Wyprostowałam się, a na mojej twarzy namalował się szeroki uśmiech.
- I o to tyle krzyku? - spytałam - Alice, dobrze wiesz, że żadne wampiry nie mają ze mną szans. Powiedz tylko kiedy.
Siostry zgromiły mnie wzrokiem. Chochlik stanął naprzeciw mnie.
- Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z powagi sytuacji?! - wydarła się na mnie - Jest ich sto! Sto nowonarodzonych! Na pewno mają dary!
- Ja też mam dary, Al - przypomniałam jej i pocałowałam w policzek - Nie ma się czym przejmować. Zapomniałaś kim jestem. A skoro te wampiry chcą mnie zabić… widocznie nie zostali uprzedzeni, że mają walczyć z najpotężniejszą wampirzycą świata. A teraz wybacz… Za godzinę musimy jechać do szkoły.
Odwróciłam się, ale ktoś złapał mnie za ramię i mocno szarpnął. Odwróciłam się i ujrzałam wściekłą Alice.
- Jeśli ty kogoś podpalisz, oni podpalą nas! Mają kogoś kto odbija dary. To będzie ciężka walka. Nie ma pewności, że wygramy.
Spojrzałam na nią jakby spadła z księżyca.
- Co?! - wykrztusiłam - Wy nie będziecie brali w tym udziału! Oni chcą mnie, więc mnie dostaną! Wy macie zostać tu i koniec!
Do akcji wkroczył Jasper. Objął Alice opiekuńczo ramieniem.
- Bello, chyba nie myślisz, że pozwolimy, abyś zginęła. Jeśli masz zginąć to my z tobą. Ale… jest jedno wyjście.
Spojrzałam mu prosto w oczy i od razu zrozumiałam. Spojrzałam na niego spode łba.
- Nie nadużyję tu władzy, Jazz. Już wolę zginąć.
Blondyn położył podszedł do mnie i położył mi dłonie na ramionach. Spojrzał mi w oczy.
- To, że będziesz naszą królową, tylko polepszy nasz świat. Wiesz o tym. Możesz zdziałać wiele dobrego. Ale to nie oznacza, że nie możesz żyć normalnie. Masz predyspozycje do władzy. Jak myślisz? Dlaczego Alice i Rosalie słuchają cię we wszystkim? Bo wiedzą, że postępujesz słusznie. Musisz wypowiedzieć tylko jedno zdanie.
- On ma rację - powiedział Emmett dość poważnie - Jeśli ty będziesz królową, nasz świat się zmieni na lepsze. I nie tylko nasz.
Wszyscy go poparli. Wzięłam głęboki wdech.
- Zgoda - powiedziałam i zamknęłam oczy - Ja, Isabella Marie Swan, zgadzam się być królową wszystkich istot ludzkich.
Gdy tylko te zdanie wyleciało z moich ust, poczułam jak unoszę się w powietrzu. Zebrał się potężny wiatr. Rozłożyłam ręce, jakbym miała skrzydła i zaczęłam się obracać wokół własnej osi z zawrotną prędkością.
Moim ciałem wstrząsnęły potężne dreszcze. Po kilku minutach, a może nawet godzinach, wszystko się zakończyło. Ustałam na podłodze i spojrzałam na moją rodzinę. Na ich twarzach zobaczyłam zdumienie i zachwyt.
Odwróciłam się w stronę wielkiego lustra w pokoju Alice i zachłysnęłam się powietrzem. Niewątpliwie jestem jeszcze piękniejsza niż wcześniej. Na sobie mam różową suknię. Włosy spływają mi falami na ramionach, a na głowie spoczywa diadem. Jednak nie to mnie zszokowało. Zszokowały mnie moje oczy. Zniknęły te o barwie ciepłego złota, a zastąpiły je purpurowe.
Usłyszałam tętent łap. Wybiegłam z domu i zamarłam. Zobaczyłam ducha lwicy. Naira! Poczułam jak w oczach zbierają mi się łzy. Złapałam za dół sukni, żeby się nie pobrudziła i zbiegłam po schodach. Lwica się ukłoniła.
W końcu świat stanie się lepszy- przekazała mi w myślach - Będziesz dobrą królową, Isabello. Postępuj tak, jak uważasz za słuszne. Volturi już wiedzą, że stracili władzę. Każdy wie, że legenda się sprawdziła.
- Naira! - krzyknęłam, widząc, że się oddala - Wybacz mi, że cię nie uratowałam. Naprawdę się starałam.
Nie mam ci czego wybaczać. Zrobiłaś wszystko co w twojej mocy. Zostań z rodziną. Pamiętaj, że rodzina jest w życiu najważniejsza. I wybacz mi, że cię opuściłam. Może kiedyś dowiesz się prawdy.
I zniknęła. Tak po prostu. Załamałam się. Uklękłam na ziemi, a suknia rozłożyła się wokół mnie. Ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. Poczułam, jak obejmują mnie silne ramiona.
Wtuliłam twarz w tors Edwarda, a on czule mnie przytulił. Z wnętrza domu, dobiegł mnie krzyk Alice. Znowu? Zerwałam się z miejsca i wpadłam do domu. Zastałam Alice leżącą na podłodze i zwijającą się z bólu.
