Nie wierzę, że napisałam kolejne nn xd Mam oczywiście nadzieję, że wam się spodoba xd Zawsze na to liczę :D
Pisząc ten rozdział obrzerałam się truskawkami, które sama musiałam zbierać xd Ale było warto :D Weny dodał mi mój trzyletni braciszek, który do mnie przyjechał i zaczął krzyczeć coś, a ja się z niego śmiałam i jakimś cudem... doznałam weny! :D
Oczywiście ten rozdział piszę którąś godzinę z przerwami.. Denerwowałam się, bo zaczęłam pisać dwa opowiadania i nie mam pomysłu na początek! Zamykałam laptopa i wychodziłam z domu :)
Jeśli ktoś chce być informowany o nn, zapraszam do zakładki "Informowani" xd
Ten rozdział dedykuję Wampirkowi i Lady A. :) Dziewczyny jesteście wyjebane w kosmos, ale to już mówiłam :D
To ja już nie przynudzam :D Zapraszam do czytania :**
------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 14
Ten odgłos
wywołał u każdego promienny uśmiech. Mój ukochany ukucnął obok mnie i położył
delikatnie dłonie na moim brzuchu. Spojrzał mi w oczy i zobaczyłam w nich
bezgraniczną miłość do mnie jak i do dziecka.
Wszyscy się
zmyli z salonu, zostawiając nas samych. Edward wziął mnie na ręce i w
błyskawicznym tempie, znaleźliśmy się w mojej sypialni. Położył mnie na łóżku i
podciągnął moją koszulkę do góry, odkrywając maleńki, acz widoczny brzuszek.
Pochylił się i złożył na nim pocałunek.
Wyczułam jak
nasze dziecko się porusza, co wywołało jeszcze większy uśmiech na naszych
twarzach, a po moich policzkach poleciały łzy szczęścia po raz setny tego dnia.
Przetarłam je szybko wierzchem dłoni, ale i tak napłynęły nowe.
Edward
pochylił się nade mną i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Wplotłam mu
palce we włosy i przycisnęłam mocniej do siebie. Wampir włożył do dłoń pod
koszulkę i zaczął wodzić ręką po moich plecach. Odsunęłam się od niego.
- Mógłbyś mi
przynieś krwi? - spytał z szelmowskim uśmiechem.
Zaśmiał się
i pokiwał głową. Zerwał się na równe nogi i zniknął. Ułożyłam się wygodnie,
pewna, że zajmie mu to najwyżej minutkę. Na dole usłyszałam rozmowy więc
pomyślałam, że wróciła moja rodzina.
Zwlokłam się
z łóżka i ruszyłam w ludzkim tempie na dół, aby nie zaszkodzić dziecku. Jakie
było moje zdziwienie, kiedy zastałam w kuchni Edwarda i tą wredną blondynkę.
Tanya zrobiła krok do przodu, a mój
ukochany krok do tyłu.
Oparłam się
o ścianę, przyglądając się tej scence, chociaż poczułam niewyobrażalną
zazdrość. W końcu Tanya nie wytrzymała i rzuciła się na Edwarda i zaczęła go
całować. Zacisnęłam pięści, ciekawa jego reakcji. Na szczęście mnie nie zawiódł.
Odsunął ją od siebie stanowczo i zgrabnie wyminął.
Postanowiłam
zainterweniować, widząc jak ta żmija ponownie lepi się do mojego chłopaka.
Doszłam do nich i z całej siły odepchnęłam blondynkę aż wyleciała przez okno.
Przytuliłam się do Edwarda z całych sił i zabrałam od niego butelkę z krwią,
którą natychmiast opróżniłam.
Tanya
wbiegła do domu z mnóstwem liści we włosach. Zaśmiałam się, a ona natychmiast
się na mnie rzuciła. Edward stanął przede mną w obronnej pozie. Wyminęłam go
zwinnie i odstawiłam pustą butelkę na blat.
- Czy ty
kiedyś sobie odpuścisz? - spytałam.
Wampirzyca
się zaśmiała.
- Nie.
Odebrałaś mi Edwarda! Bylibyśmy razem szczęśliwi! Ale ty nam przeszkodziłaś!
Omamiłaś go! - zaczęła się wydzierać, a moje maleństwo poruszyło się
niespokojnie, sprawiając mi delikatny ból.
Syknęłam, a
mój ukochany znalazł się obok mnie. Objął mnie czule ramieniem i spojrzał na
blondynkę z nienawiścią.
