Z racji tego, że zwyciężczyni mojego mini konkursu się nie odezwała, nie będzie nagrody :( Usunęłam poprzedniego posta z informacjami o nagrodzie z problemów technicznych :/
Dobra! Ja już nie zanudzam tylko daje rozdziałek :D
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 2! ! !
Szkoła okazała się być dość dużym, biało-szarym budynkiem z
brązowym dachem. Zaparkowałam jak najbliżej szkoły. Wszyscy zaczęli się
wpatrywać w boczne szyby, próbując zobaczyć kierowcę za przyciemnianymi
szybami.
Zgasiłam silnik i rozejrzałam się bacznie po parkingu. Mój
samochód wygląda jak z innej bajki. Jedynym samochodem, który jest podobny do
mojego to srebrne volvo, reszta to same mini busy czy stare fordy.
Wzięłam głęboki wdech i wysiadłam z auta. Zaczekałam na moje
siostry. Rosalie ustała tak jak zawsze po mojej prawej stronie, a Alice po
lewej. Ruszyłyśmy pewnym siebie krokiem do budynku.
Jakiś chłopak się za nami obejrzał, za co dostał od stojącej obok
niego dziewczyny po głowie. Wywróciłam oczami. Poszłyśmy wprost do sekretariatu
po plany lekcji. Miła starsza kobieta nam je dała i szybo stamtąd wyszłyśmy.
Spojrzałam w swój plan. Przestudiowałam go dokładnie, po czym
sprawdziłam plany sióstr. Jedyna lekcja jaką mamy wspólną, to w-f. Pożegnałam
się z dziewczynami i poszłam na angielski.
Ruszyłam w stronę ostatniej ławki, kiedy usłyszałam za sobą
gwizdnięcie. Odwróciłam się gwałtownie i spojrzałam na chłopaka, który to
zrobił. Posłałam mu wrogie spojrzenie i bliżej podeszłam. Usłyszałam jak jego
serca gwałtownie bije na mój widok. Ustałam nad nim i założyłam ręce na piersi.
Chłopak wybąkał ciche przeprosiny i odwrócił się w drugą stronę. Zadowolona z
siebie usiadłam w ławce.
Wszystkie lekcje minęły mi nudnie. Sto lat temu lekcje były o
wiele ciekawsze. Teraz szkoła przypomina… stado dzików. Każdy się przekrzykuje,
nauczyciel nie może zapanować nad uczniami. Dawniej, jak nic daliby linijką po
łapach i kazali stać w kącie, a później zostać w kozie i wysprzątać całą
szkołę. Teraz jedynie nauczyciel wstawia uwagę za uwagą, ale nikt na to nie
zwraca uwagi.
Wyszłam z sali historycznej i wraz siostrami ruszyłyśmy do
stołówki. Trzeba zachować jakieś pozory normalności. Gdy tylko drzwi się
otworzyły, na stołówce zapanowała cisza i wszyscy spojrzeli w naszą stronę,
lecz ja się nie przejęłam. Moją uwagę przykuło trzech chłopaków. Jeden z nich -
brunet, posturą przypominającą niedźwiedzia, zaczął wpatrywać się w Rosalie,
która spiorunowała go wzrokiem.
Kolejny o kasztanowych włosach, ułożonych w nieładzie, spojrzał
na mnie zaintrygowany, ale go zignorowałam. Swój wzrok skupiłam na blondynie
pokrytym bliznami po ukąszeniach wampirów. Na jego twarzy namalował się szeroki
uśmiech.
Poznałam go od razu. Jasper Whitlock, jedyny wampir spoza mojej
rodziny, który wie jak wygląda Isabella Marie Swan. Mój stary przyjaciel… Już
wiem, że właśnie to Alice widziała wczoraj w jednej ze swoich wizji.
Udałam, że nie poznaje swojego przyjaciela i jak gdyby nigdy nic,
usiadłam z siostrami przy wolnym stoliku. Ochroniłam je na wszelki wypadek
tarczą, gdyby któryś z nich posiadał jakiś dar.
Rose zaczęła bacznie obserwować trójkę wampirów i co jakiś czas z
jej gardła wydobywał się cichy warkot. Zauważyłam, że Jasper posmutniał i
poczułam wyrzuty sumienia. Nałożyłam na nas tarczę, przez którą nie przepłynie
żaden dźwięk z naszej strony, ale my będziemy słyszały wszystko.
