No, to westchnęła tak strasznie głośno i powiedziała, że ten rozdział napiszemy, ale teraz to ona będzie wybierała co chce pisać... I jak ja mam z nią wytrzymać?! Ostatnio trudno mi się z nią dogadać...
Tak, że rozdziałek napisany i mam już pomysł na kolejny :D Buahahaha :D Nie powiem jaki... Cicho sza! Mojej wenie też się podoba, ale nie ma ona ochoty go chwilowo pisać! Zatłuc, udusić i powiesić na drzewie!
Ten rozdział, jest napisany przeze mnie :D Co przyniesie następny to nie wiem :D
Dobra! Koniec gadania i zapraszam do czytania! :))
Dedyk dla Issie :D
Za to, że piszesz to co myślisz :** Kocham cię za to :**
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 11
Wróciliśmy
do nas do domu i zadzwoniliśmy po rodziców Edwarda. Jasper całkowicie się
załamał i nie tylko on. Nawet Emmett przestał żartować. Zgromadziliśmy się w salonie.
Ja usiadłam obok kominka i podciągnęłam kolana pod brodę. Zaczęłam tworzyć
wszelkiego rodzaju dary, aby tylko odnaleźć siostrę.
Obiecałam je
chronić i co? Porwano Alice! I to tylko moja wina. Powinnam była wyczuć
jakiekolwiek niebezpieczeństwo. To przeze mnie, moja siostra została porwana.
To ja sobie narobiłam wrogów, a że jako królowej, nie mogą nic mi zrobić, to
porwali Alice.
Nagle
zobaczyłam obraz, jak w wizji. Po środku ciemnego pomieszczenia zobaczyłam
swoją siostrę. Ma jej prawym ramieniu zobaczyłam delikatne pęknięcie. I obraz
znikł. Zaczerpnęłam głośno powietrza i wszyscy na mnie spojrzeli.
Zerwałam się
na równe nogi i stanęłam po środku salonu. Zamknęłam oczy i spróbowałam się
teleportować do siostry, ale nic to nie dało. Walnęłam w wazon na stoliku,
jednocześnie go rozbijając na miliony kawałeczków. Usiadłam obok Edwarda i
oparłam głowę na jego ramieniu. Chłopak szybko mnie przytulił.
I jego
dotknęło porwanie Alice. Każdy z nas ją kocha i jest dla nas bardzo ważna. Nie
powiedziałam im o mojej „wizji”. Tylko pogorszyłoby to sprawę, a i tak już
załamany Jasper, załamałby się jeszcze bardziej.
Do salonu
wpadł Carlisle i Esme. Brunetka uściskała mnie i Rosalie. Zobaczyłam na jej
twarzy ból, smutek, cierpienie. W końcu Alice jest dla niej jak rodzona córka.
- Musimy ją
znaleźć - powiedziała Esme - Za wszelką cenę.
- Wiem, Esme
- odparłam - Ale nie wiemy nawet, kto za tym stoi. Nie wiemy nic.
- Na pewno
zrobili to Volturi - stwierdził Jasper.
Pokręciłam
przecząco głową.
- Nie są
bezmyślni. Nie porwali by Alice, bo nic by z tego nie mieli. Im zależy tylko i
wyłącznie na władzy…
- Ale
porywając Alice, mogą cię zmusić do zrezygnowania z bycia królową - przerwał mi
Jazz.
- Mylisz
się, Jazz. Wiedzą, że mogę zrezygnować, a jak odzyskam Alice, mogę znowu być
królową. Za jej porwaniem nie stoją Volturi…
Zobaczyłam
siostrę próbującą wydostać się z ciemnego pomieszczenia, lecz nadaremnie. Nagle
rozbłysło jasne światło i ktoś wszedł. Nie zobaczyłam jego twarzy. Podbiegł w
wampirzym tempie do mojej siostry i złapał ją za gardło, wbijając mocno palce.
Jej skóra zaczęła powoli pękać, a z ust wampirzycy wydobył się głośny krzyk. I
na tym się skończyło.
Jęknęłam
głośno i podciągnęłam kolana pod brodę. Edward objął mnie opiekuńczo ramieniem
i przytulił.
- Widziałam
ją - wyszeptałam - Ktoś ją torturuje. Muszę ją odnaleźć za wszelką cenę -
zaczęłam mówić sama do siebie - Ona nie ma
ani jednego wroga, za to ja mam ich mnóstwo. Jestem królową, więc nic
nie mogą mi zrobić, ale mogą skrzywdzić moją siostrę. To moja wina. To ja na
nią ściągnęłam niebezpieczeństwo. Odnajdę ją - wstałam - Nie jako siostra, ale
jako Isabella Marie Swan. Jako królowa. Nie mogę pozwolić aby komuś stawała się
krzywda. To należy do moich obowiązków królowej. Muszę dbać o swoich poddanych.
