wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 4 "Ze mną się nie zadziera!"


Z góry chciałam podziękować za te dwa tysiące wejść i komentarze :) To naprawdę wiele dla mnie znaczy :D


Dedyk dla Wampirzycy Magdy :*



Zapraszam na rodziałek :D


-----------------------------------------------------------------------------------------


Alice przewidziała, że Cullenów odwiedzi piątka wampirów o złotych oczach. Cztery wampirzyce i jeden wampir. Edward stwierdził, że są to Denalczycy z Alaski. Ich przywódczynią, jest niejaka Tanya.

Jasper nalegał, że muszę poznać ich przyjaciół. Po wielu naciskach ze strony chłopaków, zgodziłam się. Moje siostry również.
Denalczycy mają przybyć za godzinę. Według chochlika, byli w okolicy i nagle podjęli decyzję o odwiedzinach.
Wyszłam spod prysznica, owinęłam się białym, puchowym ręcznikiem i poszłam do garderoby. Założyłam czarne rurki, które podkreślają moje nogi, beżową bokserkę i tego samego kolor piętnastocentymetrowe szpilki. Stanęłam przed lustrem i stwierdziłam, że czegoś brakuje. Po chwili namysłu założyłam czarny żakiet. Wszystko byłoby idealne, gdyby nie moje mokre włosy. Szybko je wysuszyłam i zeszłam na dół.
Zostało jeszcze jakieś pół godziny do przyjazdu Denalczyków. Szczerze? To nie mam ochoty tam jechać, ale robię to ze względu na Alice. Ona chce poznawać nowe wampiry, więc dam jej taką możliwość. Przecież nie zabronię jej zawierania nowych znajomości… Nie każdy wampir jest taki jak ja… Nie każdy nienawidzi swoim pobratymców. U mnie powód jest jasny… Wampiry zabiły moich rodziców!
Pojechałyśmy za chłopakami moim samochodem. Po kilku kilometrach, skręciliśmy w leśną dróżkę. Droga wiła się jakieś dwa kilometry. W końcu wyjechaliśmy na wielką polanę. Dom Cullenów jest piękny! Ściany pomalowane na biało, a całą powierzchnię ściany pokrywa okno. Budynek ma jakieś dwieście, może więcej lat, ale niedawno został odrestaurowany. Czyjaś troskliwa ręka - mogę się założyć, że Esme - zadbała o ogródek.
Weszliśmy wszyscy do budynku. Wnętrze jest mieszanką nowoczesności i średniowiecza, co dodaje demu domowi uroku. Wszystko utrzymane jest w bieli i fiolecie. W salonie przed wielkim plazmowym telewizor stoją białe, skórzane kanapy. Przy schodach na piętro, stoi czarny fortepian.
- Kto gra? - spytałam.
- Edward - odpowiedziała z dumą Esme - Jest najlepszy z całej rodziny. A ty grasz?
Przytaknęłam.
- Gra świetnie - zapiszczała Alice.
- Może zagrasz? - spytał Edward z łobuzerskim uśmiechem.
Wzruszyłam ramionami i podeszłam do instrumentu. Usiadłam na krześle i położyłam palce na klawiszach. Już po chwili po domu rozległa się melodia. Jest to ulubiona piosenka Alice. Posłałam siostrze szeroki uśmiech.
Kiedy melodia się skończyła, płynnie przeszłam do kolejnej. Tym razem zagrałam ulubioną melodię Rosalie. Tej również posłałam szeroki uśmiech.
Usłyszałam jak jakiś samochód zwalnia i zjeżdża z asfaltowej drogi. Szybko przerwałam granie i wstałam. Ustałam przed siostrami. Wiem, zachowuję się jak nadopiekuńcza matka, ale nie potrafię inaczej. Rodziców straciłam, więc nie pozwolę, żeby ktoś odebrał mi siostry.
Po kilku minutach przed dom Cullenów zajechał jakiś samochód. Carlisle poszedł otworzyć gościom. Chwile później do salonu weszło pięć innych wampirów. Trzy blondynki, jedna brunetka i brunet. Ci ostatni są parą, co wywnioskowałam z tego, że trzymają się za ręce.
Mężczyznę rozpoznałam od razu. Elezar. Dawny sługa Aro. Odszedł bo spotkał kobietę, z którą chciał spędzić resztę życia. Jak jej było? Carmen? Tak. Więc to pewnie dla brunetki odszedł z Voltery…
Pewnie teraz zastanawiacie się skąd to wiem… Byłam kiedyś we Włoszech i odwiedziłam wielką trójcę. Użyłam daru czytania w myślach i szybko się dowiedziałam co działo się przez ostatnich kilkaset lat.
- Bello… - zaczął doktor - To jest Tanya, Irina, Katie, Carmen oraz Elezar.