- Bello - zaczęła Rosalie - Musimy coś wiedzieć o tych wampirach.
Mogłabyś?
Pokiwałam głową. Już kiedyś stworzyłam dar, dzięki któremu
dowiaduje się o wampirach wszystkiego. Skupiłam się na Jasperze, w razie gdyby
coś się zmieniło. I miałam rację. Zmienił dietę i ma inne nazwisko.
- Ten blondyn to Jasper Cullen, dawniej Jasper Whitlock. Urodzony
w tysiąc osiemset czterdziestym czwartym roku. Urodził się w Teksasie i wstąpił do armii konfederatów w roku tysiąc osiemset sześćdziesiątym pierwszym. Został zamieniony w wampira w tysiąc osiemset sześćdziesiątym drugim roku, przez wampirzycę Marię, gdy miał osiemnaście lat. Zdobył umiejętności manipulowania emocjami. Maria, biorąc pod uwagę, jego pozycję w wojsku, uczyniła go swoim pomocnikiem w tworzeniu armii nowonarodzonych. Jego zadaniem było szkolenie młodych wampirów, a następnie ich zabicie, kiedy ich siły słabły. Po kilku latach, dołączył do starych przyjaciół - Petera i Charlotte. Ma problemy z samokontrolą, ale stara się jak może. Te blizny to pamiątki po wielu latach szkolenia nowonarodzonych. Po stu latach swojej egzystencji, dołączył do rodziny wampirów, żywiących się krwią zwierząt. Adoptowany syn Carlisle'a i Esme Cullenów oraz przybrany brat tych dwóch chłopaków.
Ten brunet to Emmett Cullen, dawniej Emmett McCarthy. Urodzony w tysiąc dziewięćset piętnastym roku. W tysiąc dziewięćset trzydziestym piątym roku, został zaatakowany przez niedźwiedzia i znaleziony oraz przemieniony przez Carlisle'a. Jest również bardzo wesołym i śmiałym chłopakiem. Nie boi się swoich pobratymców i nie stara się podchodzić do nich ostrożnie, jak reszta rodziny. Nigdy nie pił ludzkiej krwi.
Ten trzeci chłopak to Edward Anthony Cullen, dawniej Edward Anthony Masen. Urodzony w tysiąc dziewięćset pierwszym roku. Jego darem jest czytanie w myślach. Jest osobą poważną. Ma maniery dżentelmena. Potrafi być cyniczny i niemiły, ale zazwyczaj stara się być uprzejmy. Rodzinę stawia na pierwszym miejscu. W roku tysiąc dziewięćset osiemnastym, świat ogarnęła epidemia grypy hiszpanki. Wśród umierających ludzi znalazła się jego rodzina. Pierwszy zmarł jego ojciec, a później matka. Carlisle miał wtedy zmianę. Zabrał Edwarda do domu i tam go przemienił. Po kilku latach chłopak się zbuntował i odszedł od swojego przyszywanego ojca i matki, ale wrócił po dziesięciu latach, ponieważ poczuł wyrzuty sumienia.
Spojrzałam na Rosalie, która warknęła na chłopaków. Wywróciłam oczami i dotknęłam jej ramienia.
- Rose, proszę cię, uspokój się. Musimy się z nimi spotkać, jeszcze dziś, a dokładniej teraz. Nie idziemy na pozostałe lekcje.
Dziewczyny się ze mną zgodziły. Wstałyśmy i podeszłyśmy do chłopaków. Zdjęłam tarczę ultradźwiękową.
- Nie idziecie na lekcje. Spotkamy się u nas w domu. Macie piętnaście minut. Mają też przybyć inni członkowie waszej rodziny.
Odwróciłam się na pięcie i wyszłam tanecznym krokiem ze szkoły. Zatrzymałam się z siostrami przy samochodzie i spojrzałam czy wampiry za nami idą. Na ich szczęście mnie posłuchali.