- Daruj
sobie! - warknął - Dobrze wiesz, że nic do ciebie nie czuję!
Pognałam
szybko do łazienki i pochyliłam się nad muszlą. Z mojego gardła wylała się
krew, jakby ktoś odkręcił kran. Zaczęłam się krztusić i kasłać. Czule dotknęłam
brzucha i wyczułam jak maleństwo porusza się niespokojnie.
- Co jest
maleńki? - spytałam, a z mojego gardła ponownie wylała się czerwona ciecz.
Edward
znalazł się przy mnie i odgarnął mi włosy z czoła. Tanya oparła się o framugę
drzwi z głupkowatym uśmieszkiem.
- Komuś się
chyba kończy egzystencja - mruknęła.
Poczułam
niewyobrażalną ochotę zamordowania tej wampirzycy. Wstałam ostatkami sił i
przetarłam usta. Warknęłam przeciągle, a ona wyleciała na dwa metry, machając
rękami i nogami. Wypadła na zewnątrz, wybijając kolejne okno.
Znalazłam
się przy niej i złapałam ją za gardło, jednocześnie przyszpilając do ziemi.
Kiedy zobaczyła kolor moich oczu, zaklęła głośno i chciała się wyrwać, więc jej
na to pozwoliłam. Wytworzyłam tarczę fizyczną, przybliżając jej krawędzie do
lasu.
Blondynka
walnęła z impetem o jej powierzchnię i upadła na ziemię, brudząc się błotem. Zobaczyłam
moją rodzinę wraz z Denalczykami. Wpuściłam ich pod tarczę. Dobiegłam do Tanyi
w wampirzym tempie i przywaliłam jej w twarz, aż rozległ się głośny huk.
- Bello! -
krzyknęła Rosalie - Uspokój się! To może zaszkodzić dziecku!
Zerknęłam
przez ramię. Faktycznie. Nie pomyślałam o tym. Co ze mnie za matka?! Chciałam
się tylko zemścić, nie zważając na dobro mojego maleństwa! Ukucnęłam na ziemi i
zaczęłam płakać. Edward objął mnie ramieniem, ale się od niego odsunęłam. Wybuchłam
niepohamowanym płaczem. Do czego mogłam doprowadzić?! Do śmierci dziecka!
Wstałam i pognałam
do swojej sypialni. Zamknęłam drzwi i okna, aby nikt nie wszedł. Usiadłam na
łóżku i podciągnęłam kolana pod brodę. Zaczęłam się kołysać w tył i przód, aby
się jakoś uspokoić, lecz nic to nie dało.
Na balkonie
zobaczyłam ukochanego. Spojrzał na mnie zmartwiony i jednym ruchem wybił okno.
Znalazł się przy mnie i wbrew moim protestom, mocno mnie przytulił. W końcu się
poddałam i wtuliłam twarz w jego koszulę, mocząc ją słonymi łzami.
- Spokojnie,
skarbie - szepnął czule.
- Mogłam
skrzywdzić nasze dziecko - załkałam i mocniej się w niego wtuliłam - Jeszcze
się nie urodziło, a ja już pokazuję, że jestem beznadziejna.
- Wcale nie
- zaprotestował - Po prostu chciałaś się zemścić, za to, że Tanya mnie pocałowała.
Nigdy nie skrzywdziłabyś naszego dziecka.
Spojrzałam
na niego załzawionymi oczami, a on złączył nasze usta w czułym, acz krótkim
pocałunku. Usadowiłam się mu na kolanach i położyłam głowę na ramieniu.
Nagle
wpadłam na genialny pomysł. Uśmiechnęłam się do Edwarda i zanim zdążyłam
powiedzieć słowo, Alice wleciała do pokoju, wywarzając drzwi. Wpadła do mojej
garderoby i po sekundzie rzuciła mi miętowe spodnie, fioletowy sweter z sercemi niebieskie trampki. Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki, zostawiając
zdezorientowanego Edwarda.
Po minucie
wróciłam i wyciągnęłam do ukochanego dłoń.
- Jedziemy
po rzeczy dla maleństwa! - zapiszczała Alice.
Na twarzy
mojego ukochanego zakwitł szeroki uśmiech. Do sypialni wpadli wszyscy z takimi
samymi uśmiechami, oprócz Denalczyków, którzy pewnie się już zmyli.
