niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 16 "Nowi Sojusznicy?"

Obudziło mnie poranne słońce, wlewające się przez okno. Zaraz, zaraz… Słońce? I to takie mocne? Uchyliłam powieki, ale światło mnie poraziło, wywołując delikatny ból głowy. Jezu! W ciąży jestem jak człowiek. Ale podoba mi się taki stan.
Coś ciepłego musnęło mój policzek. Uśmiechnęłam się delikatnie i otworzyłam oczy, przysłaniając je sobie dłonią. Ujrzałam rozpromienioną twarz Edwarda. Zdałam sobie sprawę, że to nie słońce mnie tak poraziło, lecz światło padające z żarówki.
Ułożyłam głowę na piersi Edwarda i zaczęłam jeździć palcami po jego torsie, jednocześnie napawając się jego zapachem. Wampir mocniej mnie przytulił i pocałował w czubek głowy. Nie mogłam się nie uśmiechnąć…
Wyczułam drobny ruch mojego maleństwa. Mój uśmiech się poszerzył. Odsunęłam się od ukochanego i usiadłam po turecku. Odrzuciłam kołdrę i przyjrzałam się swojemu brzuchowi. Nie ma co, powiększył się podczas mojego snu. Pogłaskałam go delikatnie, acz czule.
Spojrzałam na ukochanego.
- Przyniesiesz nam krwi? - spytałam.
- Oczywiście, moje skarby - pocałował mnie w policzek, a następnie w brzuch i zniknął w błyskawicznym tempie.
Zwlokłam się z łóżka i poczłapałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, a następnie wytarłam się starannie puchowym ręcznikiem. Mokre włosy związałam w koński ogon i wzięłam ubrania, wcześniej przyszykowane przez Alice lub Rose. Założyłam czarne leginsy, szarą tunikę do połowy uda z króliczkiem oraz różowe baleriny.
Wróciłam do sypialni, a moich do moich nozdrzy doleciał zapach krwi. Spojrzałam na ukochanego i zabrałam mu kubek. Wypiłam go za jednym razem i zażądałam więcej. Po tym, jak kazałam wracać Edwardowi z dziesięć razy, przyniósł ze sobą butelkę z ciepłą krwią. Odebrałam mu ją i wypiłam.
Wampir spojrzał na mnie lekko zaniepokojony. Wywróciłam oczami i wdrapałam mu się na kolana. Ułożyłam głowę na jego ramieniu i pocałowałam w szyję.
- Skarbie… - zaczął - Myślałaś już nad imionami?
Pokiwałam głową i blado się uśmiechnęła. Nie zdążyłam otworzyć ust, a do pokoju wpadła moja nowa rodzina. Alice z gracją baletnicy, usiadła obok nas.
- Mów - nakazała.
Zaśmiałam się.
- Gdyby to był chłopiec… - spojrzałam ukochanemu prosto w oczy - Anthony.
W jego oczach zobaczyłam bezgraniczne szczęście i jakiś błysk, którego nie zidentyfikowałam.
- A imię dla dziewczynki? - spytała zaintrygowana Rose.
W oczach poczułam łzy.
- Widzicie… moja mama nazywała się Renee - na wspomnienie mojej rodzicielki, zaczęłam płakać. Edward przytulił mnie mocniej.
- Renee mi się podoba - szepnął mi do ucha.
Pokręciłam głową.
- Nie. Myślałam nad połączeniem Renee i… - przygryzłam dolną wargę i przetarłam oczy, wierzchem dłoni - i Esme. Powstałoby Renesmee - w oczach brązowowłosej wampirzycy zobaczyłam wzruszenie.
- Jest śliczne - mruknął Edward - Jedyne w swoim rodzaju. Pasuje jak ulał.
Alice klasnęła i zerwała się na równe nogi. Wyleciała z sypialni i zawołała nas. Każdy zaciekawiony ruszył za chochlikiem. Zastaliśmy ją rozpromienioną przed drzwiami do swojej sypialni.
- Skoro Bells, wyjawiła nam swoją niespodziankę… - zaświergotała - Teraz kolej na mnie.
I otworzyła drzwi. Spodziewałam się zobaczyć jej sypialnię, ale się pomyliłam. Zniknęło łóżko, biurko, toaletka i inne meble… Zamiast tego ujrzałam jasny pokój dla dziecka z łóżeczkiem po środku. Przyłożyłam sobie dłoń do ust.
- Jest boski - wyszeptałam tylko i rzuciłam się siostrze na szyję - Dziękuję.
- Wiedziałam, że ci się spodoba - zapiszczała.
- Jakby mógł mi się nie podobać. Jest boski! Jesteś cudowna, chochliczku.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć i ujrzałam dwóch mężczyzn. Obydwoje o ciemnej karnacji, czarnych włosach ściętych na jeża, ciemnych oczach i dobrze zbudowanych mięśniach. Poczułam silny odór psa. Warknęłam przeciągle i groźnie.
- Co wy tu robicie?! - syknęłam.
Na myśl przyszło mi, że chcą zabić moje maleństwo. Zareagowałam natychmiastowo, nawet nie zastanawiając się nad swoimi czynami. Wylecieli w powietrze na kilka metrów, zmieniając się w locie w wilki. W czarnego i rdzawo brązowego. Ten drugi zawarczał i zaczął się od mnie zbliżać.
- Bells! - usłyszałam krzyk Edwarda i po chwili objął mnie w pasie - Oni nie mają złych intencji, skarbie. Przyszli się tylko dogadać.
- Och! - wyleciało z moich ust - Przepraszam. Myślałam, że chcecie skrzywdzić moje dziecko - jak na potwierdzenie, maleństwo się poruszyło, a ja machinalnie położyłam dłoń na brzuchu.
Wilki czmychnęły w las i po chwili wyszli w ludzkich postaciach. Zrobiłam krok do tyłu i gestem dłoni zaprosiłam ich do środka. Jeden z nich, odrobinę niższy i przystojniejszy spojrzał na mnie wrogo, a ja odpłaciłam mu się tym samym. Poszliśmy do salonu i usadowiliśmy się na kanapach. Ja położyłam głowę na kolanach mojego przyjaciela, a on posłał mi szeroki uśmiech.
- Nie za wygodnie ci? - zaśmiał się.
- Mówiłam ci już, że masz strasznie wygodnie kolana - wypięłam mu język jak pięciolatka i spojrzałam na Indian - Co was tu sprowadza?
- Przyszliśmy ustalić kilka faktów - odparł ten brzydszy.