Rozbłysło
światło, a ja uniosłam się do góry. Stało się tak, jak za pierwszym razem, gdy
zgodziłam się być królową. Po zakończeniu „przemiany”, obejrzałam się w
odbiciu, w oknie. Wszystko takie samo. Korona, oczy, lecz suknię mam czarną, a
nie purpurową.
Zamknęłam
oczy i skupiłam się na siostrze. Zobaczyłam podziemną jaskinię w lesie.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na Jaspera.
- Czy tu są
jakieś podziemne jaskinie? - spytałam.
- Tak. Chyba
z dziesięć - odparł.
- Prowadź.
Blondyn
kiwnął głową i wybiegł z domu. Każdy z nas poszedł jego śladem.
- Bello, mam
jedno pytanie - powiedział Carlisle.
Spojrzałam
na niego i skinęłam głową, na znak, aby kontynuował.
- Dlaczego
dopiero jak zmieniłaś się w królową, dowiedziałaś się czegoś o Alice? - spytał.
- Pewnie
dlatego, że mój dar się wzmacnia - wyjaśniłam i zrównałam się z Jasperem -
Daleko jeszcze?
- Bello, też
chcę ją jak najszybciej znaleźć - powiedział zdenerwowany i po chwili się
zatrzymał - Jesteśmy.
- Idę sama.
Zanim
ktokolwiek zdążył się odezwać, wskoczyłam przez dziurę do jaskini i zaczęłam
się rozglądać. Nic. Ślepa uliczka. Żadnych poszlak. Wyskoczyłam i pokręciłam
głową. Ruszyliśmy dalej, do kolejnej jaskini.
W żadnej nie
znaleźliśmy Alice. Została nam ostatnia jaskinia, która jest naszą nadzieją. Bez
słowa wskoczyłam do jaskini i zaczęłam się rozglądać. Cholera! Pięć korytarzy!
Nie czekając ani chwili dłużej, podążyłam jednym z nich w wampirzym tempie.
Korytarz nie
okazał się ślepą uliczką. Wręcz przeciwnie. Znalazłam kilka lochów. Zajrzałam
przez kraty w żelaznych drzwiach i ujrzałam siostrę, skuloną w kącie.
Spróbowałam szarpnąć za drzwi, ale na nic to nie dało.
Użyłam jak
największej siły i wyrwałam drzwi ze ściany. Alice zerwała się na równe nogi,
ale kiedy mnie zobaczyła, odetchnęła z ulgą. Rzuciła mi się na szyję, a ja ją
mocno objęłam.
- Bella! -
krzyknęła - Dziękuję!
- Za co mi
dziękujesz, Alice? - spytałam - Jesteś moją siostrą.
Zaczęłyśmy
zawracać, kiedy przede mną zmaterializował się blond włosy wampir o
szkarłatnych oczach. Odepchnęłam siostrę pod ścianę i przyczaiłam się do skoku.
Blondyn poszedł w moje ślady. Z mojego gardła wydobył się groźny warkot.
Usłyszałam,
że ktoś biegnie w naszą stronę i już po chwili ujrzałam wampira o czarnych,
krótkich włosach. Lecz to nie to wzbudziło we mnie gniew i strach jednocześnie.
Ten obrzydły wampir, kopnął mojego ukochanego. Edward padł na podłogę, co
spowodowało głośny hałas.
- Czemu to
robisz?! - warknęłam na blondyna.
Udał, że się
zastanawia.
- Pamiętasz
piękną wampirzycę o czarnych włosach i czerwonych oczach? - spytał.
- Sądzisz,
że pamiętam każdego napotkanego wampira?! - syknęłam.
- Ją musisz
pamiętać - zadrżał mu głos - Była waleczna. Błagała cię, abyś jej nie zabijała,
a ty co?! Zabiłaś ją! Oderwałaś jej głowę i spaliłaś! Teraz ty będziesz
cierpiała, bo zabijemy twoją rodzinę - odparł już łagodniej, a moje ciało
przeszył lodowaty dreszcz.
Moje ciało
przeszyła ogromna złość, jakiej jeszcze nigdy nie doznałam, nawet po śmierci Nairy.
Zacisnęłam dłonie w pięści i poczułam jak moje oczy pokrywa niewidzialna
poświata. Na twarzach wampirów, zauważyłam zdezorientowanie.
