Wiecie co?? Specjalnie dla WAS siedzę po nocach i piszę nn, aby was nie zawieść i nie trzymać długo w niecierpliwości :**
Siedzę powiedzmy do trzeciej, a muszę wstać o szóstej do szkoły xd nawet znoszę codzienne zawroty głowy xd Wszystko dla WAS, moi kochani :D
Ostatnio moja sis przeczytała komentarz do ostatniej notki i nic z tego nie zrozumiała xd ale ja zrozumiałam i to jest ważne :D
Dedyczki;
- Dla Wampirka :** - kochana dziękuję ci za tak zajebisty komentarz, który był dla mnie motywacją do pisania :) dzięki tobie zrozumiałam, że jednak mam dla kogo pisać :** I tak. Masz rację. Twój komentarz był najdłuższy :D
- Dla Wampirzycy Magdy :** - za to, że to ty mnie odwiodłaś od pomysłu usunięcia bloga :)
- Dla Issie :** - która chciała kastrować Tanyę nożem do masła i zardzewiałą siekierą :**
- Dla Aleksandry Cullen :** - za to, że chciałaś pomóc naszej kochanej Issie :**
- Dla Zwariowanej11 :** - za tak zajebiste komentarze :**
To ja już nie przynudzam :)) Zapraszam do czytania :**
---------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 15
W dwie
minuty znaleźliśmy się w domu Cullenów i od razu pobiegliśmy do gabinetu
doktora. Esme zadzwoniła po moje siostry, które wpadły rozjuszone, wściekle
warcząc. Rosalie złapała mnie za dłoń i gładziła moją głowę, jak jakiemuś
dziecku.
Po chwili
zaczęłam się wydzierać na każdego, aby ratowali moje dziecko. Postanowiłam, że
gdy tylko poczuję się lepiej, Tanya będzie miała przechlapane, lekko mówiąc.
Odegram się na niej. Poczuje co to jest zadrzeć ze mną!
Edward
złapał mnie za dłoń, a jego twarz stała się coraz bardziej zrozpaczona. Moje
krzyki stały się głośniejsze. Zaczęłam się bać najgorszego, a przed oczami co
jakiś czas stawało mi martwe niemowlę.
W końcu
przestałam krzyczeć, a zaczęłam głośno ryczeć. Nie! Nie! Moje maleństwo musi
żyć! Nic nawet nie zobaczyło i już ma tracić swoje życie? Dlaczego tak ma być
do cholery?! A może los odgrywa się na mnie, za to, że byłam taka wredna dla
wszystkich? Ale czy śmierć małego dziecka, nie jest za surową karą, bez względu
na wszystko?
Błagam! Niech moje dziecko przeżyje! Oddam swoją władzę, Volturi bez mrugnięcia okiem! Do
cholery! Mogę oddać własne życie, aby tylko ono żyło! Jestem gotowa na
wszystko, aby ratować dziecko! Błagam! Dajcie mu żyć!
Mój ukochany
ścisnął moją dłoń mocniej, więc odwzajemniłam uścisk. Odepchnęłam od siebie
tarczę.
Nie pozwólcie mu umrzeć! - wykrzyknęłam
w myślach.
Wampir
kiwnął głową i zaczął pomagać doktorowi. Zawołałam Rosalie, płaczliwym tonem, a
ona się przybliżyła i usiadła obok mnie.
- Ono musi
żyć, Rose - załkałam - Musi!
- Wiem, Isy
- powiedziała smutnym głosem - I będzie. Zobaczysz. Carlisle i Edward zrobią
wszystko, aby was uratować.
Pokręciłam
głową.
- Macie
ratować dziecko! - wydarłam się - Mnie, niech piekło pochłonie, ale ono ma żyć!
Poczułam
przeraźliwy ból brzucha. Złapałam się szybko za bolące miejsce i krzyknęłam.
Ucieszyłam się jednak, bo poczułam ruch mojego maleństwa. Ból zaczął się stawać
coraz bardziej nieznośny, a ja na dodatek zaczęłam wymiotować krwią, zalewając
cały gabinet doktora.
Mój
kręgosłup przeszył ogromny ból. Wygięłam się w łuk i krzyknęłam na całe gardło.
Zaraz w gabinecie znaleźli się wszyscy. Esme złapała mnie za dłoń i zaczęła
gładzić po włosach. W jej oczach zobaczyłam rozpacz i smutek.