Usiadłam momentalnie i zmierzyłam ich wzrokiem.
- Ja nazywam się Sam Uley, a to Jacob Black - pokazał na tego przystojniejszego.
- Ja jestem Isabella Marie Swan - gdy tylko to powiedziałam im wyszły oczy na wierzch - Spokojnie, nie gryzę - wskazałam na siostry - To moje siostry. Alice i Rosalie.
- Ty jesteś piekielną kobietą - wykrztusił zszokowany Sam.
Wzruszyłam tylko ramionami.
- Jak zwał, tak zwał.
- Czemu masz fioletowe oczy? - spytał Jacob, bez ogródek.
- Bo Bella jest królową wszystkich istot ludzkich - odpowiedział Jasper.
Sam i Jacob wymienili między sobą zdziwione spojrzenia, a potem spojrzeli na mnie.
- A więc legenda była prawdą - powiedzieli chórem.
Kiwnęłam głową, potwierdzając ich słowa.
- Legenda też mówiła, że królowa nas wszystkich, ma za towarzyszkę lwicę… - powiedział Sam, a mi zrobiło się odrobinę duszno, czego nie dałam po sobie poznać.
- Volturi ją zamordowali - powiedziałam, a głos mi delikatnie zadrżał.
Szybko znalazłam się w ramionach ukochanego i wtuliłam się w jego ramię. Po kilku minutach zebrałam się w sobie i na życzenie Sama i Jacoba, opowiedziałam im swoją historię. Słuchali jej, wchłaniając każde słowo z zainteresowaniem. Opowiedziałam im też o incydencie jaki zaszedł zaledwie niecały dzień wcześniej. Chłopaki wykrzyknęli chórem „Ta Tanya?” i zdusili w sobie przekleństwa.
Na początku się zdziwiłam, czemu tak zareagowali, ale gdy tylko wyszli, Edward udzielił mi szybko wyjaśnienia.
- Widzisz, kochanie… Oni zawsze wierzyli w te legendy i mieli respekt dla królowej. Teraz, kiedy ją poznali, czyli ciebie, są gotowi chronić cię przed każdym zagrożeniem. Poza tym wyczytałem w ich myślach, że mają do ciebie ogromny szacunek. Opowiadając im ile wycierpiałaś podczas kilku tysięcznej egzystencji, w nich rodził się dla ciebie podziw, że mimo tak wielkiego cierpienia, odnalazłaś się w tym wszystkim.
- Czy ja naprawdę jestem osobą wartą podziwu? - mruknęłam sama do siebie.
- Oczywiście, że tak - zaśmiał się Edward i pocałował mnie w czoło - Byłaś osobą pozbawioną jakich kolwiek zahamować, a mimo to, nie zaatakowałaś Alice i Rosalie, a następnie przyjęłaś je do siebie z otwartymi ramionami. Jakiś czas temu, pomogłaś Jasperowi, pokochałaś mnie i dasz mi coś, czego myślałem, że nigdy nie będę miał. Dasz mi możliwość sprawdzenia się jako ojciec.
Oczy mi się zaszkliły.
- Ale nie zapominaj, że nie tylko ja brałam w tym udział. Ty również się przyczyniłeś do tego, że jestem w ciąży.
Wampir się zaśmiał i zmierzwił swoje włosy.
- Tak, masz rację - zostałam obdarzona pięknym uśmiechem.
Położyłam się wygodnie na łóżku i założyłam dłonie pod głowę. Zapatrzyłam się tępo w sufit i zaczęłam nad czymś rozmyślać. Przypomniało mi się coś, co wyłapałam jakiś czas temu, kiedy dowiadywałam się poprzez dar, o ojcu mojego ukochanego.
Uniosłam się na łokciach i zmarszczyłam delikatnie brwi. Z taką miną wstałam i wyszłam z sypialni. Skierowałam się wzdłuż korytarza, a następnie zeszłam na dół, ciągle trzymając się za brzuch. W salonie zastałam siostry i ich ukochanych.
- Gdzie Carlisle? - spytałam.
- W swoim domu - odpowiedział mi Em.
- Dzięki.
Podążyłam do garażu, a wszyscy ruszyli za mną. Wsiadłam do swojego auta i wyjechałam, kiedy Edward usiadł na miejscu pasażera, patrząc na mnie podejrzliwie. Uśmiechnęłam się do niego i z powrotem zapatrzyłam się na drogę.
Po kilku minutach, zajechałam pod posesję Cullenów. Zatrzymałam samochód i wysiadłam. Przed dom zajechały auta moich sióstr, który dołączyły do mnie zdziwione.
Jak na gościa przystało, zadzwoniłam do drzwi, czym wywołałam śmiech Emmetta, Jaspera i Edwarda. Tego ostatniego zmroziłam wzrokiem i wyrwałam rękę z uścisku.
- Komuś hormony buzują! - zaśmiał się Emmett.
Nie odwracając się do niego, bo właśnie Carlisle mi otworzył, skupiłam się na drzewach i już po chwili usłyszałam krzyk osiłka. Zerknęłam przez ramię i zobaczyłam, że jest przygwożdżony do drzewa przez gałęzie. Wzruszyłam ramionami i weszłam do środka, serdecznie uśmiechając się do przyszłego teścia.
Zaraz, zaraz! Stop! Jakiego przyszłego teścia do cholery jasnej?! Odbiło ci Swan?! Edward ci się nie oświadczył i nie wiadomo czy to zrobi, a ty mówisz o blond wampirze „przyszły teść”! Powinnaś się leczyć!
Powstrzymałam głośne westchnienie. Podążyłam do salonu i usiadłam wygodnie na kanapie, obitej białą skórą. Spojrzałam na Esme i jej męża, nie kryjących zaciekawienia, malujących się na ich twarzach.
- Co cię do nas sprowadza, Bello? - spytał doktor.
- Gdy się poznaliśmy, przebadałam twoją naturę, poprzez dar. Dzięki temu, wiem na jakie pytanie nigdy nie poznałeś odpowiedzi… - zorientował się o co mi chodzi, a oczy mu zabłysły z podekscytowania - I tylko jedna osoba, może udzielić ci na nie odpowiedzi.
-  O co tu chodzi do cholery?! - oburzyła się Alice.
Zerknęłam na nią.
- Carlisle, zawsze chciał wiedzieć, jak powstała rasa wampirów - wyjaśniłam i zerknęłam na doktora - Jak już mówiłam, tylko jedna osoba może ci to opowiedzieć.
- Kto taki? - spytała Esme, również zaciekawiona.
Uśmiechnęłam się jak najszerzej mi się udało.