Ukucnęłam obok niej i otoczyłam ją tarczą. Zaczerpnęła głośno powietrza. Rozciągnęłam tarczę na wszystkich, tak na wszelki wypadek.
Już po chwili poczułam nacisk na nią wydawany. Zwróciłam się w stronę, z której pochodzi atak i ujrzałam małą istotę, pośród drzew. Jane!
Wstałam i wyskoczyłam przez okno, jednocześnie je rozbijając. Wylądowałam na ziemi i ruszyłam biegiem w las. Jane skoczyła na drzewo i zaczęła przeskakiwać z jednego na drugie. Uśmiechnęłam się chytrze.
- Stój! - krzyknęłam.
Wampirzyca momentalnie się zatrzymała. Spróbowała się poruszyć, ale nie może. A więc to tak działa. Jak rozkaz samca Alfy u wilkołaków. Nakazałam Jane zejść i tak postąpiła, chociaż wyglądało to tak, że jest przez coś niewidzialnego prowadzona.
Obok mnie znalazła się moja rodzina wraz z rodzicami Edwarda. Podeszłam do blond wampirzycy i spojrzałam w jej czerwone oczy.
- Odbieram ci twój dar - kiedy te słowa wypłynęły z moich ust, Jane krzyknęła i upadła na ziemię.
Wygięła się w łuk, a ja ujrzałam jak przezroczysta mgła z niej wylatuje. Ukucnęłam obok niej i złapałam ją za rękę. Na jej twarzy zobaczyłam wiele cierpienia i smutku. Zrobiło mi się jej żal. Pomogłam jej wstać i objęłam ramieniem.
- Chodź. Pójdziesz z nami - powiedziałam i w ludzkim tempie ruszyłyśmy do domu.
Usiedliśmy w salonie. Jane usiadła obok mnie i spojrzała na mnie przepraszająco. Objęłam ją opiekuńczo ramieniem.
- Przepraszam - wyszeptała i wtuliła się w moje ramie.
- Jane… ile ty masz lat? - spytałam.
- Tydzień przed przemianą miałam skończyć czternaście. Ale Aro mnie przemienił.
Ukucnęłam przed nią i spojrzałam w jej smutne oczy.
- Dlatego byłaś mu tak oddana. Odbierając ci dar, odebrałam również tą złą część ciebie. Chcesz być ponownie człowiekiem, Jane? Mogę ci to podarować.
- Nie, nie chcę - stwierdziła - Jest dobrze jak jest. Przyzwyczaiłam się już po tylu latach. Dziękuję, że mi pomogłaś, chociaż na to nie zasłużyłam.
Położyłam jej dłoń na policzku.
- W każdym z nas jest dobro. U niektórych tylko ukryte. Tak było dawniej u mnie i do teraz u ciebie. Sądzę, że tak jest też z twoim bratem. Sprowadź go tu. Oddam ci twój dar, ale musisz go tu sprowadzić. Przybądźcie tu razem, a wtedy będziecie mogli żyć w spokoju.
Wampirzyca pokiwała głową i wstała. Uściskała mnie i pocałowała w policzek.
- Będziesz dobrą królową, Bello, ale nie oddawaj mi mojego daru. Nie chcę go już.
Uściskałam ją jeszcze i dziewczyna wyszła. Obejrzałam swoją suknię. Nie nadaje się do niczego. Jest brudna i porwana. Edward objął mnie w talii i pocałował w szyję.
- Ładnie postąpiłaś - stwierdził.
Odwróciłam się do niego i spojrzałam w oczy.
- Taki mój obowiązek. Jestem królową. Muszę postępować dobrze.
- Kto by pomyślał, że zwiążę się z królową.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go delikatnie w usta, poczym skierowałam się ku schodom. Nagle, słowa Jaspera mnie zatrzymały.
- Po ślubie, będziesz królem. Aż się boję.
I wszyscy parsknęli śmiechem oprócz mnie. Moją twarz wykrzywił grymas. Sądzę, że do ślubu nigdy nie dojdzie. Poza tym… jeśli wyjdę za Edwarda, może na niego spaść zbyt wiele nieszczęść, z mojej winy.
Żeby nikt nie zobaczył mojego wyrazu twarzy, złapałam się za suknię i w ludzkim tempie pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam w kącie. Zaczęłam płakać.
Kocham Edwarda, a on jakimś cudem, kocha mnie. Ale ten związek może być dla niego szkodliwy. Wiele wampirów chce mnie zabić i być może będą chcieli zabić i jego. Przecież nie mogę na to pozwolić. Nie mogę narażać ukochanego na niebezpieczeństwo, ze względu na to, kim jestem.
Usłyszałam pukanie do drzwi, ale nie ruszyłam się nawet o milimetr. Po kilku sekundach zobaczyłam Edwarda wchodzącego przez drzwi balkonowe. Cholera! Zapomniałam.
Wampir szybko mnie objął, a ja wybuchłam płaczem. Nie wiem czy to przez to iż jestem królową, czy przez dar.