Edward
spojrzał na mnie, a jego oczach zobaczyłam jeszcze więcej smutku. Moich uszu
dobiegł najokropniejszy dźwięk, jaki kiedykolwiek można usłyszeć. Słabnące
bicie serca, mojego dziecka. Wydarłam się, aż popękały szyby, a wszyscy
pozatykali uszy.
Żyj kochanie! Błagam cię, żyj! Nie opuszczaj
nas!
Zaczęłam
błagać moje dziecko w myślach, jakby to mogło coś dać. Po kilku minutach
opadłam całkowicie z sił i zaczęłam płakać. Jednak szybko znalazłam siły,
słysząc urywane bicie serduszka.
- Nie! -
krzyknęłam - Ona nie może umrzeć! Nie moja córka! Nie!
- Bello… -
zaczął Edward zrozpaczonym głosem - Sądzę, że nic już nie możemy zrobić.
Pokręciłam
głową i krzyknęłam. Dotknęłam dłońmi brzucha i niewiadomo czemu, wypłynęło z
nich różowe światło. Zdziwiłam się, ale nie oderwałam rąk.
Moim ciałem
wstrząsnął przyjemny dreszcz. Bicie serca zaczęło przyspieszać, a ja zaczęłam
płakać ze szczęścia. Po kilku minutach, światło zniknęło, a bicie serduszka się
unormowało.
Szybko się
przytuliłam do Edwarda i wybuchłam płaczem.
- Już
dobrze, Bello - zaczął mnie uspokajać - Uratowałaś nasze dziecko. Nie płacz.
- Tak
niewiele brakowało Edwardzie - załkałam - A nasza córka, mogłaby się nigdy nie
narodzić.
Wampir
odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy.
- Skąd
wiesz, że to dziewczynka? - spytał lekko zaintrygowany i zaniepokojony
wcześniejszą sytuacją.
Pokręciłam
głową.
- Nie wiem.
Po prostu wiem - odparłam - A teraz zabierzcie mnie do sypialni.
Edward jak
na rozkaz wziął mnie na ręce i w wampirzym tempie znaleźliśmy się w moim
pokoju. Położyłam się na łóżku i zwinęłam w kłębek. Nie przestałam płakać.
Tak niewiele
brakowało, a moje maleństwo by umarło. Mój ukochany położył się obok i mocno
mnie przytulił.
- Bello… -
zaczął niepewnie - Jeśli Tanya ma cię jeszcze raz skrzywdzić z mojego powodu…
Zrozumiałam
do czego zmierza. Oderwałam się od niego i stanęłam na równych nogach. Zaczęłam
kręcić głową i się wycofywać. Po policzkach poleciały mi kolejne łzy.
- Nie -
powiedziałam - Nie zostawiaj mnie. Nie zostawiaj nas.
Wampir
znalazł się przy mnie i mocno przytulił. Wtuliłam twarz w jego koszulę.
-
Przepraszam - szepnął mi we włosy - Nigdy bym was nie zostawił. Ale nie chcę
aby Tanya cokolwiek wam jeszcze zrobiła. Najwyraźniej nie będę cię opuszczał
nawet na sekundę.
- Wszystko
tylko nas nie zostawiaj - wychlipałam.
- Dobrze,
Bello. Jeszcze raz przepraszam. Po prostu was kocham i się martwię. To
wszystko.
Kiwnęłam potakująco
głową. Do pokoju weszły moje siostry i gestem nakazały Edwardowi wyjść.
Pocałował mnie w usta i spełnił ich prośbę. Dziewczyny zabrały mnie do łazienki
i nalały gorącej wody do wanny i przeróżnych olejków zapachowych.
Rozebrałam
się, gdy wyszły i weszłam do wody. Ułożyłam się wygodnie i przymknęłam powieki.
Przed oczami zobaczyłam obraz, który wywołał na mojej twarzy szeroki uśmiech.
Zobaczyłam Edwarda bawiącego się z małą dziewczynką.
Wyczułam
ruch maleństwa. Dotknęłam tego miejsca, a mój uśmiech się powiększył.
- Udało się,
kochanie - szepnęłam - Ledwo, ale się udało.
