Hejo!! Mam rozdziałek :D Sama jestem zszokowana, że tak szybko go napisałam, ale siedziałam nad nim dość długo :D
Dedyczki dla;
- Issie :**
- Wampirzyca Magda :**
- Zwariowana11 :**
- Pepsi17:**
- Asia Dabkowska :**
- Alice Chochlik Swan :**
- Anka :**
- Barbara Kołakowska :**
- Aleksandra Cullen :**
Dziękuję wam za miluśne komentarze :D Wiele dla mnie znaczą :) Mam nadzieję, że rozdział sie podoba i was nie zawiodłam :D
Rozdział 7!!
- Emmett! - zwróciłam się do osiłka, kiedy tylko teleportacja się zakończyła i wylądowaliśmy w salonie - Zanieś Nairę do mojego gabinetu!
Z zawrotną prędkością wpadłam do biblioteki i wysunęłam jedną półkę. Weszłam do ukrytego pokoju i wzięłam wielki kufer na ręce. Pobiegłam do gabinetu, gdzie są już wszyscy. Emmett położył lwicę na biurku.
Postawiłam kufer na podłodze i zaczęłam przeglądać jego zawartość. W końcu znalazłam eliksir, który jest mi potrzebny. Doszłam do biurka i wlałam zawartość butelki do pyska lwicy. Zaczęłam tupać nogą, czekając aż zacznie się coś dziać, lecz się nie doczekałam.
Cisnęłam butelką o ścianę, a ta się roztłukła. Doskoczyłam do kufra i wyjęłam dwie buteleczki, które zmieszałam ze sobą. Niestety. Ta mikstura również nie podziała.
Nikt z zebranych się nie odezwał, przyglądając się, jak rozpaczliwie próbuję uratować przyjaciółkę. Położyłam obydwie ręce na piersi lwicy, w miejscu, w którym powinno bić jej serce i zamknęłam oczy.
Przez moje ciało przepłynął przyjemny dreszczyk. Poczułam jak z moich rąk wypływa coś ciepłego. Otworzyłam oczy i ujrzałam białe światło.
Moje ciało przeszył ból, niewiadomo jakiego pochodzenia. Krzyknęłam, ale nie oderwałam rąk od piersi lwicy. Przy mnie znalazł się Edward i odciągnął mnie od Nairy. Spojrzałam na niego spode łba i wyrwałam się z jego uścisku.
- Nie musisz mnie odciągać - mruknęłam i wróciłam do swojej poprzedniej czynności.
Z moich dłoni, ponownie wypłynęło białe światło, a moje ciało przeszył ból, silniejszy niż poprzednim razem. Zacisnęłam zęby, żeby nie krzyknąć i przymknęłam powieki.
Poczułam ból w piersi. Najsilniejszy, jakiego kiedykolwiek doznałam. Poczułam się tak, jakby żywcem wyrywano mi wnętrzności. Z mojego gardła wydobył się głośny i długi krzyk. Zachwiałam się. Przytrzymałam się biurka, żeby nie upaść. Zaczęłam spazmatycznie oddychać, jakby to było mi potrzebne.
Ktoś położył mi dłoń na ramieniu. Obejrzałam się i ujrzałam Rose. Blondynka mocno mnie przytuliła.
- Bello, Nairze nic już nie pomoże. Ona odeszła - wyszeptała.
Odsunęłam się od niej.
- Ja jej pomogę. Choćby nie wiem co, przywrócę ją do tego cholernego życia! A jeśli nie… - wzięłam głęboki wdech - Złożyłam jej obietnicę, że pójdę jej śladem.
Wszyscy wstrzymali oddechy, a Alice jęknęła. Wampirzyca osunęłam się po ścianie. Na szczęście Jasper zdążył ją złapać. Spojrzałam na wszystkich z bólem i odwróciłam się w stronę Nairy.
- Musisz żyć - szepnęłam.
Złożyłam dłonie na jej piersi i zamknęłam oczy. Coś mnie sparaliżowało. Z krzykiem upadłam na podłogę. Czyjeś silne ramiona oszczędziły mi zetknięcia z podłogą. Podniosłam wzrok i ujrzałam zaniepokojonego Edwarda. Wampir wziął mnie na ręce i w wampirzym tempie pobiegł do mojej sypialni. Położył mnie na łóżku i sam usiadł obok mnie.
- Musimy porozmawiać - szepnął.
- Nie ma o czym - rzuciłam i wstałam.
W połowie drogi, coś mi się przypomniało. W błyskawicznym tempie znalazłam się w gabinecie i spojrzałam na Emmetta.
- Weź Nairę i chodź za mną.
Nie patrząc czy mnie słucha, wyskoczyłam przez okno i pomknęłam przez las. Instynktownie wymijając drzewa i inne przeszkody, w końcu dotarłam na polanę. Osiłek wypadł zaraz po mnie. Nakazałam mu gestem, żeby położył lwicę pod drzewem z wyrytym znakiem.
