Witam, a raczej Witamy, po chwilowej przerwie :) Nie wiem czy zauważyliście, ale mam nowego współautora, a dokładnie współautorkę :) Jest nią Wampirzyca Magda, która napisała ten oto rozdział :) No... tylko ja wpisałam końcówkę xD Mam nadzieję, Madziu, że mnie nie udusisz za to :**
Opóźnienie jest z powodu braku czasu z mojej strony i Madzi :) Będzimy się starały nadrabiać czas? Prawda? No :)
Rozdział dedykuję wszystkim czytającym :) No to tyle mych słów xD Zapraszam na...
Rozdział 10!
Jest ciemny
i burzliwy poranek, jak na tą porę roku. Szósta. Leżę przywalona kołdrą po
czubek nosa zatapiając się we własnych obłąkanych myślach. Edward w środku nocy
poszedł na polowanie, ale ja grzecznie odmówiłam. Mówiąc o mym ukochanym…
Powinnam zbierać swoje zacne cztery litery w troki i ruszyć się z tego łóżka,
bo moja twarz po wczorajszym wylewie łez wygląda jak sierść zebry. Wstałam
rozciągając się jak kot, pomimo tego, że nie było mmi to potrzebne i ruszyłam
szybkim krokiem do garderoby.
Zdjęłam z
siebie podartą i zniszczoną suknię i diadem wyplątałam z włosów i powiesiłam na
lustrze. Moje odbicie samo mnie przestraszyło. Było jeszcze gorsze niż w moich
wyobrażeniach.
Rozczochrane włosy, które przypominają stóg siana, czarne wory pod oczami, które powstały od tuszu do rzęs i popręgowane na czarno policzki.
Rozczochrane włosy, które przypominają stóg siana, czarne wory pod oczami, które powstały od tuszu do rzęs i popręgowane na czarno policzki.
Wzięłam
szybki prysznic doprowadzając się do stanu nieważkości umysłowej, po czym
okręcona ręcznikiem wróciłam do garderoby.
Wysuszyłam
swoje włosy i upięłam w wymyślony kok. Założyłam czarne rurki i skromny zielony
sweter, który idealnie dopasowywał się do mojego ciała, delikatny jedwab miękko
otulał moja skórę jak babie lato. Zbiegłam po schodach piętro niżej
pakując wcześniej do swojej torby kilka książek i wybiegłam na zewnątrz.
Na zewnątrz
stało auto Edwarda. Ukradkiem spojrzałam do otwartego garażu gdzie nie było już
auta Rosalie.
Zastukałam w
oko srebrnego volvo, które po chwili opuściło się.
- Alice i
Rose już pojechały? - spytałam Edwarda.
- Tak.
Zabrały ze sobą Jaspera.
- A Emmett? -
spytałam siadając na przednim miejscu pasażera.
- Ja jestem
tu - zachichotał Em, gdy jego głowa pojawiła się nagle obok mnie - Mam
dopilnować żeby w drodze do domu nasz Edzio nie stracił dziewictwa - żartobliwie
rozczochrał mu włosy, a ja parsknęłam cichym śmiechem.
- Emmett,
czy myśli, że byłabym zdolna go zgwałcić?
- Nie -
powiedział poważnie i z głupawym uśmiechem - Sądzę, że on by się nie
sprzeciwiał, a to nie był by gwałt - powiedział dumnie.
- Dobra!
Zakończmy ten durny temat! Jedziemy do szkoły, bo się spóźnimy.
Edward
nerwowo zaciskał jedną dłoń na kierownicy a drugą na rączce od skrzyni biegów.
- Oj Edzio
nie denerwuj się, bo ci żyłka pęknie na czole.
Westchnęłam,
a Edward przycisną pedał gazu do samej podłogi i ruszył z miejsca.
- Bella i
Edzio, w aucie siedzieli i się ten tego… no… emmm… całowali! - podśpiewywał
durnowato.
- Emmett?
Mam pomóc ci wyjść? Czy sam sprawdzisz czy nie ma się na zewnątrz? - spytałam
nie odrywając oczu od drzew, które zlewały się w plamy zieleni pod wpływem
szybkości.
- Dobra.
Jestem już cicho - powiedział naburmuszony i mogłabym przysiąść, że tupną nóżką
jak małe dziecko.
Po krótkim
czasie dotarliśmy na parking.
Nasze
miejsce obok Alice i Rosalie było wolne.
Edward
szybko zaparkował i wyszedł z auta biorąc głęboki wdech.
- Rose.
Następnym razem ty bierzesz Emma a ja Jaspera - szepnął mrożąc brata wzrokiem.
- Ale ja nic
nie zrobiłem! - powiedział z miną niewiniątka Em, gdy wychodził z auta.
Pokręciłam z
niedowierzaniem głową i zarzuciłam sobie na ramiona czarną skórzaną kurtkę,
którą zwinęłam przed wyjściem z domu.
Z gracją
baletnicy opuściłam auto i stanęłam obok swojej rodziny.
Rozmawialiśmy
jeszcze może z 10 minut, po czym rozeszliśmy się do swoich klas.