- Świetnie! - powiedziałam - Jedźcie za nami to się nie zgubicie. No chyba, że nie potraficie dotrzymać mojego tempa,
Wsiadłam do samochodu i odpaliłam silnik. Dziewczyny usiadły na tylnym siedzeniu. Zerknęłam przez ramię i zobaczyłam, że srebrne volvo należy do Edwarda. Wycofałam, a następnie docisnęłam pedał gazu do końca i wyjechałam z parkingu. Po drodze wyjaśniłam siostrom swój plan wobec Jaspera. Rose na początku się stawiała, ale w końcu się zgodziła.
Do domu dojechaliśmy w kilka minut. Wysiadłam z samochodu i spojrzałam na zatrzymujące się volvo. Pierwszy wysiadł Emmett i w ułamku sekundy znalazł się przede mną.
- Żadna wampirzyca, nie będzie mi rozkazywała! - warknął.
- No patrz! A jednak tu jesteś! - powiedziałam z sarkazmem - Nie mam ochoty na takie rozmowy. Ile mam czekać na pozostałych? - spytałam patrząc na Jaspera.
- Skąd wiesz, że jest ktoś jeszcze? - spytał Emmett.
Spojrzałam na niego niechętnie.
- Ja wiem wszystko, Emmecie Cullen. To naprawdę zabawne, że nie boisz się żadnego wampira. Jesteś taki... pewny siebie. To wspaniałe! Ale uważaj, bo kiedyś się przejedziesz.
Osiłek na mnie warknął i przygotował się do skoku. Rosalie chciała zareagować, ale ją powstrzymałam i przybrałam pozycję obronną.
Emmett chciał skoczyć, ale Jasper go powstrzymał. Pod dom zajechał czarny Mercedes, z którego wysiadł przystojny blondyn i piękna brunetka.
- Witam - powiedział blondyn - Nazywam sie Carlisle Cullen, a to moja żona Esme, a naszych synów pewnie już znacie - wyciągnął dłoń w moją stron, a ja bez wahania ją ujęłam.
- Witam. Oczywiście. To moje siostry - zerknęłam na dziewczyny - Alice i Rosalie.
- A ty? - spytała Esme - Jak się nazywasz?
- Isabella Marie Swan.
Wszyscy oprócz Jaspera i moich sióstr, cofnęli się do linii lasu. Emmett wraz z Edwardem głośno warknęli, na co ja się tylko zaśmiałam i skierowałam się do domu.
- Tak, tak! Jestem straszna! Chodźcie do środka, chyba, że zamierzacie się kryć przede mną całymi wiekami. Majorze Whitlock, ty też się boisz? - rzuciłam przez ramię.
Usłyszałam ciche warknięcie.
- Wiedziałaś, że to ja i się nie przywitałaś? - powiedział z udawanym wyrzutem - A ja myślałem, że mnie nie pamiętasz.
- Ciebie nie da się nie pamiętać, Whitlock. Przepraszam, ale musiałabym się przedstawić i nie byłoby takiej sytuacji jak teraz. Chodźcie, bo mamy mało czasu. Jasper musi zacząć naukę.
- Co? - zdziwił się mój przyjaciel - Jaką naukę, Bello?
- Powiem ci później. Chodźmy już. Musimy porozmawiać.
Weszłam do domu i poszłam do jadalni. Jako głowa rodziny usiadłam na samym czele, po mojej prawej stronie (jak zawsze) Rosalie, a po lewej chochlik. Carlisle usiadł naprzeciwko mnie, po jego prawej stronie Edward i Esme, a po lewej Jasper i Emmett.
- O czym chciałaś porozmawiać Isabello? - spytał spokojnie Carlisle.
- Cóż... W Forks jest już osiem wampirów. Musimy jakoś współpracować, jeśli nie chcemy problemów z Volturi...
- A ty się ich boisz? - zadrwił Emmett, przerywając mi jednocześnie.
- Posłuchaj mnie uważnie, bo dwa razy powtarzała nie będę - powiedziałam lodowatym tonem - To, że jestem najgroźniejszą wampirzycą świata, nie oznacza, że zabijam każdego kto mi stanie na drodze, ale to nie zmienia faktu, że nie mogę zabić ciebie. Jeszcze raz się odezwiesz, a wylądujesz na drugim końcu lasu. A Volturich się nie boję. To oni boją się mnie. Dla mnie to obojętne czy tu będą czy nie, ale nie chcę narażać sióstr.