- Trzymajcie
się z dala od mojej rodziny! - krzyknęłam tak głośno, że wszyscy zasłonili
sobie uszy - Nie zbliżajcie się do nich nawet na sto mil!
- Przykro mi
skarbie - odparł brunet, odejmując dłonie od uszu - Na górze są nasi
przyjaciele, którzy trzymają resztę twojej rodzinki.
Zagotowało
się we mnie. Nikt nie zrobi krzywdy moim bliskim! Podbiegłam do blondyna i
zaczęłam z nim walczyć. Cholerna suknia! Jednak, kiedy tylko zaczęłam walkę,
ona zniknęła, a pojawił się mój wcześniejszy strój. Wywołałam tym dezorientację
wampira, co dało mi wielką przewagę i powaliłam go na ziemię.
Kątem oka
zauważyłam, że Edward wraz z Alice, rzucają się na bruneta. Używając darów,
przygwoździłam ich od ściany, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Tak samo
postąpiłam z brunetem, aby nie wchodził mi w paradę. Spojrzeli na mnie z
wściekłością, ale ich zignorowałam. Rzuciłam się na blondyna, warcząc
przeciągle.
- Stary,
chyba zadarliśmy z niewłaściwą osobą - powiedział brunet ze strachem w głosie -
Może się wycofajmy?
- Nie! -
warknął blondyn, próbując wydostać się z mojego uścisku - Zabiła moją ukochaną!
Susan była twoją siostrą! Jak możesz nie chcieć zemsty?!
Odrzuciłam
go pod ścianę, robiąc tym dziurę. Zmaterializowałam się centymetr przed jego
twarzą i złapałam go za gardło, wbijając jak najmocniej palce w jego szyję.
Dobiegł mnie odgłos łamanego metalu. Szybkim ruchem rzuciłam nim o podłogę i
zmuszając do klęczenia, oderwałam mu głowę.
Odwróciłam
się i spojrzałam w czerwone tęczówki bruneta.
- Nie!
Proszę! To był jego pomysł! - zaczął błagać.
- Za późno.
Porwaliście mi siostrę. Chcieliście zrobić krzywdę mojemu ukochanemu i kilka
wampirów trzyma na górze moją rodzinę. I ja mam to wybaczyć? Po stosie moich
popiołów.
Dopadłam go
i bez żadnych ceregieli oderwałam głowę i podpaliłam wampiry. Cofnęłam swój
dar, uwalniając Edwarda i Alice.
- Idziemy -
powiedziałam i zaczęłam biec w stronę wyjścia.
Znajdując
się pod wielkim otworem w suficie, wyskoczyłam na zewnątrz. Tak jak mówił
brunet, zastałam dziesięcioro wampirów przy mojej rodzinie. Jeden zaczął
obmacywać Rosalie, na co Emmett tylko warknął, a na twarzy mojej siostry
pojawiło się obrzydzenie. Używając daru, odepchnęłam od niej wampira i jeszcze
w powietrzu, podpalając. Tak samo zrobiłam z pozostałą dziewiątką.
- Myślałam,
że będzie gorzej - mruknęłam pod nosem i złapałam Edwarda za rękę, którą
natychmiast wyrwał. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Dlaczego
nie pozwoliłaś nam walczyć z tym brunetem?! - krzyknął - Wiesz jak się o ciebie
bałem, widząc jak rzucasz się na tego drugiego?!
- A wiesz,
co ja czułam widząc jak próbujesz zabić tego wampira?! - warknęłam na niego - Myślisz, że tylko ty możesz się
bać?! Że ja nie mam uczuć?! Oczywiście! Uchodzę za lodowatą sukę, bez skrupułów!
Ale ludzie się zmieniają, Edwardzie! I wampiry też! Bałam się o ciebie i o
Alice! Nie mogłam patrzeć jak z kimś walczycie! Poza tym to na mnie chcieli się
zemścić! To była moja sprawa, nie wasza!
Mój ukochany
objął mnie powoli ramieniem, a ja wybuchłam płaczem. Łzy poleciały strumieniami
po moich policzkach. Wtuliłam się w jego koszulkę.
-
Przepraszam, kochanie - szepnął mi we włosy - Czy to takie dziwne, że się o
ciebie boję?
Pokręciłam
tylko głową, nie mogąc nic powiedzieć. Nawet nie zauważyłam, kiedy Edward się ode
mnie odsunął i wziął mnie na ręce. Zaczęliśmy biec z zawrotną prędkością do
domu. O dziwo, mój ukochany nie wszedł do domu, normalnie, lecz wskoczył przed
okno do mojej sypialni.