Pierwszą
lekcję nie miałam z nikim z mojego rodzeństwa. Usiadałam w jednej z ławek z
tyłu i po chwili usłyszałam dziwny i napełniony sztuczną wyższością głos. Podniosłam
oczy i napotkałam niebieskie tęczówki blondyna.
- Cześć.
Jestem Mike Newton - uśmiechnął się.
- Isabella
Swan- mruknęłam.
- A więc
Bella - znów ten uśmiech.
- Dla ciebie
Isabela - warknęłam.
- Isa brzmi
ładnie - usłyszałam jak odsuwa krzesło obok mnie i opiera się o nie rękoma.
- Ale mam na
imię Isabella. Więc tak chcę żebyś mnie nazywał - warknęłam.
- Isabella
to takie chłodne imię. Wolę mówić Bella. Pochylił się w moja stronę opierając ciężar
swojego ciała na oparciu - Wiesz… nie każdą dziewczynę spotyka taki zaszczyt.
Wiesz? To jedyna taka okazja w życiu.
Moje nerwy
powoli puszczały.
- Więc co
powiesz na randkę? Ty i ja? W lessie? Możemy zrobić mały piknik w lesie. Nikogo
nie będzie. Tylko ja i ty - uniosłam jedna brew udając, że jestem
zainteresowana i zbliżyłam twarz do jego twarzy prowokacyjnie przegryzając
wargę.
- Wiesz. To
by było nawet kuszące. Gdyby nie to, że ty mnie zapraszasz - warknęłam
odciągając krzesło do tyłu, przez co chłopak upadł na ziemię uderzając głową o
podłogę.
- Nie
skorzystam z twojej propozycji. I wiesz Newton? Jesteś żałosny - mówiłam, gdy
chłopak próbował się pozbierać - I mam na imię Isabella. Nie Bella ani Isa. Isabella.
Rozumiesz? - syknęłam
- Tak -
jękną wciąż leżąc na podłodze.
- Panie Newton!
Nie uważa pan, że leżenie przed koleżanką z klasy i proszenie jej o numer
telefonu, czy randkę to lekka przesada? - usłyszałam wysoki i skrzekliwy głos
nauczycielki od historii - Mike! Usiądź w ławce przy oknie! Już! - Krzyknęła
zasiadając za biurkiem - I niech ci do głowy nie przychodzą głupie pomysły!
Dzisiejszy temat! Religie średniowiecznej Anglii.
Nagle przed
nosem przeleciała mi biała karteczka i wylądowała na stoliku przede mną.
Niepewnie
rozwinęłam ją i zaczęłam czytać brzydkie koślawe pismo.
I tak mi się nie oprzesz. Daje ci jeszcze jedną szansę. Dziś
wieczorem. Ty i ja. W kinie.
M.N.
M.N.
Zaśmiałam
się z jego głupoty i rzuciłam kawałkiem papieru wprost w łeb chłopaka, gdy
nauczycielka odwróciła się do tablicy.
Po lekcji
przyszła kolej na hiszpański, który miałam z Alice, a potem przyszła pora na
lunch.
Wraz z Alice szłyśmy korytarzem gadając o wszystkim i o niczym. W końcu dotarłyśmy na stołówkę. Wzięłam na tacę kawałek pizzy, wodę i jabłko.
Wraz z Alice szłyśmy korytarzem gadając o wszystkim i o niczym. W końcu dotarłyśmy na stołówkę. Wzięłam na tacę kawałek pizzy, wodę i jabłko.
Z daleka
dojrzałam Edwarda, który opierał się nonszalancko o oparcie krzesła przy
stoliku otoczonym przez resztę mojej rodziny.
Z uśmiechem
na twarzy podeszłam do nich i przywitałam się ze wszystkimi. Usiadłam na kolana
Edwardowi i odłożyłam tacę na stolik.
- Bello.
Zejdź z kolan mego brata - krzykną półgłosem Em.
Popatrzyłam
na niego dziwnie.
- A ty
przestań obejmować, w taki sposób, moją siostrę - zrobiłam niepoważną minę i
uśmiechnęłam się zarzucając ręce na szyję Edwarda.
- Oj nie
wymądrzaj się - westchną Em i schwycił do ręki kawałek swojej pizzy - Założę
się o 10 dolarów, że zjem tą pizzę szybciej niż ty swoją.
- Przyjmuję
zakład - uśmiechnęłam się, siadając na krześle obok - Żadnego wypluwania i
trzymania w buzi. Trzeba pogryźć i połknąć. Bez oszustw.
Jasper
nachylił się nad stołem. Zresztą ja i Emmett też.
- Jasper
odliczaj - powiedział Em szykując się na pierwszy gryz.
Sama wzięłam
pizze do ręki i przystawiłam do ust.
- Start! -
krzykną półgłosem.
Wzięłam
pierwszego gryza. W moich ustach poczułam ohydny smak zgnilizny. W zaparte
gryzłam zawartość ust.
Nagle
przypomniało mi się coś. Stworzyłam kiedyś dar, który polegał na tym, że mogłam
jeść ludzkie jedzenie.