Uklękłam obok niej, a na polanę przybiegli Cullenowie, moje siostry i… Denalczycy. To oni tu jeszcze są? Przecież minęło tak wiele czasu… Potrząsnęłam głową i skupiłam się na lwicy.
Położyłam dłonie na jej piersi i zaczęłam kumulować wszystkie swoje dary. Mimo iż to może mnie zabić, jestem gotowa poświęcić życie dla Nairy. W końcu tak wiele razem przeszłyśmy.
- Niech nikt mi nie przeszkadza - szepnęłam.
- I tak nie ożywisz trupa - mruknęła Tanya.
Spojrzałam na nią i wampirzyca wyleciała w powietrze na dobre kilka metrów. Zwróciłam się w stronę Nairy i całkowicie się skupiłam. Przez moje ciało przepłynęły potężne i bolesne dreszcze. Z moich dłoni wypłynęło złote światło. Ciało lwicy drgnęło..
Zaczęła mnie niemiłosiernie boleć głowa. Zacisnęłam mocno powieki i jęknęłam cicho.
- Musimy ją powstrzymać - usłyszałam głos Alice - Widziałam w wizji, że ona nie przeżyje. Kumuluje wszystkie swoje dary. To jest za silne, nawet dla niej. Nie wytrzyma tego.
Na wszelki wypadek, osłoniłam swoje ciało elektryczną powłoką.
- Ona jest za bardzo zdeterminowana Alice - odpowiedział Jasper - Nic jej w tej chwili nie powstrzyma. Czuję jej emocje. Targa nią jedynie chęć uratowania Nairy. Jest gotowa oddać życie, aby ona przeżyła. Nie powstrzymamy jej.
Ból głowy się nasilił. Krzyknęłam głośno, ale nie przestałam ratować Nairy. Poczułam ból w klatce piersiowej, który zaczął się powiększać. Moje krzyki rozniosły się po całym lesie. Ktoś złapał mnie w talii, ale zaraz runął na ziemię.
- Bello! Błagam! - zawołała Alice rozpaczliwie - Błagam! Przestań! Nie chcemy cię stracić! Przestań! Słyszysz mnie?! Bello?! Ona by nie chciała, żebyś zginęła!
Pokręciłam tylko głową. Ból stał się nie do wytrzymania. Nagle ktoś odciągnął mnie do tyłu, nie zważając na to, że rażę go prądem. Światło nie przestało wypływać z moich dłoni, uderzając w pierś lwicy.
Alice znalazła się obok mnie. Usunęłam elektryzującą powłokę, żeby nie zrobić jej krzywdy. Wampirzyca dotknęła mojego policzka, w jej oczach zobaczyłam ból i strach. Strach o moje życie.
Światło przestało wypływać z moich dłoni. Sapnęłam głośno i zaczęłam łapać powietrze, jak ryba wyrzucona na brzeg rzeki. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że na kimś leżę. A tym kimś okazał się Edward.
Wstałam szybko i spojrzałam na lwicę. Nie uratowałam jej. Doszłam do niej na miękkich nogach i upadłam na kolana.
- Przepraszam, Nairo - powiedziałam - Nie udało mi się. A próbowałam! - głos mi się załamał.
Wtuliłam się w brązowe futro Nairy i zaczęłam łkać, chociaż z oczu nie wypłynęły mi łzy. Ktoś objął mnie ramieniem. Zerknęłam przez ramię i ujrzałam Rosalie. Dołączyła do nas Alice. Spojrzałam na siostrę z nadzieją, ale ta tylko pokręciła przecząco głową.
- Jestem do niczego - mruknęłam - Nie mogę nawet uratować przyjaciółki.
- Bello, nie prawda. Próbowałaś i to się liczy. Nie jesteś nie wiadomo kim. Nie możesz wszystkiego - zaprotestowała Rose - Chodź. Pochowamy ją, a później pójdziemy do domu.
Pokiwałam głową. Dziewczyny pomogły mi wstać. Alice zerknęła gdzieś w bok i poczułam jak czyjeś silne ramiona, oplatają mnie w talii. Zapatrzyłam się tępym wzrokiem, na poczynania Cullenów i moich sióstr.
Emmett wypadł z lasu z łopatą w ręku i zaczął kopać wielki dół, pod drzewem, z wyrytą lwicą. Rzucił coś czarnego Jasperowi. Blondyn rozłożył to na ziemi i wsadził w to lwicę. Jak się okazało, jest to worek na zwłoki.
Kiedy dół został już wykopany, osiłek wziął Nairę na ręce i wskoczył z nią do dołu i chwile później wyskoczył. Zaczęli zasypywać lwicę ziemią.