- Dobra już dobra. Nie będę się odzywał.
- A wracając do sprawy - zaczęłam - Nikt z nas nie chce wizyty tych wrednych pijawek. My nie będziemy polowały na ludzi. A wy? Dacie radę sie powstrzymać?
- Oczywiście - odparł Carlisle - Możesz być tego pewna. Ja jestem obojętny na krew ludzką, poza tym jestem lekarzem.
Pokiwałam głową.
- Jeszcze jedna sprawa. Chodzi o wilkołaki... Wczoraj miałam z nimi styczność. Na szczęście obyło się bez krwi, ale...
- Ale jeszcze raz się na nich natknę, to powybijam co do jednego! - warknęła Rose.
- Postaram się, żeby więcej nie zachodzili wam w drogę - odparł Carlisle.
- Dziękuję.
- Bello... - zaczął niepewnie Carlisle - Mam pytanie. Jeśli nie chcesz to nie mów, po prostu jestem ciekawy... - kiwnęłam głową na znak, żeby kontynuował - Jakie posiadacie dary?
- Alice przewiduje przyszłość, ale jej wizje mogą się zmienić. Miewa wizje, jeśli zostanie podjęta jakaś decyzja... Rosalie potrafi wytwarzać iluzje, a ja... ja jestem tarczą mentalną, którą mogę rozciągnąć i odpychać, oraz potrafię stworzyć jakikolwiek dar.
- Jakikolwiek? - spytał z niedowierzeniem Edward.
- Tak. Wiem o tobie i twoich braciach wszystko, dzięki stworzonemu kiedyś darowi. Wystarczy, że skupię się na jakiejś osobie i wiem już o niej wszystko. Tak jak wiem, że ty czytasz w myślach, urodziłeś się przed pierwszą wojną światową i tak dalej. Emmett nie posiada żadnego daru, nie boi się nikogo, prawie zginął bo zaatakował go niedźwiedź. O Jasperze nie musiałam się zbyt wiele dowiadywać, bo jest on moim starym przyjacielem...
- Fascynujące - odparł Carlisle - Ale... skąd znasz naszego Jaspera?
Miałam już odpowiedzieć, ale przerwał mi Jasper.
- Kiedy odłączyłem się od moich przyjaciół, spotkałem pewną wampirzycę. Wspominałem wam o tym - Cullenowie pokiwali głowami - To była Bella. To dzięki niej jestem jaki jestem. Ona mnie „nawróciła” i doradziła dołączenie do jakiejś rodziny.
- Właśnie, Jasper - zaczęłam - Wiem, że żywisz się krwią zwierzęcą, ale wiem też, że masz słabą samokontrole. Ja ci w tym pomogę, ale ostrzegam, że to jest dość ciężkie zadanie. Dopóki nie zobojętniejesz na ludzką krew, będziesz mieszkał z nami - spojrzałam znacząco na Alice - Moja siostra przygotuje ci pokój i wyposaży garderobę. Zgadzasz się?
- Tak - odpowiedział bez chwili namysłu - Ufam ci, Isy.
- Naukę zaczynamy od jutra. Nie idziemy do szkoły, a poza tym i tak będzie świeciło słońce. Oczywiście wy - tu zwróciłam się w stronę Cullenów - Będziecie mogli przyjść. Nie widzę przeciwwskazań, ale na początek radzę wybrać się na polowanie. Długie polowanie.
- Na pewno skorzystamy - odparł Carlisle.
- To chyba wszystko co chciałam załatwić - mruknęłam.
Jasper został u nas, tak jak powiedziałam, a reszta jego rodziny już dawno pojechała. Wszyscy zasiedliśmy w salonie i włączyliśmy jakiś kanał muzyczny. Alice zaczęła planować zakupy, ale po wielu dyskusjach stwierdziliśmy, że pojedzie z Rosalie, bo Jasper musi nauczyć się samokontroli.
Zauważyłam, że Jazz dobrze dogaduje się z chochlikiem. Nawet nasza Rosalie go polubiła.
Mój przyjaciel dostał jeden z pokoi gościnnych o kolorze czarno białym...