Tanya okazała się piękną wampirzycą o włosach prawie pomarańczowych. Już wiem, że jej nie polubię.
- To jest Bella, Alice i Rosalie.
Wszyscy uścisnęliśmy sobie dłonie. Elezar spojrzał na mnie intensywnym wzrokiem. Zapewne próbuję odgadnąć jaki dar posiadam (on potrafi dowiedzieć się, jaki dar posiada dany wampir), ale moja tarcza go zablokowała. Po jego minie wywnioskowałam, że już wie kim jestem. Tylko ja posiadam tarczę mentalną.
- Isabella Marie Swan - wykrztusił.
Jego towarzyszki spojrzały na niego zdziwione, a potem na mnie. I tak kilka razy.
- Co? - spytała zdziwiona Tanya.
Wywróciłam oczami.
- Prawdziwa blondynka - mruknęłam - Ja jestem Isabella Marie Swan.
Wampirzyce z Alaski cofnęły się z głośnym sykiem, ale je zignorowałam.
- Elezarze… - zaczęłam - Aro był niepocieszony tym, że odszedłeś z Voltery. Byłam tam jakieś pół roku po tym jak opuściłeś zamek. Aro był naprawdę zawiedzony. Lubił cię mieć przy sobie, ze względu na twój dar. Ale rozumiem cię. Poznałeś miłość swojego życia… Każdy by tak postąpił. Jednak… - spojrzałam wampirowi prosto w oczy - Aro zastanawia się, czy nie zmusić cię, abyś dołączył do jego straży. Odkąd odszedłeś… Do jego kręgów nie dołączył żaden wampir, a bynajmniej żaden ze specyficznym darem… Jak wiesz, Aro musiałby poznać myśli wampira, żeby dowiedzieć się o jego dodatkowych umiejętnościach, ale podczas… hmm… walk, nie ma na to czasu.
Carmen zesztywniała i spojrzała z bólem na swojego ukochanego. Podeszła do niego i złapała go za rękę.
- Czy to prawda? - spytała wampirzyca, patrząc w oczy Elezarowi.
- Sądzę, że tak - odparł - Aro jest zdolny do wszystkiego.
- Nie pozwolimy na to, Elezarze - powiedziała Tanya.
Prychnęłam.
- A co niby możesz zrobić? Nawet jeśli zbierzecie całą armie wampirów, nie wygracie. Mają Jane i Aleca. No, ale nie macie co się martwić na zapas. To tylko spekulacje.
Usiadłam na fotelu i założyłam nogę na nogę. Tanya posłała mi wrogie spojrzenie - wrogie jak na nią. Skupiłam się na wampirzycy.
- Serio? - powiedziałam do niej.
- Ale co? - spytała zdziwiona.
- Nadal uważasz, że masz u Edwarda szanse, mimo tego, że przez czterdzieści lat, daje ci do zrozumienia, że nic do ciebie nie czuje? Naprawdę jesteś taką tępą blondynką?
Emmett zaczął kasłać, próbując powstrzymać się od śmiechu. Posłałam mu łagodny uśmiech i zerknęłam na Edwarda. Zobaczyłam, że jest przybity. Czyżby przeze mnie? Poczułam wyrzuty sumienia. Może nie powinnam mówić tego głośno? Odgoniłam zaraz tę myśl i spojrzałam Tanyi hardo, prosto w oczy.
- Robienie sobie nadziei jeszcze rozumiem, ale nigdy bym się nie posunęła do czegoś takiego jak ty - powiedziałam - Nie przespałabym się z pierwszym lepszym chłopakiem, żeby wzbudzić zazdrość w kimś, kto mnie nie kocha. Jednak nie powiedziałaś o tym nikomu… Pewne dlatego, że wstydzisz się tego co zrobiłaś… Nawet przed Edwardem ukryłaś swój postępek.
Tym razem Emmett nie wytrzymał i wybuchł tubalnym śmiechem, a wszyscy spojrzeli z niedowierzeniem na mnie i blondynkę. Natomiast Tanya się zdenerwowała i z głośnym warknięciem rzuciła się na mnie. Na jej nieszczęście jestem szybsza i silniejsza.
Zanim do mnie podbiegła, w wampirzym tempie wstałam z fotela. Blondyna upadła na podłogę. Podbiegłam do niej, złapałam ją za ramię i wyrzuciłam przez otwarte drzwi. Wampirzyca wpadła na pobliskie drzewo, łamiąc je swoim ciężarem.
Chciałam ją złapać, ale w ostatniej chwili czyjeś silne ramiona złapały mnie w talii. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam Edwarda. Z całej siły się od niego odepchnęłam i ruszyłam ku wampirzycy, która zdołała się już podnieść.
Uśmiechnęłam się zjadliwie i kopnęłam wampirzycę w brzuch. Tanya wyleciała w powietrze na dobre dziesięć metrów. Pobiegłam za nią i złapałam ją za gardło, jednocześnie przyciskając do ziemi. Z mojego gardła wydobył się głośny warkot.