- Ja - odpowiedziałam.
----------------------------------------------------------------------------
Witajcie kochani <3
Przepraszam, że nie dodałam rozdziału wcześniej, ale byłam strasznie zabiegana. No wiecie.. szkoła itd. Do tego pilnuję trzyletniego brata, który by tylko rozrabiał i często się dopiera do kompa lub lapka, w zależności co jest włączone.. Także, nawet, gdy siedzi mi na kolanach to stuka w klawiaturę, a jak lata po pokoju, to dolatuje i coś rozrabia.. Do tego mam truskawki, więc muszę trochę pomagać -,- Ale nie narzekam xd
Od razu informuję, że nie wiem, kiedy nn, bo muszę dodać na mojego drugiego bloga, a nawet nie mam czasu go pisać -,- 
Jakby było mało, ciągle mam nowe pomysły na opowiadania i po prostu nie mogę, jeśli go nie piszę :D Już taka ma natura :D
Mam nadzieję, że rozumiecie mnie :D
A teraz rozdajemy dedyczki :D
- Belle - dziękuję za takie zajebiste komcie, które wywołują uśmiech na mojej twarzy :D Z tego co się dowiedziałam mam do cb jakieś 400 km -,- OMG! Przyjadę do ciebie pociągiem, a potem nie wiem co zrobię ;D Przekimam się gdzieś :D
- Wampirek i Lady A. - wam dedyczka dodaję razem, bo jesteście zajebiste i i tak bym pisała to samo :D Pamiętajcie, że rozjebiemy tych anonimów :D
Jesteśmy muszkieterkami we cztery z seksownym Edwardem na czele <3
Pozdrawiam was gorąco <3
Zwariowana Natalia <3
PS. Poprawiliście oceny, kochani? :D