Poszłam do swojego pokoju i położyłam sie na łóżku. Zaczęłam obmyślać nad jutrzejszym dniem. Nie ma co, pracowity mnie czeka dzień... Powstrzymywanie Jaspera przed wypiciem krwi i takie tam. Mam nadzieję, że Jazz okaże się dobrym uczniem i szybko zobojętnieje na ludzką krew... Dam mu miesiąc... Jeśli to nie podziała, to wymyślę coś skuteczniejszego...
------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo was proszę o szczere komentarze :D
Pozdrowionka,
Wasza Zwariowana Natalia :D
Ten brunet to Emmett Cullen, dawniej Emmett McCarthy. Urodzony w tysiąc dziewięćset piętnastym roku. W tysiąc dziewięćset trzydziestym piątym roku, został zaatakowany przez niedźwiedzia i znaleziony oraz przemieniony przez Carlisle'a. Jest również bardzo wesołym i śmiałym chłopakiem. Nie boi się swoich pobratymców i nie stara się podchodzić do nich ostrożnie, jak reszta rodziny. Nigdy nie pił ludzkiej krwi.
Ten trzeci chłopak to Edward Anthony Cullen, dawniej Edward Anthony Masen. Urodzony w tysiąc dziewięćset pierwszym roku. Jego darem jest czytanie w myślach. Jest osobą poważną. Ma maniery dżentelmena. Potrafi być cyniczny i niemiły, ale zazwyczaj stara się być uprzejmy. Rodzinę stawia na pierwszym miejscu. W roku tysiąc dziewięćset osiemnastym, świat ogarnęła epidemia grypy hiszpanki. Wśród umierających ludzi znalazła się jego rodzina. Pierwszy zmarł jego ojciec, a później matka. Carlisle miał wtedy zmianę. Zabrał Edwarda do domu i tam go przemienił. Po kilku latach chłopak się zbuntował i odszedł od swojego przyszywanego ojca i matki, ale wrócił po dziesięciu latach, ponieważ poczuł wyrzuty sumienia.
Spojrzałam na Rosalie, która warknęła na chłopaków. Wywróciłam oczami i dotknęłam jej ramienia.
- Rose, proszę cię, uspokój się. Musimy się z nimi spotkać, jeszcze dziś, a dokładniej teraz. Nie idziemy na pozostałe lekcje.
Dziewczyny się ze mną zgodziły. Wstałyśmy i podeszłyśmy do chłopaków. Zdjęłam tarczę ultradźwiękową.
- Nie idziecie na lekcje. Spotkamy się u nas w domu. Macie piętnaście minut. Mają też przybyć inni członkowie waszej rodziny.
Odwróciłam się na pięcie i wyszłam tanecznym krokiem ze szkoły. Zatrzymałam się z siostrami przy samochodzie i spojrzałam czy wampiry za nami idą. Na ich szczęście mnie posłuchali.
- Świetnie! - powiedziałam - Jedźcie za nami to się nie zgubicie. No chyba, że nie potraficie dotrzymać mojego tempa,
Wsiadłam do samochodu i odpaliłam silnik. Dziewczyny usiadły na tylnym siedzeniu. Zerknęłam przez ramię i zobaczyłam, że srebrne volvo należy do Edwarda. Wycofałam, a następnie docisnęłam pedał gazu do końca i wyjechałam z parkingu. Po drodze wyjaśniłam siostrom swój plan wobec Jaspera. Rose na początku się stawiała, ale w końcu się zgodziła.
Do domu dojechaliśmy w kilka minut. Wysiadłam z samochodu i spojrzałam na zatrzymujące się volvo. Pierwszy wysiadł Emmett i w ułamku sekundy znalazł się przede mną.
- Żadna wampirzyca, nie będzie mi rozkazywała! - warknął.
- No patrz! A jednak tu jesteś! - powiedziałam z sarkazmem - Nie mam ochoty na takie rozmowy. Ile mam czekać na pozostałych? - spytałam patrząc na Jaspera.
- Skąd wiesz, że jest ktoś jeszcze? - spytał Emmett.
Spojrzałam na niego niechętnie.
- Ja wiem wszystko, Emmecie Cullen. To naprawdę zabawne, że nie boisz się żadnego wampira. Jesteś taki... pewny siebie. To wspaniałe! Ale uważaj, bo kiedyś się przejedziesz.