- Ja też
jadę! - powiedzieli chórem.
Pokiwałam
głową z uśmiechem i zeszliśmy do garażu. Ja, Alice, Rosalie i Edward zabraliśmy
się moim samochodem, a reszta zabrała się kabrioletem Rose. Chochlik zaczął
trajkotać nad uchem.
- Ja
przeniosę swoją sypialnię na dół, aby dzidziuś miał bliżej was. Już mam zarys
jak on będzie wyglądał. Zrobimy taki, aby pasował i dla chłopca i dla
dziewczynki. Musimy kupić mnóstwo ubranek dla maleństwa, ale i dla Belli, bo
przecież niedługo nie będzie się mieściła w swoje rzeczy. A co jak urodzą się
bliźniaki?! - wydarła się, ale zaraz się uspokoiła -Cóż… zrobi się kolejny
pokój.
Zaczęłam się
śmiać, a Rose razem ze mną.
- Spokojnie,
Al - uspokoiłam ją - Nie urodzę bliźniąt. Jestem o tym przekonana.
I tak przez
całą drogę nawijała o zakupach. W końcu dojechaliśmy do Seattle. Wysiadłam z
auta i poprawiłam sweter, aby nie było widać żadnych partii ciała. Brzuszek
niewątpliwie się powiększył przez te kilka godzin.
Edward objął
mnie w talii i razem weszliśmy do centrum handlowego. Poczułam na sobie zazdrosne
spojrzenia wielu dziewczyn. Wtuliłam się w bok ukochanego i weszliśmy do sklepu
meblowego.
Pozwoliłam
się wyszaleć mojej siostrze. Jednak zanim się na coś zdecydowała, ja oraz Edward
musieliśmy to zaakceptować.
Po kupieniu
wszystkich mebli, ruszyliśmy do sklepu z zabawkami. No i tam już stał się
koszmar. Alice i Rose zaczęły biegać pomiędzy półkami i wrzucały do koszyka co
popadnie. Ucieszyłam się, że moje maleństwo będzie miało tak wspaniałe ciocie.
Zostawiłam
rodzinę samą i poszłam do sklepu z ubrankami. Uśmiechnęłam się pod nosem,
widząc wiele, różnokolorowych ubranek. Zaczęłam chodzić pomiędzy półkami i
wybierałam ubranka dla chłopca i dziewczynki, w różnych rozmiarach.
Ekspedientka
podeszła do mnie, ale odmówiłam pomocy. Kątem oka zobaczyłam, że mój ukochany
wchodzi do sklepu. Ekspedientka podbiegła do niego i zaczęła zagadywać, lecz on
zupełnie ją zbagatelizował i dołączył do mnie.
Pomógł mi w
wyborze ciuszków. Naprawdę kupiłam tego wiele. Wyszliśmy ze sklepu i poszliśmy
od razu po Emmetta i Jaspera. Chłopaki pomogli nam z torbami, śmiejąc się, że
jestem zakupoholiczką, lecz zaraz się przymknęli, widząc Rosalie i Alice,
wychodzące z innego sklepu z ubraniami, tyle, że ciążowymi.
Obdarzyły
mnie szerokimi uśmiechami i wszyscy podążyliśmy do aut. Zapakowaliśmy wszystko do
bagażników, co było trochę trudne, zważywszy na ilość rzeczy, ale jakoś daliśmy
w końcu radę i pojechaliśmy do domu.
Kiedy
dojechaliśmy do domu, moja siostra od razu zabrała się za pokój dziecka. Ja
natomiast udałam się na samotny spacer. Edward chciał iść ze mną, ale
odmówiłam.
Ruszyłam
powolnym krokiem, wchłaniając świeże powietrze. Przypomniało mi się, że jako
dziecko uwielbiałam biegać i przebywać pośród drzew. Te wspomnienie jest
odległe o kilka tysięcy lat, ale i tak to pamiętam.
Ludzie
mówili, że będę kimś wyjątkowym, bo już jako człowiek, byłam najlepsza we wszystkim.
Tworzyłam najlepsze bronie, polowałam na największe zwierzęta… Kochałam to
życie i bardzo chętnie bym do niego wróciła. Do tych polowań. Do adrenaliny w
żyłach, kiedy zbliżałam się do dzikiego zwierzęcia…
Niestety te
czasy już nie wrócą, ale nie mam co narzekać. Mam wspaniałe siostry,
wspaniałego chłopaka i już niedługo będę miała dziecko. Czy to nie wspaniałe?