Położył mnie
na łóżku i wpił się w moje wargi z namiętnością. Odwzajemniłam jego pocałunek,
wplatając palce w jego włosy. Edward jednym, zwinnym ruchem zdjął mój sweter i
swoją koszulkę. Przesunął się wargami na moją szyję. Odchyliłam głowę, dając mu
większy dostęp.
Wampir zdjął
ze mnie spodnie, więc zostałam w samej bieliźnie. Jak nic, gdybym była człowiekiem,
na mojej twarzy zakwitłby wielki rumieniec. Edward ułożył się delikatnie na
mnie i ponownie złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
W tej chwili
wszystko inne przestało istnieć. Moje siostry. Moja rodzina. Jesteśmy tylko ja
i Edward. Nic więcej. Tylko my dwoje.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Szczerze? To ja nie jestem zadowolona z tego rozdziału :( Mam nadzieję, że wam jednak się podoba i baaaardzo proszę o szczere komentarze :))
Wiem, że moja kochana Issie napisze całą prawdę jak na spowiedzi, za co jestem jej totalnie wdzięczna :)
Ooooooooooooo! Ja też cię kocham ;**** A Bella to już zawsze będzie królową? Bo to takie leciuteńko dziiiwne. Ale nic. Nie narzekam. Rozdział zajebisty. Weny życzę i czekam na nn.
OdpowiedzUsuńPS. Masz gg?
41213382 :)) Mam taki plan, że zrezygnuje ;D
UsuńTo ja będę skakała jak jakaś debilka :d A teraz chyba do ciebie napiszę na gg...
UsuńTo zapraszam :D Ja będę dłuuugaśnie na gg :)
UsuńSkąd ja ten piękny szablon znam? Już wiem skąd! Tak poza tym on idealnie wpasowuje się w całą historię :d
UsuńHej, kochana : )
OdpowiedzUsuńNa blogu :
http://sinful-secret.blogspot.com/
Jest Rozdział 2.
Serdecznie Zapraszamy.
Wampirek i Lady.A.
PS. Haha, no tak, nasza Issie, jej wypowiedzi nie zawsze są logiczne, ale zawsze szczere za to ją kochamy. Rozdziałek jest świetny, jej, jak zawsze, Boże, ale nowość. Oddaj trochę talentu, co?
Chętnie, kochany wampirku, gdybym tylko go posiadała :D
UsuńJee,rozdział cudowny, jak zawszę zresztą :)
OdpowiedzUsuńI co ja mam napisać... No, nie wiem :) Nie ma co :D
Co tu pisać????????/ OMG to na pewno iż rozdział jest bombą czekoladową również!!!!weny życzę :) MariaK21
OdpowiedzUsuńCud miód i maliny XD Cudowny rozdział!!!!!wow!!!!!Aż brak słów co do rozdziału tak mi się podoba!!!!:):):) Jednak jestem strasznie ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy czy Bella zostania do końca królową??;Jestem zachwycona z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko bo już nie mogę się doczekać!!!!!!:)Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ! Ahoj piraci! Odnaleziony jeden skarb, płyniemy dalej! :**
OdpowiedzUsuńZupełnie się z Tobą nie zgadzam, kochana! Rozdział jest świetny! Zaniemówiłam z wrażenia i mam tę samą prośbę co Wampirek! Daj trochę talentu! Też bym chciała tak pisać! ;) Bella w świetny sposób uratowała Alice, Edwardowi też powiedziała do słuchu (i bardzo dobrze :P). Końcówka też spoko :)
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg i życzę weny! ;) No i jeszcze pozdrawiam :P
PS Jak zobaczyłam, że to jest "Rozdział 1" to zgłupiałam :D Naprawdę ;) Czytam twoją przemowę i nagle Rozdział 1 i ciąg ostatniego :D Taka mała uwaga :P
Zajebisty rozdział. Na prawdę :D
OdpowiedzUsuńJest akcja, jest śmiesznie, jest romantycznie, jest wszystko ;d
Życzymy weny i pomysłów ;p
:D Ach Natalko ;***
OdpowiedzUsuńTak, Dominiko? :)
UsuńZajebioszcczy (tak istnieje takie słowo) rozdział :D
OdpowiedzUsuńEJ... Czemu nie powiadomiłaś mnie o nowym nn :( Przez Cb będe musiała iść do psychiatry... Zabije ;] Zabije, zabije, zabije !
OdpowiedzUsuńPóźniej odkopie i sklonuje i jakoś z powrotem ożywię żebyś mogła pisać dalej XD A czemu sklonuję ? Bo jak jedna z was nie będzie miała weny to druga będzie i problem z weną rozwiązany XD