Osiłek na mnie warknął i przygotował się do skoku. Rosalie chciała zareagować, ale ją powstrzymałam i przybrałam pozycję obronną.
Emmett chciał skoczyć, ale Jasper go powstrzymał. Pod dom zajechał czarny Mercedes, z którego wysiadł przystojny blondyn i piękna brunetka.
- Witam - powiedział blondyn - Nazywam sie Carlisle Cullen, a to moja żona Esme, a naszych synów pewnie już znacie - wyciągnął dłoń w moją stron, a ja bez wahania ją ujęłam.
- Witam. Oczywiście. To moje siostry - zerknęłam na dziewczyny - Alice i Rosalie.
- A ty? - spytała Esme - Jak się nazywasz?
- Isabella Marie Swan.
Wszyscy oprócz Jaspera i moich sióstr, cofnęli się do linii lasu. Emmett wraz z Edwardem głośno warknęli, na co ja się tylko zaśmiałam i skierowałam się do domu.
- Tak, tak! Jestem straszna! Chodźcie do środka, chyba, że zamierzacie się kryć przede mną całymi wiekami. Majorze Whitlock, ty też się boisz? - rzuciłam przez ramię.
Usłyszałam ciche warknięcie.
- Wiedziałaś, że to ja i się nie przywitałaś? - powiedział z udawanym wyrzutem - A ja myślałem, że mnie nie pamiętasz.
- Ciebie nie da się nie pamiętać, Whitlock. Przepraszam, ale musiałabym się przedstawić i nie byłoby takiej sytuacji jak teraz. Chodźcie, bo mamy mało czasu. Jasper musi zacząć naukę.
- Co? - zdziwił się mój przyjaciel - Jaką naukę, Bello?
- Powiem ci później. Chodźmy już. Musimy porozmawiać.
Weszłam do domu i poszłam do jadalni. Jako głowa rodziny usiadłam na samym czele, po mojej prawej stronie (jak zawsze) Rosalie, a po lewej chochlik. Carlisle usiadł naprzeciwko mnie, po jego prawej stronie Edward i Esme, a po lewej Jasper i Emmett.
- O czym chciałaś porozmawiać Isabello? - spytał spokojnie Carlisle.
- Cóż... W Forks jest już osiem wampirów. Musimy jakoś współpracować, jeśli nie chcemy problemów z Volturi...
- A ty się ich boisz? - zadrwił Emmett, przerywając mi jednocześnie.
- Posłuchaj mnie uważnie, bo dwa razy powtarzała nie będę - powiedziałam lodowatym tonem - To, że jestem najgroźniejszą wampirzycą świata, nie oznacza, że zabijam każdego kto mi stanie na drodze, ale to nie zmienia faktu, że nie mogę zabić ciebie. Jeszcze raz się odezwiesz, a wylądujesz na drugim końcu lasu. A Volturich się nie boję. To oni boją się mnie. Dla mnie to obojętne czy tu będą czy nie, ale nie chcę narażać sióstr.
- Dobra już dobra. Nie będę się odzywał.
- A wracając do sprawy - zaczęłam - Nikt z nas nie chce wizyty tych wrednych pijawek. My nie będziemy polowały na ludzi. A wy? Dacie radę sie powstrzymać?
- Oczywiście - odparł Carlisle - Możesz być tego pewna. Ja jestem obojętny na krew ludzką, poza tym jestem lekarzem.
Pokiwałam głową.
- Jeszcze jedna sprawa. Chodzi o wilkołaki... Wczoraj miałam z nimi styczność. Na szczęście obyło się bez krwi, ale...
- Ale jeszcze raz się na nich natknę, to powybijam co do jednego! - warknęła Rose.
- Postaram się, żeby więcej nie zachodzili wam w drogę - odparł Carlisle.
- Dziękuję.
- Bello... - zaczął niepewnie Carlisle - Mam pytanie. Jeśli nie chcesz to nie mów, po prostu jestem ciekawy... - kiwnęłam głową na znak, żeby kontynuował - Jakie posiadacie dary?
- Alice przewiduje przyszłość, ale jej wizje mogą się zmienić. Miewa wizje, jeśli zostanie podjęta jakaś decyzja... Rosalie potrafi wytwarzać iluzje, a ja... ja jestem tarczą mentalną, którą mogę rozciągnąć i odpychać, oraz potrafię stworzyć jakikolwiek dar.