Po
kilkudziesięciu minutowej kąpieli, wyszłam z wanny i owinęłam swoje ciało
puchowych ręcznikiem, a mokre włosy rozczesałam.
Do łazienki
wparowała moja siostra z ubraniami w ręku. Szybko je przejęłam. Okazało się, że
przyniosła mi szare spodnie dresowe, fioletową koszulkę, białe bolerko i czarne
trampki. Założyłam wszystko, oprócz bolerka.
Wyszłam z
łazienki i zeszłam w ludzkim tempie na dół do salonu. Zasiadłam obok ukochanego
i położyłam głowę na jego ramieniu.
Esme weszła
do salonu z kanapkami i szklanką soku pomarańczowego. Posłałam jej wdzięczne
spojrzenie i przejęłam jedzenie. Uaktywniłam dar i zaczęłam wcinać. Już po
kilku minutach odstawiłam pusty talerz i dopiłam sok.
Wstałam z
kanapy i wyszłam na zewnątrz. Weszłam w las i na wszelki wypadek osłoniłam
swoje ciało fizyczną tarczą. Po jakimś czasie wyczułam znany sobie zapach i
podążyłam jego śladem z chęcią zemsty.
Moje
maleństwo zaczęło się niespokojnie ruszać, więc dotknęłam czule brzucha,
dodając mu w jakiś sposób otuchy. Szybko dołączyła do mnie moja rodzina z
pytającym spojrzeniem. Pokręciłam tylko głową i złapałam dłoń Edwarda.
Alice
zaczęła warczeń głośno na coś za nami. Odwróciłam głowę i zobaczyłam wredną
blondynkę. Tanya spojrzała na mnie z rozbawieniem, a zza niej wyszło dziesięć
wampirów.
Odepchnęła
swoją rodzinę, jak i jej towarzyszy na boki i zostałam z nią sam na sam.
Zawarczałam groźnie i wampirzyca upadła na ziemię z krzykiem. Zaczęła się wić w
agonii, a na mojej twarzy pojawiła się złość.
- Prawie
zabiłaś moje dziecko - powiedziałam lodowatym tonem - Nie daruję ci tego. Na
początku zacznę cię torturować, później sprawię, że zapomnisz o wszystkim, a
następnie zahipnotyzuję i jak najszybciej będziesz chciała umrzeć.
Wyprostowałam
się dumnie i wytworzyłam wokół wampirzycy krąg z ognia. Zaczęłam go stopniowo
zbliżać do wampirzycy, nie przestając jej torturować darem podobnym do Jane,
tyle, że o wiele razy silniejszym.
Sprawiłam,
że będzie odczuwała poparzenia jak człowiek i nie spali się od razu. Kiedy
kilka języków ognia dotknęło jej ciała, wampirzyca krzyknęła. Przybliżyłam
jeszcze bliżej ogień i Tanya zaczęła się wydzierać, a jej krzyki rozeszły się
echem po lesie.
Ogień zaczął
smagać jej skórę raz za razem, powodując u niej straszny ból. Po kilku minutach
jej krzyków ugasiłam krąg ognia, na co ona odetchnęła z ulgą. Uśmiechnęłam się
zjadliwie.
Usłyszałam
tętent łap. Dobiegło do nas osiem wilków od czarnego jak smoła do siwego,
najmniejszego ze wszystkich. Tak samo jak wszystkich, odepchnęłam ich na bok i
usłyszałam jak mój ukochany odpowiada na nieme pytania wilków.
Zobaczyłam
jak blondynka wstaje z ziemi, pod wpływem ulgi. Machnęłam ręką, a ona przegięła
się na pół w tył. Zaczęłam machać rękoma, a ona zaczęła się wyginać pod różnymi
kątami, ciągle krzycząc.
Podbiegłam
do niej i przywaliłam jej w twarz. Oderwałam jedną potężną gałąź z drzewa i się
na niej skupiłam. Po chwili zmieniła się w sztylet. Uniosłam rękę do góry i
wbiłam go w brzuch wampirzycy. Następnie go wyciągnęłam i odcięłam blond pukle.
Spojrzałam
na leżące na ziemi włosy i po chwili zaczęły płonąć. Spojrzałam na nią i
stwierdziłam, że ma włosy jak u chłopaka, tyle, że trochę odrośnięte i
nierówne.