Nigdy nie wymagałam od losu zbyt wiele. Pozostaje mi tylko się cieszyć tym co
mam i nie narzekać.
Moje
rozmyślania przerwał dźwięk łamanej gałązki. Odwróciłam się w błyskawicznym
tempie w stronę źródła dźwięku i zobaczyłam Tanyię, wychodzącą z lasu. Warknęłam
na nią, ale tym razem nic sobie z tego nie zrobiła.
Nie
zauważyłam jednej rzeczy, co było moim największym błędem w życiu. Srebrnego
sztyletu w jej dłoni. Zamachnęła się i rzuciła nim we mnie. Nie zdążyłam
zareagować. Sztylet wbił się w mój brzuch. Z daleka usłyszałam głośne „Nie!”,
należące do mojego ukochanego.
- Odebrałaś mi
ukochaną osobę! - warknęła Tanya - Teraz ja ci się odpłaciłam!
I chyba
uciekła. Nie wiem, bo opadłam na ziemię jak szmaciana lalka. Jednak nie upadłam,
lecz znalazłam się w silnych ramionach. Dopiero teraz poczułam jakie są zimne.
Dotknęłam brzucha i poczułam coś lepkiego. Uniosłam dłoń i zobaczyłam krew.
Zaczęłam przeraźliwe krzyczeć, bojąc się o swoje dziecko.
Przed oczami
stanęła mi mała dziewczynka. Martwa. Moje krzyki stały się jeszcze głośniejsze.
- Ratujcie
ją! - wydarłam się - Ratujcie moją córkę!
Nie mam
pojęcia, skąd wiem, że będzie to dziewczynka i mnie to obeszło. W głowie
pojawiła się tylko jedna myśl…
Niech moje maleństwo przeżyje!
A potem
popadłam w otępienie.
Rozdział jak zawsze świetny
OdpowiedzUsuńŻe tak się zapytam... Co ta suka Tanya zrobiła? Ej, ja kurwa z... Z dwoma sztyletami pójdę, nie! Ja będę okrutniejsza...! Żywcem ją spalę, spalę ją! No bo... Ej, ja tu ryczę! Cały rozdział cudowny, Boże, to było genialne, ale coś ty mi zrobiła z Bellą i jej dzidziusiem?! Nie ma, kurczaczki, bata! Ja zbieram brygadę i na nią idę. Na Tanyę! Ukatrupię ją normalnie, no! Ja nie mogę, tak się zbulwersowałam, że to masakra jest.
OdpowiedzUsuńKochana Ty moja, proszę Cię bardzo ładnie... Uratuj Bellę i dziecko. I niech będą z Edwardem szczęśliwi. I mam sobie takie życzenie abyś napisała, że do akcji wkroczył Wampirek z Polski - Kinga i żywcem spaliła Tanyę!!!! Bo tak być MUSI ona ma ZDECHNĄĆ! Jestem jej numer 1 wrogiem kurczę.! Nie wyrabiam przed tym kompem! Mama mówi, że tak walę w klawiaturę, że zaraz sobie lapka zniszczę, ale co tam! Ja idę na Tanyę!
No i razem z Lady.A cholernie dziękujemy za dedykację. To strasznie miłe mieć rozdział z dedykacją na TAK WSPANIAŁYM blogu z TAKĄ utalentowaną pisarką.
Caps Lock - wyzwól gniew ^.^
Kocham,
pozdrawiam,
Wampirek.
PS. Jeszcze dziś tu wpadnę aby poinformować o NN na SS'ie :)
Ale i tak Cię kocham :>
I mam nadzieję, że to będzie najdłuższy komentarz :p Haha,
jestem miszczem!
Jaka szmata.! Przepraszam za słowa, ale wkurwiła mnie ta Tanya.!!
OdpowiedzUsuńProszę, proszę, proszę.. Niech Bella nie straci dziecka, bo się załamię ( ja się załamię ) ;/
Chętnie bym tę szmatę uśmierciła .!!!
Zabić dziecko. Co za kurwa ..
Miejmy nadzieję, że jej się to nie uda.!
Biedna Bella i Edward..
Zajefajny rozdział. :D Już czekam na następny . :D
Podziwiam Cię za takie zajebiste pomysły .!
Martaa..
Ps. Jeszcze raz przepraszam za słowa i zapraszam do nas :D
Ja pier... co za bebok z tej Tany.