- Jakikolwiek? - spytał z niedowierzeniem Edward.
- Tak. Wiem o tobie i twoich braciach wszystko, dzięki stworzonemu kiedyś darowi. Wystarczy, że skupię się na jakiejś osobie i wiem już o niej wszystko. Tak jak wiem, że ty czytasz w myślach, urodziłeś się przed pierwszą wojną światową i tak dalej. Emmett nie posiada żadnego daru, nie boi się nikogo, prawie zginął bo zaatakował go niedźwiedź. O Jasperze nie musiałam się zbyt wiele dowiadywać, bo jest on moim starym przyjacielem...
- Fascynujące - odparł Carlisle - Ale... skąd znasz naszego Jaspera?
Miałam już odpowiedzieć, ale przerwał mi Jasper.
- Kiedy odłączyłem się od moich przyjaciół, spotkałem pewną wampirzycę. Wspominałem wam o tym - Cullenowie pokiwali głowami - To była Bella. To dzięki niej jestem jaki jestem. Ona mnie „nawróciła” i doradziła dołączenie do jakiejś rodziny.
- Właśnie, Jasper - zaczęłam - Wiem, że żywisz się krwią zwierzęcą, ale wiem też, że masz słabą samokontrole. Ja ci w tym pomogę, ale ostrzegam, że to jest dość ciężkie zadanie. Dopóki nie zobojętniejesz na ludzką krew, będziesz mieszkał z nami - spojrzałam znacząco na Alice - Moja siostra przygotuje ci pokój i wyposaży garderobę. Zgadzasz się?
- Tak - odpowiedział bez chwili namysłu - Ufam ci, Isy.
- Naukę zaczynamy od jutra. Nie idziemy do szkoły, a poza tym i tak będzie świeciło słońce. Oczywiście wy - tu zwróciłam się w stronę Cullenów - Będziecie mogli przyjść. Nie widzę przeciwwskazań, ale na początek radzę wybrać się na polowanie. Długie polowanie.
- Na pewno skorzystamy - odparł Carlisle.
- To chyba wszystko co chciałam załatwić - mruknęłam.
Jasper został u nas, tak jak powiedziałam, a reszta jego rodziny już dawno pojechała. Wszyscy zasiedliśmy w salonie i włączyliśmy jakiś kanał muzyczny. Alice zaczęła planować zakupy, ale po wielu dyskusjach stwierdziliśmy, że pojedzie z Rosalie, bo Jasper musi nauczyć się samokontroli.
Zauważyłam, że Jazz dobrze dogaduje się z chochlikiem. Nawet nasza Rosalie go polubiła.
Mój przyjaciel dostał jeden z pokoi gościnnych o kolorze czarno białym...
Poszłam do swojego pokoju i położyłam sie na łóżku. Zaczęłam obmyślać nad jutrzejszym dniem. Nie ma co, pracowity mnie czeka dzień... Powstrzymywanie Jaspera przed wypiciem krwi i takie tam. Mam nadzieję, że Jazz okaże się dobrym uczniem i szybko zobojętnieje na ludzką krew... Dam mu miesiąc... Jeśli to nie podziała, to wymyślę coś skuteczniejszego...
------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo was proszę o szczere komentarze :D
Pozdrowionka,
Wasza Zwariowana Natalia :D
Rozdział cudowny. Udał ci się :) Czekam na nn.
OdpowiedzUsuń!omg:)!!Rozdział cudowny.!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny!Zapraszam na http://nowahistoriabelliswan.blogspot.com/ oraz http://spowiedniczka-wampirow.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńrozdzial cudowny czekam na nn,
OdpowiedzUsuńa co do tego mini konkursu to moze nawet lepiej jestem pewna, ze wymyslisz lepsze imiona ode mnie
pozdrawiam ;)
Co tu dużo mówić? xd Rozdział jak zwykle świetny:) Czekam na nn!!! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitaj. Tutaj Evildencer, autorka bloga zmierzchtwilightbellaandedward.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPoprosiłaś mnie, aby powiadomiła Cię o kolejnym wpisie. W takim razie zapraszam do siebie i pozdrawiam :>