- Nie
pamiętasz swojej rodziny - zaczęłam ją hipnotyzować - Nie pamiętasz nic ze
swojego dawnego życia. Nikogo. Niczego. Zero wspomnień. Nie wiesz jak się
nazywasz. Gdzie wcześniej mieszkałaś.
Uśmiechnęłam
się zjadliwie, gdy ona pokiwała głową.
- Nic nie
pamiętam - powtórzyła jak mantrę.
- Zabiłaś
swojego ukochanego - zaczęłam kontynuować - Zabiłaś swoje dziecko. Bardzo ich
kochałaś. Poczucie winy zżera cię od środka. Nie masz ochoty żyć. Masz bardzo
słabą samokontrolę, ale nie chcesz zabijać ludzi. Będąc wśród ciepłokrwistych,
czujesz przeolbrzymie pragnienie, które ledwo kontrolujesz. Ścigają cię Volturi
i Isabella Marie Swan. Żyjesz w ciągłym strachu. A teraz odejdziesz i
zapomnisz. Te wspomnienia, które podałam, przypomną ci się za kilkanaście
minut.
Tanya
pokiwała głową i pobiegła. Zobaczyłam, że wampiry, które z nią przybyły,
uciekły, a wilkołaki przemienili się w ludzi. Zobaczyłam w tym jedną
dziewczynę.
Podeszłam do
Edwarda i uczepiłam się jego ramienia. Poczułam jak opadam z sił. Ziewnęłam
przeciągle. Mój ukochany wziął mnie na ręce i powiedział coś do jednego z
wilkołaków, lecz nie wiem co, bo zasnęłam.
--------------------------------------------------------------------------------
I jak się wam podoba?? :D Ja nie wypowiem się na ten temat -_-
Opinię pozostawiam wam :**
Kurw, jebać, kurwa, jebać. Nie kumciam, taka moja kumciologia. Nie brozpisuję się, bo idem do fryzjera. Komers. Kocham cię ;*** Za to jak to opisałaś. A Tanya... -,-
OdpowiedzUsuńHaahahahahahahahaha, to ja się wcieliłam w Bellę, nie? No bo ja bym zrobiła jej to samo co Bella! To byłam se ja, ja Ci mówię, kochanie! Jak się podoba? To było, kurwa, wykurwiste! Dobrze tej blond ździrze, niech teraz cierpi i nigdy nie wraca. Ugh, Bella, mentalna piątka!
OdpowiedzUsuńTak bardzo się cieszę, że "córce" (bo po prostu ona to wie XD) nic nie jest <3 I Edwardowi i Belli, i w ogóle tak bardzo Cię kocham, że aż szok. Bardzo, bardzo, bardzo się cieszę. Serio, siedzę i się szczerzę.
Dobrze, że Edward ich nie zostawił, a tylko by spróbował... Pf, zaciągnęłabym go do nich siłą! A co.
Kocham,
pozdrawiam,
Wampirek.
<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
PS. Dziękuję za dedyka, kochana. Ja to jestem fajna, nie? Skromna i wgl. Ale to przez Emmetta, on też taki skromny <3 :3
Ja też cię kocham wampirku <3<3<3 I oczywiście, że to ty byłaś Bellą :D Jakże by inaczej :)) Specjalnie to pisałam, tak aby ci się podobało :D
UsuńI chyba nie zawiodłam??
Baaa, oczywiście, że nie. To było wyjebane w kossssmos.
UsuńDołączyłaś do ekipy z kosmosu!
OWW! Czuję się zaszczycona <3 Aż mi łezka poleciała <3
UsuńNo spokojnie, spokojnie. Nie płaczmy tutaj <3 Chusteczkę?
UsuńCałe szczęście, ze Belli i jej córce nic nie jest! bo ja już jak czytałam początek rozdziału to łezki w paczadłach ;( ale przecież różowy może wszystko! ;) no i na koniec: bardzo dobrze tak Tanyi ja bym ją jeszcze po męczyła ale ok nie jest źle! bardzo je tak ku*wa dobrze!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Liv
Jest.!!!
OdpowiedzUsuńBella i dziecko żyją. Tanya-szmata została ukarana.!!
Wszystko tak jak ma być! Zajebiście .!
Cudowny rozdział.. Cudowny blog.!
Osobiście Tanye pocięłabym na kawałeczki i każdy z osobna wrzuciłabym do ognia.