Nic nie mogę zrobić. Gdyby nie ten ktoś, kto ciągle mnie trzyma, jak nic bym upadła. Alice gdzieś pobiegła, a Rosalie wyryła na drzewie imię mojej przyjaciółki.
Chochlik po chwili wypadł na polanę z kwiatami. Ułożyła je na kopcu ziemi i odwróciła się w moją stronę z zakłopotaną miną.
-Uważałam, że tak wypada. W końcu to twoja przyjaciółka.
- Dziękuje - wyszeptałam, ledwie słyszalnie.
Nagle znalazłam się w powietrzu. Spojrzałam w górę i ujrzałam Edwarda. Wampir ruszył pędem przez las i przycisnął mnie do swojej piersi. Jednak nie pobiegł za wszystkimi do mojego domu, lecz na idealnie okrągłą polanę.
Posadził mnie ostrożnie na trawie i usiadł obok mnie. Złapał mnie za dłonie i spojrzał prosto w oczy.
- Twój list… - zaczął - Dlaczego sądziłaś, że cię odrzucę? Wytłumacz mi to…
- A nie? Wyśmiałbyś mnie, że się w tobie zakochałam. Bałam się tego. Nie wiedziałam jak to zniosę! No bo co? Nie pokochałeś tej blondynki, którą znasz wiele lat, a mnie miałbyś pokochać?! Bałam się, że…
Nie pozwolił mi dokończyć, bo wpił się w moje wargi. Odwzajemniłam jego pocałunek. Zarzuciłam mu ręce na szyję i wplotłam palce w jego kasztanowe włosy.
- Też cię kocham, Isabello - powiedział, kiedy się ode mnie odsunął.
Po moim martwym sercu, rozlało się przyjemne ciepło.
- Jak mógłbym cię nie pokochać? - spytał retorycznie - Jesteś najwspanialszą istotą na świecie. Pomogłaś mojemu bratu, chronisz swoje siostry. Mimo iż udajesz oziębłą w środku… jesteś zupełnie inna. Kocham cię.
Złożył na moich wargach delikatny pocałunek.
- A ten strój bardzo mi się podoba - zerknął ukradkiem na mój skórzany komplet.
- Wiem. Mnie też - odpowiedziałam z uśmiechem.
Wstałam i spojrzałam na wampira. Uśmiechnął się do mnie łobuzersko i w błyskawicznym tempie, wstał i przerzucił mnie sobie przez ramię. Krzyknęłam zszokowana i zaczęłam go bić pięściami po plecach, na co on tylko się zaśmiał i pędem ruszył przez las.
Wpadł do salonu i rzucił mnie na kanapę, obok Alice. Mebel przesunął się z nami, aż pod ścianę, mocno w nią uderzając. Moja siostra posłała Edwardowi mrożące krew w żyłach spojrzenie. W tej chwili przez głowę przeszło mi jedynie: „Gdyby spojrzenia mogły zabijać!”.
Zerwałam się z kanapy i pobiegłam do swojego pokoju. Weszłam do łazienki i wzięłam gorący prysznic. Po kilku minutach owinęłam się ciasno białym, puchowym ręcznikiem. Włosy szybko wysuszyłam i związałam w koński ogon. Wzięłam skórzany zestaw i wróciłam do łazienki.
Na wejściu zamarłam. Edward jak gdyby nigdy nic siedzi na moim łóżku i patrzy w moją stronę. Zmroziłam go wzrokiem, ale on tylko się uśmiechnął łobuzersko.
- Tak mi się o wiele bardziej podobasz niż w tym skórzanym stroju - mruknął.
- Co robisz w moim pokoju?
- Siedzę. Nie widać?
Wywróciłam oczami i poszłam do garderoby. Strój schowałam tam co wcześniej i zaczęłam przeglądać półki z ciuchami. Przed oczami stanęła mi Naira. Osunęłam się na podłogę, robiąc hałas. Edward natychmiast znalazł się obok mnie i mocno przytulił. Wtuliłam się w jego ramię i zaczęłam płakać.
Pewnie dar, który używałam wcześniej na siostrach, zadziałał teraz na mnie. Wybuchłam płaczem. Mój ukochany przytulił mnie jeszcze mocniej do siebie, wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Usiadł na łóżku i posadził mnie sobie na kolanach.
Właśnie dla niego muszę żyć. I dla moich sióstr. I dla Cullenów. Oni są moja rodziną. Nie mogę ich zostawić. Muszę zostawić przeszłość za sobą. Nie mogę do niej wracać. To już rozdział zamknięty. Pora to zakończyć.
Od teraz zaczynam nowe życie. Życie u boku Edwarda.
---------------------------------------------------------------------
I jak?? Proszę o szczere komentarze xD Jeśli będzie ich mało... Strzelę focha i następny rozdział dodam za miesiąc! :P
Pozdrawiam wraz z Emmettem :D
Niedźwiedzi uścisk!!!!!!!!!!