14 komentarzy:

  1. Ojej... Ale mnie zaciekawiłaś :D
    Zajefajny rozdział.! Normalnie nie mogę..
    Szkoda mi Bells. Tyle wycierpiała. :d
    Fajna postawa wilków :D:D
    Cudownie piszesz :d
    Już czekam na następny rozdział :D .!
    Życzę zajebistej weny i dużo czasu i chęci :d
    Pozdrawiam ; ** <3 .!
    Martaa..

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział fantastyczny! Wilki mogą dużo pomóc, nie ma co.
    Tanya jest wredna.
    Zaciekawiłaś mnie nad odpowiedzią. Kto wie, cóż wymyśliłaś.
    Kocham <3
    xoxo, Aleks

    OdpowiedzUsuń
  3. Natalko, kochanie ty moje, wiesz że cudownie? Chyba tak... A jak nie... Dłuższego komenta walnę później.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty małpo! Dla mnie nie ma dedyka?! Żryj gruz. Ale tak na serio to ja się nie focham. Rozdzialik fajniusi. Cukierka zjadłam, więc mówię cukierkowo. No to na nn czekam i: tralalala elelele, więc żegnamy was menele.

      Usuń
  4. Świetny rozdział!
    Tania jest strasznie wredna można być aż tak wrednym? najwyraźniej można
    Wilki... pomogą Belii świetnie
    historia Belli poruszyła nie tylko serca wilków
    jak powstały wampiry? co wymyśliłaś?
    czekam z niecierpliwością na nn
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Najpierw odpowiem na PS'a, a więc owszem, owszem. Oceny jedna z Trzech Muszkieterek poprawiła. Seksowny Edward tego świadkiem :)

    Rozdział jest świetny, ale tą Bellą hormony władają, ona tak często się rozkleja, jak ja przed TYMI DNIAMI W MIESIĄCU :d I wszyscy wiedzą o co chodzi. Kurczę, lubię jak opisujesz uczucia Belli do Edwarda i na odwrót, taka romantyczka ze mnie.
    No i pojawił się Jacob, ehh, nie wiem jaki będzie tutaj, ale ja ogólnie go nie lubię. Więc czekam, czekam na dalsze rozdziały :D

    Ej rozjebał mnie Twój podział na "ładniejszy" i "brzydszy"...

    Szable w dłoń.
    Pozdrawiam,
    Wampirek

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest świetny! Prześwietny! Nic dodać nic ująć :D Podoba mi się baaaaardzo! :)) Jestem happy, że dodałaś tak szybko nn :D Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko! :D Nie trzymaj mnie w niepewności :) :))Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział!!!!!wow!!!!!Aż brak słów mi na opisanie moich odczuć co do rozdziału!!!!:):):) Jednak jestem strasznie ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy ??;Jestem zachwycona z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko bo już nie mogę się doczekać!!!!!!:)Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny.!! Czekam na nn.!!
    Beata ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. rozdział cudny jak każdy:p jesteś naprawde świetna w tym co robisz;) życzę dużo weny i czekam na NN:DDDD

    OdpowiedzUsuń
  10. bardzo fajny rozdział życze weny i zapraszam na mojego bloga http://alecibellalove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. super świetny rozdział! naprawdę!
    ja to nigdy nie wiem co napisać... jakoś tak to nie umiem :(
    ale wiedz, że piszesz cudownie :) umiesz się wczuć w bohaterów :D
    czekam na nn :D
    pozdro ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. JA ;]Błahahahahhaha w tym momencie w mojej wyobraźni wystrzelił piorun i zagrała muzyka z organów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie żeby od razu z nerek i wątroby :D ale ze zwykłych kościelnych organów :D

      Usuń