Jeszcze raz cudowny rozdział i już z niecierpliwością czekam na następny :D
Marta.
Juhu! Bella i dziecko żyją! ;) Wiedziałam, że tak będzie, ale i tak cieszę się jak głupia! :P
OdpowiedzUsuńKocham Cię i uwielbiam za opis tego jak Bella potraktowała Tanyę! Należy jej się i gorszej kary dostać nie mogła! Co za... Brak mi słów na nią! Jak tak można?! Nie rozumiem tego... Okej, to co nią kierowało to może jeszcze... Ale to co zrobiła? No paranoja totalna!
Och, kocham tego bloga! :D
Pozdrawiam i czekam na nn :)
Hej na moim blogu:
OdpowiedzUsuńhttp://nowy-rozdzial-w-zyciu.blogspot.com/
pojawiło się NN :)
Serdecznie zapraszam :*
Hej, trafiłam na Twojego bloga i jestem oczarowana! Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to przepiękny nagłówek i kolorystyka. Opowiadanie też bardzo ciekawe.
OdpowiedzUsuńSama piszę opowiadanie. Jak znajdziesz czas, wpadnij na renesmeecullen-5czescsagi.blog.pl :)
Pozdrawiam
Ania
Co ja mam ci napisać??Podoba mi się baaaaardzo! :)) Cud miód i maliny XD Cudowny rozdział!!!!!wow!!!!!Aż brak słów mi do opisania całości!!!Z Tanya poradziłaś sobie świetnie !!!!! !Po co tam wilki?????Jestem strasznie ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy ?? Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział:) oby był w miarę szybko bo już nie mogę się doczekać!!!!!!:)Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, dzięki za dedyk!
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki, dziękuję, że nie zabiłaś dzidziusia, jednak na razie nie osiwieję, dziękuję!!
Kara dla Tanyi zasłużona, to pewne! Mam nadzieję, że jeszcze długo pocierpi! Już ja o to zadbam! Co do pomocy, to i tak bym pomogła Issie, jakbym mogła nie pomóc?! No jak?
Nie zanudzam. Jeszcze raz dziękuję za dedyk, życzę dużego przypływu weny i dobrej pogody! U mnie od rana non stop pada :C Kocham :**
Całuję gorąco, Aleks
A spróbowała byś zawiesić !! Szczęśliwa nowina :D Nadrabiam zaległości XD Więc idę się zagłębiać w twoje opowiadanie. Ale obawiam się że z niego nie wyjdę XD Bo jest za głębokie i zbyt fajne XD
OdpowiedzUsuńU mnie na [nowy-rozdzial-w-zyciu.blogspot.com] pojawiła sie część 2 rozdziału 11. Wiem, ze miał być wczoraj, ale z powodu braku prądu nie mogłam dodać.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszaam :*
Belle
Hoho! Mroczna mścicielka! Niesamowite, że uratowała dziecko! I to na dodatek różowym światłem! A czemu to nie było TĘCZOWE światło?????? XD Taki żarcik ;D
OdpowiedzUsuńAle Tanya ma teraz przerąbane! Dobrze jej tak! Wredna SUKA!!!! I świnia. Małpa. Krowa. Nieeee, nie bd obrażać tych miłych zwierzątek! Grrrr. :<
Ciekawe co to były za wampy z nią. I co chciały wilkołaczki nasze kochane ;)
Nocia zarąbista ;D Czekam na poród!!!! XD
Buziaczki, skarbeczku!
Niech wena bd z Tobą! ;p
Jej, cudny rozdział :) Naprawdę, świetny!
OdpowiedzUsuńBrak słów... :)
Przepraszam, że tak długo nie komentowałam, ale mam zepsuty komputer, teraz korzystam z siostry :)
Sorka, ale komentuje z anonima :(
Anka
No i tak jak mówiłam w poprzednim kom. Zgłębiam się w twoje opow. i jestem już tu ! :P Dzieki za dedykacje :*
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział!Przepraszam że wcześniej nie komentowałam.Powiadamiaj mnie o nn,proszę
OdpowiedzUsuńzbieram bagnety , widły i pochodnie żeby dobić Tanyę.
OdpowiedzUsuńJak? Szkaluję ją na swoim blogu , wyzywam ją od najgorszych i na końcu zabijam.
:-*