Właśnie teraz… W takich chwilach jak ta… Staję się prawdziwą piekielną kobietą. Kiedy ktoś mi ubliża, wytrzymuję, ale jak ktoś mnie atakuje… Z tym jest gorzej… Wtedy mój instynkt się włącza i atakuję. Nie potrafię inaczej… To się dzieje samo… Ja nad tym nie panuję…
Jednak tym razem mi się udało. Oderwałam się od wampirzycy, zanim zrobiłam jej poważną krzywdę. Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do sióstr. Nagle znalazłam się w powietrzu.
- Niezła robota, Bello! - krzyknął Emmett i obrócił mnie wokół własnej osi - Dokopałaś jej!
- Emmett! - zganiła go Esme - To nasza rodzina!
- A Bella to przyjaciółka - zaoponował.
Zesztywniałam. Spojrzałam wampirowi prosto w oczy i zauważyłam, że mówi poważnie. Wymieniłam z siostrami spojrzenia. Rosalie szeroko się uśmiechnęła, ale nie jestem pewna czy do mnie czy do Emmetta.
Dziwne… Rose zawsze jest oziębła dla wampirów, których zna krótko. Skupiłam się na siostrze i po chwili wszystko zrozumiałam. Nie wiem jakim cudem, ale… Rosalie zakochała się w Emmecie, chociaż sama jeszcze tego nie wie. Czy to możliwe? Znają się dopiero jeden dzień.
Jednak, miłość wampirów jest silniejsza od miłości ludzi i nigdy nie przemija. Daną osobę kocha się raz na całe życie. Jest się gotowym zrobić wszystko dla drugiej połówki.
Skupiłam się na osiłku i stwierdzam, że czuje to samo do mojej siostry. Wampiry są dziwne. Nie potrzeba nawet jednego dnia, żeby darzyć się bezgraniczną miłością…
W końcu moja siostra będzie w pełni szczęśliwa. Tylko najpierw, muszą się dowiedzieć o swoich uczuciach… Ja im w tym pomogę, tylko jeszcze nie wiem jak… Coś wymyślę, a jeśli nie, to nie nazywam się Isabella Marie Swan.
Nagle coś przykuło moją uwagę. A mianowicie, Jasper i Alice. Koleni zakochani! Tyle, że oni są tego świadomi. Co za wariatkowo! Znają się zaledwie kilkanaście godzin i już się kochają i są gotowi pokonywać wszelkie trudności, jakie świat postawi im na drodze. Wymienili kilka zdań między sobą i… BACH! Już są zakochani.
- Wampiry to idioci - mruknęłam sama do siebie.
- Hej! - krzyknął oburzony Emmett - Uważaj kogo nazywasz idiotami!
Spojrzałam na niego.
- Czy uważasz, że zakochanie się po jednym dniu znajomości jest normalne? - spytałam.
- No, nie - odparł - A kto się zakochał? Czyżbyś ty, Bello?
- Nie, drogi Emmecie. Zakochało się kilka osób. Ale nie będę mówiła kto… Wszyscy tu są dorośli… Rozpoznają się w swoich uczuciach. A teraz wybaczcie, ale mnie czas. Muszę coś załatwić - wymieniłam z siostrami porozumiewawcze spojrzenia, a one zrozumiały, że muszę zostać sama.
Zanim ktoś zdążył zareagować, odpaliłam silnik i odjechałam. Wyjechałam na główną drogę i docisnęłam pedał gazu.
Do domu dojechałam bardzo szybko. Wjechałam do garażu i od razu udałam się do swojego pokoju. Usiadłam na środku łóżka i zaczęłam rozmyślać.
Wszyscy mają mnie za wredną sukę, która zabija wszystkich. Ale czy to, aby nie jest prawda? Dziś prawie zabiłam tą wredną blondynkę, która sobie na to zasłużyła, ale pomińmy ten fakt. Czy aby nie jestem piekielną kobietą? Zabiłam przecież setki wampirów, również tych, którzy sobie na to nie zasłużyli.
Jestem do niczego. Potrafię tylko zabijać. Dziś się zdenerwowałam i prawie zabiłam siostry oraz Cullenów. Wampir, którego kiedyś spotkałam, powiedział, że poprzez śmierć rodziców, wiele wycierpiałam i wyłączyły mi się emocje, a jedyne co może je całkowicie włączyć, to miłość. Ale nie taka miłość, jakimi darzę siostry… Prawdziwa miłość. Tylko muszę być tego świadoma, a nie tak jak Rosalie i Emmett. Kiedy ten ów wampir skończył swoją gadkę, zginął z moich rąk.
A może dlatego jestem taka oschła dla obcych wampirów? Może boję się, że kogoś pokocham i powróci cierpienie po stracie rodziców. Ale skoro mam wyłączone emocje, to dlaczego pokochałam siostry? Dlaczego polubiłam Jaspera? To wszystko nie trzyma się kupy… Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi…