Uaktywniałam
umiejętność i z miłą chęcią wzięłam kolejny duży gryz. Z rozbawieniem i
przyjemnością patrzyłam na skrzywioną minę Emmetta.
-Żałujesz,
że mnie wyzwałeś? - spytałam biorąc kolejnego dużego gryza.
- Nigdy- krzykną
i mało się nie zakrztusił.
Wzięłam
kolejnego gryza, przeżuwając go powoli, z rozbawieniem.
Po chwili
Emm wstał od stołu i uciekł.
Ze śmiechem
zjadłam końcówkę pizzy i krzyknęłam za nim:
- Wisisz mi dziesięć
dolarów!
W końcu
zadzwonił dzwonek. Ruszyliśmy do swoich klas. Zerknęłam w plan i okazało się,
że mam biologię. Szybkim krokiem weszłam do klasy. O dziwno za mną wszedł mój
ukochany. Ucieszyłam się, a na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech.
Usiadłam wraz z Edwardem. Wypakowałam swoje podręczniki i zeszyt.
Nagle do
klasy wpadła Rosalie. Na jej twarzy zobaczyłam przerażenie. Kątem oka
zauważyłam jak Edward sztywnieje.
- Alice -
szepnęła blondyna - Nigdzie jej nie ma.
Warknęłam i
zaczęłam się pakować. Nauczycielka posłała mi wrogie spojrzenie, ale ją
zbagatelizowałam. Wybiegłam z klasy, a za mną Edward. Przy drzwiach na zewnątrz
zobaczyłam Emmetta i Jaspera.
- Co się
dzieje?! - syknęłam.
Pokręcili
głowami.
- Nie mam
pojęcia - odparł blondyn - Mam z nią lekcje, ale nie przyszła. Mówiła, że musi
coś załatwić i się ode mnie odłączyła. Ale nie wróciła. Dzwoniłem do niej, ale
ma wyłączony telefon.
Wyjęłam z
kieszeni telefon i wybrałam numer siostry. Pojawił się sygnał, ale połączenie
zostało odrzucone. Zrozumiałam od razu.
- Alice
nigdy by nie zniknęła - zaczęłam wyliczać - By nie odrzucała połączeń. Jest
tylko jedno wyjaśnienie… - spojrzałam na wszystkich - Alice została porwana.
---------------------------------------------------------------------------
I jak? :) Prosimy o szczere komcie :** Magda muszę stwierdzić, że rozdział ci zacnie wyszedł :)
Buziole :***
Omomomo.... ;] Początek nn fajny XD Nie powiem że świetny bo bym się zaczerwieniła przez tą ocenę XD
OdpowiedzUsuńUuuu.... Porwana ;] Dlaczego ja nic o tym nie wiem !? Jeszcze?! Wiem jakie masz gg! Strzeż się !
Witam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział 03. " Żyję po to, by umrzeć...". Życzę miłego czytania oraz liczę na szczerą opinię.
http://at-your-command.blogspot.com/
Pozdrawiam, Wampirek.
Bardzo fajny rozdział ;) Troszkę w innym stylu, ale ogólnie fajny ;) Mike Newton... Grrrrrrrrrrrrrr!!!!!!!!!!! Jak ja go nienawidzę! Oj, niech on się od Belli odczepi! A Emmet i jego zakłady, pioseneczki - dziecinne, ale bardzo śmieszne ;) Jak to Alice została porwana?! Czyżby Volturi?! Oby nie! Ktokolwiek to jest niech się odczepi od kochanej Alice!
OdpowiedzUsuńKawał świetnej roboty i liczę na więcej ;)
Nie mogę się doczekać nn!!! :P
Pozdrawiam ;)
OMG! rozdział boski nie mogę doczekać się nn
OdpowiedzUsuńteksty Emma zawsze git ;) Mike straszne niech on zniknie nie lubię gościa i na koniec DLACZEGO PORWALI ALICE?! CZEMU JĄ?! oby się tylko poszła sie przyjść czy na polowanie bo nie chcę żeby ją porwali żeby się wszystko szybko wyjaśniło
pozdrawiam Livkiii
Cudowny rozdział!!!!!wow Al porwana????????SZOK!!!!!Jestem strasznie ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy ??;Jestem zachwycona z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko bo już nie mogę się doczekać!!!!!!:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
O kurcze kto porwał Alice ??? Ja chcę wiedzieć.!!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn .!! Beata ;D
Nie nie nie nie nie nie nie nie nie! Po co ja to pisałam? Dobra, no więc zacznę. Siadać na krzesłach, Issie mówi! It's not very good. Nie krytykuję. Alice porwana, skądś kojarzę... Kurde! To Volturii ją porwali, prawda? A dobra tam, mniejsza o to. Jedyne co było fajne to zapraszanie Mike'a Newtona na randkę. A reszta... Dziwne. Nie obraź się. Nie o to mi chodzi. Ja wyrażam opinię. Mimo to czekam na nn. Weny życzę i nie pożarcia przez komary.
OdpowiedzUsuńJezuu świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńJak to Alice porwana? Grrrrrr! Jestem zła na Volturii! To pewnie oni ją porwali!
Rozwalę komputer!
Kiedy nowy nn?