- Bello… - zaczął Edward z troską - Kochanie co się dzieje?
Odsunęłam się od niego i spojrzałam na niego z bólem.
- Nie możemy być razem, Edwardzie - wychlipałam przez łzy - Przeze mnie może grozić ci tylko niebezpieczeństwo.
- Kocham cię. I bez względu na wszystko, nie opuszczę cię.
- Ale…
- Nie ma żadnego „ale”. A teraz proszę, nie płacz już.
Wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Ułożył się obok mnie i objął czule ramieniem. Skuliłam się i wtuliłam w jego pierś. Poczułam jego piękny zapach, który podziałam na mnie niczym balsam.
- I nawet nie myśl, że kiedykolwiek pozwolę ci odejść - powiedział, całując mnie we włosy - Jesteś dla mnie wszystkim, Bello. Jedyną mą miłością. Jesteś dla mnie wszystkim. Jesteś moim światem. Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham, Edwardzie - szepnęłam i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.
Usłyszałam głośny łomot. Odwróciłam się do źródła hałasu i ujrzałam Jane i jej brata na balkonie. Uśmiechnęłam się do wampirzycy, a ona odwzajemniła uśmiech. Alec spojrzał na mnie groźnie.
Wstałam z łóżka i do niego podeszłam. Spojrzałam w jego czerwone oczy.
- Odbieram ci twój dar - szepnęłam.
Tak jak w przypadku jego siostry, upadł, a z jego piersi wyleciała niewidzialna mgła. Jane ukucnęła obok niego i złapała go za dłoń.
- Alec - powiedziała - Wszystko dobrze?
- Tak - chłopak spojrzał na mnie - Ja… ja przepraszam.
- Nie masz za co - uśmiechnęłam się do niego - Możecie odejść.
Obydwoje pokiwali głowami i zniknęli w ciemnym lesie. Przede mną zjawiła się Alice, jakby się teleportowała. Uśmiechnęła się, ukazując rząd białych i prostych zębów.
- Wycofali się. Coś nie pozwala im cię zaatakować - powiedziała ciągle się szczerząc.
----------------------------------------------------------------------------------------
Jak się podobało ?? :D Proszę o szczere komcie :) Sama się dziwię, że tak szybko go napisałam ;D
Dziś całuję gorąco wraz z Alice
Zwariowana Natalia :****
Już nie możemy doczekać się kolejnej notki.!
OdpowiedzUsuńTrzymaj tak dalej .!
Weny, weny i jeszcze raz weny!
Ps. Zapraszamy do nas :D
Kurde! Czemu Bella musi być królową? ;c Wcześniej było lepiej. Ale nic. Nie narzekam. Poza tym co napisałam, rozdział jest zajebiaszczo zajebisty. No cóż... z wielką niecierpliwością czekam na nn.
OdpowiedzUsuńNo i zobacz. Znowu jestem pierwsza. Chyba...
Jestem w szoku, a szok to za mało powiedziane... ;) Niby taki sobie zwykły rozdzialik, ale jak zwykle zaskakujesz! Nie wierzę, że Bells jednak jest królową! ;) Ta "rozmowa" z Nairą była przepiękna, łezka zakręciła mi się w oku. Sytuacja z Alecem i Jane też była fajna ;) Oczywiście scena z Edwardem najbardziej została mi w pamięci :P Informacja na końcu - po prostu świetnie ;) Coś mi mówi, że to jeszcze nie koniec kłopotów, ale oby ich było jak najmniej! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i czekam na nn :* :)
Super notka ,długa i ciekawa ,no nicc... tylko czekać na następną ;) Weny ♥
OdpowiedzUsuńByłam pilna... Czkałam... zaglądałam.... znosiłam humorki komputera... a dy znikam na 3 godziny ty dodajesz nn :D I znów nie jestem pierwsza w kom. :C Ale czeba cieszyć się z tego co się ma. Będę 5 :D CHYBA :P zaraz przeczytam nn :D Łapię sie normalnie jak tonący brzytwy XD Nie słucha mnie! gadam do siebie... Znaczy pinam... Znaczy... Yghghghhh.... Wiesz o co chodzi !!
OdpowiedzUsuńJakim cudem nie widziałam, że jest nowy rozdział?! Jak ja mogłam tego nie zauważyć? Jestem ślepa!
OdpowiedzUsuńWeszłam przypadkowo, patrzę: a tu już dziewiąty rozdział!
Świetnie to napisałaś! Cudownie! Zapraszam do mnie!
Cudowny rozdział, jestem strasznie ciekawa jak to wszystko potoczy się dalej;Jestem zachwycona z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kurde laska, to opowiadanie jest na prawde genialne. Bella jakokrólowa wszystkich istot, no wow. Oh i niech już przestanie tak dramatyzwoać i poprostu się przespi z Edkiem >.<
OdpowiedzUsuńA tak na serio to mogłabnys informować m,nie o NN?
nowy-rodzial-w-zyciu.blogspot.com
albo
bellaswan-jej-cierpienie-i-radosc.blogspot.com
Całuję
Belle :*