----------------------------------------------------------------------------------------



I jak? Podoba się? :) Proszę o szczere komentarze :) Im więcej tym lepiej :D A na koniec obrazek :)


19 komentarzy:

  1. Hehehehe <333 Cudownie. No ale Pan Wiewiórka był przybity. Czekam na nn kochana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aha no i zapraszam na mojego bloga: bella-edward-cullen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Akcja z Tanyą po prostu bombowa! :) Kocham to! :D No i nie lubię tej blondynki, więc masz u mnie ogromnego plusa. Emmet - totalny szok! Jak bronił wtedy Bells :D Ale przemyślenia na końcu... Ciekawe do jakiego wniosku dojdzie główna bohaterka i czy kiedyś znajdzie tą miłość. Coś podejrzewam, że Wiewióra się do tego przyczyni :P Może i Bella jest impulsywna i porywcza, ale gdybym była na miejscu Alice czy Rose kochałabym ją najmocniej na świecie :)
    Pozdrawiam i czekam na nn :* :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nn BOSKIE. Ale czy ja muszę mówić skoro inni mnie już wyprzedzili? XD Dzięki za dedyk... Jesteś kochana:* A!! i co do obrazka :D Na youtube jest cały fragment tej wyciętej sceny :D Szkoda że nie umieścili jej w filmie tylko od tak sobie ją nagrali :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety :( A miałam taką ochotę to zobaczyć :(

      Usuń
  5. OMG!!Rozdział jest jak zawsze " The Best " . To jest po prostu boskie!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chciałam ci polecić blogi :
      http://untypical-love-story.blogspot.com/
      http://kompletnie-inna-historia-belli.blogspot.com/

      Usuń
  6. Rozdział świetny. Czekam na kolejny i mam nadzieję że będzie więcej akcji pomiędzy Bellą i Edwardem oczywiście pozytywnych

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam zapytanie :D Czy to tylko mi na kompie lata prawa kolumna na tym blogu, czy wam też? Bo czuję się inna XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój komputer jest opętany -,-

      Usuń
    2. Znasz jakiegoś ? Z chęcią skorzystam :D Znaczy nie ja ! Mój komputer XD

      Usuń
    3. Ja mogę wpaść z wodą święconą :D

      Usuń
    4. Ja załatwię świeczki i kropidło XD Kurdeeee... Miałam coś jeszcze napisać... Ale już zapomniałam co XD

      Usuń
    5. Pewnie chciałaś zapytać kiedy nn?? :D To już odpowiadam :D Rozdział skończony, ale muszę końcówkę zmienić i gitara :D

      Usuń
    6. Nie molestuj mnie psychicznie !! Dodawaj nn !! Raz, raz !
      A i mój komputer nie zgadza się na egzorcyzm -,- udowodnił o bardo dokładnie kopiąc mnie prądem gdy dotknęła tego miejsca do podpinania słuchawek -,-

      Usuń
  8. Hej, kochana :
    Zapraszam cię na Epilog :
    http://www.everybody-hurts.bloog.pl/
    Oraz na Prolog :
    http://at-your-command.blogspot.com/

    Pozdrawiam, Wampirek.

    ps. Hahaha, nie mogę z gifu. Ona idzie, ten rzuca miską, a Edward se siedzi <333 Mój mistrz.

    OdpowiedzUsuń