OdpowiedzUsuńChętnie się do niej wybiorę razem z Jane 3:D
Normalnie idiotka na maxa. Zabić dziecko?!
I to królowej wszystkich wampirów!
Ja żądam jej śmierci poprzedzonej torturami.
Superowy rozdział.
Życzę weny =*
Katherina
Cud miód i maliny XD Cudowny rozdział!!!Czytałam go w drodze na Pola Lednickie:) !!wow i BOMBA!!!!!Aż brak słów na to co Ta GŁupia SUKA Tanya zrobiła-powinna zgnić w jakichś lochachglupia krowa!!!!!!!!:):):) Jednak jestem strasznie ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy ??; z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko bo już nie mogę się doczekać!!!!!!:)Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!
OdpowiedzUsuńCo za jebnięta suka z tej Tanyi no kurwa nie wyrobie!!! rozjebię wszystko na swojej drodze a tą kurwę spalę no ja pierdolę pierwszy raz jestem w takim stanie jestem zajebiście wkurwiona no kuźwa!!! zaraz rozwalę mojego notebook'a i chuj! no kurwa dobrze że nie jestem bombą bo kuźwa ziemi by nie było a teraz gdy emocje opadły ryczę, ryczę, i kurwa jeszcze raz RYCZĘ! jak mogłaś coś takiego zrobić? no się pytam jak?! dlaczego? za jakie grzechy?! nie wierzę błagam uratuj Bellę i maleństwo błagam!!! na kolanach błagam!
OdpowiedzUsuńno ok teraz tak rozdział świetny smutny ale świetny mam nadzieję że szybko dodasz nn i opiszesz czy przeżyją czy nie
pozdrawiam Liv/Livkiii
Natalko, ty to dopiero masz talent. Oddaj! Tanyę to ja chyba wykastruję rdzawą siekierą i nożem do masła. Na serio. No to czekam na CD. Weny życzę kochana ;**
OdpowiedzUsuńhttp://sinful-secret.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJest NN!
Zapraszamy.
Wampirek, Lady.A.
Uhhh, jak ja nienawidzę Tanyi =,=
OdpowiedzUsuńNiech ona przeżyje :C bo będę płakać i osiwieję ... a to nie będzie na pewno fajne ;(
Ona to znaczy dziewczynka z brzuszka, dzidziuś Bells :>
Issie, pomogę ci wykastrować pieprzoną blondynkę! Ja biorę siekierę czy noża? xd
A ci Natalio życzę dalszej weny, z niecierpliwością czekam na nn ;> Gorące buziaki, Aleks
Bierz nóż. Aha, no i jeszcze zapałki!
UsuńCo tu się dzieje, kurde! Końcówka mną wstrząsnęła! Głupia Tanya! Nienawidzę tej idiotki! Mam nadzieję, że ktoś ją znajdzie i się z nią rozprawi. No masakra jakaś! Jak można być takim wrednym i bezuczuciowym? Wariatka! Niech dziecko i Bells przeżyje! Błagam Cię! To nie może się stać! One muszą żyć, no! Jejku! Pisz nową notkę, bo chyba każdy chce wiedzieć co będzie dalej! Jezu... Ty to potrafisz człowieka zaskoczyć, wywołać w nim tyle emocji i zaciekawić! ;) Życzę Ci, byś nadal miała tak wspaniałe pomysły! ;) Czekam na nn z niecierpliwością! ;)
OdpowiedzUsuńBuźka! :*
Witam, witam : )
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga, pojawiła się NN:
http://at-your-command.blogspot.com/
Liczę na Twój komentarz :3
Pozdrawiam i miłego dnia życzę.
Wampirek.
Zapraszam na bloga:
OdpowiedzUsuńhttp://sinful-secret.blogspot.com/
Jest NN.
Miłego czytania :3
Wampirek&Lady.A.
Blog jest świetny,!!!!!!! pochłaniam go- czytając-go- raz w tygodniu:) Wchodzę i sprawdzam po kilka razy dziennie czy jest nowy rozdzialik. Kiedy kolejny rozdział??? :D Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!
OdpowiedzUsuńWhy ?! Głupi sztuciec !! Głupia Tanya! Wrrr... rozszarpie ją kiedyś... :D kolejne nn ! Nadchodzę! ( przynajmniej mam ten komfort, że nie muszę czekać na c.d :D )
OdpowiedzUsuń