńkim pałacem.
Jestem już pięć
miesięcy po ślubie. Renesmee jest strasznie rozpieszczana, ale najbardziej
rozpieszcza ją Edward. Jest jego oczkiem w głowie.
Po wielu namowach
mojego ukochanego, zrezygnowałam z pracy. Edward powiedział, że jego żona nie
będzie pracowała.
Jacob sie do mnie
nie odzywa, ponieważ wróciłam do ukochanego, a wilkołaki i wampiry są
naturalnymi wrogami.
Mój ukochany
zgodził się na moją przemianę, gdy tylko... urodzę. Tak, ponownie jestem w
ciąży. To czwarty miesiąc. Mój mąż jest strasznie nadopiekuńczy i nie narzeka
na moje zmiany nastrojów.
Jesteśmy
szczęśliwi... W końcu wszystko jest na swoim miejscu... Jest tak, jak być
powinno...
Ciekawie się zapowiada.!
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekamy na nn .!!
Weny i zapraszamy do nas ;p
Fajne <333 To by był fajny pomysł na bloga :) Ale tą historię skądś kojarzę... No nic. Weny życzę i nie pożarcia przez komary !
OdpowiedzUsuńCudowne opowiadanie!!!!! Zgadzam się z Issą iż to fajny pomysł na bloga:)Jestem zachwycona tym opowiadaniem z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Świetne! ;) Zgadzam się z Issie, że to byłby fajny pomysł na bloga ;) Co prawda... Coś podobnego już czytałam... Podobnego, przynajmniej do któregoś momentu. No nic ;) Końcówka boska!!! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietne ;D
OdpowiedzUsuńBeata ;)
cudownie :) naprawdę fajne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńkiedy pojawi się tu nn???
OdpowiedzUsuńOstatnio mam zły humor więc jak dla mnie opowiadanie za "sweetaśne" , ale całkiem fajne ;)
OdpowiedzUsuńKto ci pomagał? No przyznaj się ;D Katherina B. Jak masz zły humor, to się potnij i nie truj dupy innym :D
OdpowiedzUsuńBoże, ja lubię takie słodkie opowiadanka <3 Aż się popłakałam. Hlip, dasz chusteczkę?
OdpowiedzUsuńHej, kochana :3
Zapraszam na, jeśli jeszcze nie czytałaś Prolog i Rozdział 1 na blogu :
http://sinful-secret.blogspot.com/
A na blogu :
http://love-is-magic.blogspot.com/
Jest Epilog.
Pozdrawiam, Wampirek & Lady. A.