Podniosłam się z łóżka i w wampirzym tempie znalazłam się przed
moim ukochanym i córeczką. Spojrzałam na nią z szerokim uśmiechem i przejęłam
ją od Edwarda. Dziewczynka wydała mi się niezwykle krucha w moich ramionach.
- Witaj, Renesmee - powiedziałam i pocałowałam ją w czółko.
Maleńka przyłożyła mi swoją piąstkę do policzka i przed oczami
ukazał mi się obraz. Byłam to ja, nieprzytomna. Po chwili wszystko zniknęło. Zrozumiałam
od razu, że moja córeczka ma dar. Mój uśmiech się powiększył.
- Jesteś piękna - mruknęłam jej do uszka i spojrzałam na resztę.
Wszyscy patrzyli się to na mnie to na Renesmee. Oczy maleńkiej
znów wydały mi się dziwnie znajome. Przeczesałam wszelkie wspomnienia i aż drgnęłam. Moja
córeczka ma moje oczy. Łzy poleciały mi po policzkach ze wzruszenia, a nikt nie
zrozumiał o co mi chodzi. Renesmee zmarszczyła czółko i znów dotknęła mojego
policzka. Tym razem zobaczyłam siebie płaczącą i wyczułam w tym obrazie nieme
pytanie „Czemu płaczesz?”.
- Masz moje oczy, kochanie - wyjaśniłam, a dziewczynka
najwyraźniej się ucieszyła, bo jej usta wygięły się w szerokim uśmiechu, sięgającym oczu.
Ukochany objął mnie w pasie i przejechał kciukiem prawej dłoni po
policzku Renesmee. Tak zapatrzona w córeczkę, nie zauważyłam, kiedy wszyscy
wyszli z naszej sypialni. Wolnym krokiem podeszłam do łóżka i na nim usiadłam,
a Renesmee położyłam na samym środku łóżka. Najwyraźniej się jej to nie
spodobało, bo zmarszczyła brwi i sama usiadła.
Patrzyłam zdumiona, jak bez większego trudu utrzymuje się w pozycji
siedzącej. Spojrzałam na Edwarda, który był wyraźnie zdezorientowany.
- Ile byłam nieprzytomna? - spytałam.
- Dzień - wyjaśnił.
Zrozumiałam, że moja córeczka rośnie w zastraszającym tempie i
szybko się uczy. Zamknęłam na chwilę oczy. Alice mi tu nie pomoże, bo nie
zobaczy Renesmee w swoich wizjach. Ale ja tak.
Rok 3013, Forks.
Z dużego, białego domu wyszły dwie
kobiety i jeden mężczyzna, który objął w pasie niską brunetkę o złotych oczach,
poczym złożył pocałunek na jej bladym, zimnym i twardym policzku. Ona tylko się
zaśmiała i poczochrała jego i tak ułożoną w nieładzie, kasztanową czuprynę. W
jego oczach (takich samych jak jej) zajarzyły się dziwne iskierki.
- Zachowujecie się jak para zakochanych
nastolatków mamo - zaśmiała się ta druga dziewczyna.
Różniła się tylko odrobinę od swoich
towarzyszy. Miała kasztanowe loki sięgające jej do pasa oraz czekoladowe oczy.
Była bez wątpienia kopią tej dwójki.
- Wiemy - odpowiedzieli chórem co
wywołało ich śmiechy. Jednak mężczyzna dodał coś jeszcze - Chodźmy już, bo
prezent czeka, Renesmee. W końcu rzadko kończy się tysiąc lat. Jesteś już stara
- zmarszczył zabawnie brwi, za co oberwał od brunetki.
- Edwardzie nie zapominaj, że jesteś
starszy od naszej córki o ponad sto lat. A ja mam jeszcze więcej, więc jeśli
nie chcesz mieć zabronionego wstępu do naszej sypialni, to lepiej się nie
odzywaj.
Wampir udał oburzenie, ale zaraz się
rozpogodził. Cała trójka bez słowa, niczym błyskawice wbiegli do lasu z
głośnymi śmiechami.
Wizja się zakończyła, a ja szeroko się uśmiechnęłam. Czyli, że
Renesmee nie grozi śmierć, lecz jest nieśmiertelna tak jak my.
- Bello! - zaniepokoił się Edward i dopiero zdałam sobie sprawę,
że woła do mnie od kilku minut - Co ci się stało?
Renesmee najwyraźniej też się zaniepokoiła, bo zrobiła smutną minkę,
jakby zaraz miała się popłakać. Wzięłam ją szybko na ręce i pocałowałam w
policzek.
- Ona jest nieśmiertelna - wyjaśniłam - Renesmee nie grozi śmierć,
tak jak ludziom. Widziałam to w wizji.
Mój mąż wyraźnie się ucieszył, bo objął mnie mocno i miał już
pocałować, kiedy do sypialni wparował Emmett. Zmroziłam go wzrokiem, ale on
udał, że tego nie widzi. Podszedł do nas z wyciągniętymi rękami, prosząc o
Renesmee.
- Daj mi ją - poprosił - Pójdę z nią oglądać telewizję.
Spełniłam jego prośbę, ale dodałam:
- Zdemoralizujesz mi dziecko!
On tylko się zaśmiał i wyszedł w wolnym jak na siebie tempie,
szczerząc się do dziewczynki. Rozbawił mnie tym do łez, więc wybuchłam
śmiechem. Duże dziecko! Ale i tak kocham tego miśka.
Zsunęłam się z łóżka i zeszłam
do salonu, trzymając Edwarda za dłoń. Na dole wszyscy siedzieli na
kanapie, a mój przyszły szwagier trzymał Renesmee na kolanach i… dał jej
trzymać pilot! To przecież do niego nie podobne! Spojrzałam na plazmowy
telewizor i zobaczyłam bajkę „Pokemon”.
Moja córeczka była naprawdę nią pochłonięta, tak samo jak osiłek.
Spojrzałam na resztę rodziny. Jazz wraz z Rose pogrążyli się w
grze w szachy, Alice coś szkicowała, siedząc po turecku na dywanie, Carlisle
siedział na fotelu, czytając jakiś opasły tom. Słyszałam jeszcze jak Esme
krząta się w ogródku.
Nagle Renesmee klepnęła Emmetta w policzek, najwyraźniej coś mu
pokazując, a ten wybuchł tubalnym śmiechem, tak samo jak Edward. Natomiast
Alice warknęła cicho i wybiegła z pokoju.
- Co się stało? - spytała Rose wraz ze mną.
- Renesmee chce pokój w pokemony - wyjaśnił Emmett, krztusząc się
ze śmiechu.
Podrapałam się po głowie.
- Rozumiem zdenerwowanie Al - powiedziałam - W końcu tyle się
napracowała nad sypialnią dla niej.
Po schodach wbiegła chochlica, już wyraźnie rozpogodzona z
laptopem w ręku. Postawiła go na stoliku i zaczęła uderzać o klawiaturę. Co
jakiś czas marszczyła brwi i mówiła „Jak
można w ogóle coś takiego stworzyć?!”. Zaciekawiona usiadłam obok niej i
spojrzałam co robi.
Otóż moja kochana siostrzyczka szukała w internecie mebli do
nowego pokoju mojej córeczki. Obecnie szukała łóżka.
- Widzę Renesmee, że jednak ciocia Alice zrobi ci ten pokój -
zaśmiał się Em.
Mała zaklaskała w dłonie i pisnęła. Przez głowę przeszła mi tylko
jedna myśl. „Jak Alice”. No ale co się
dziwić, skoro Al jest jej biologiczną ciotką? To przecież normalne…
Usłyszałam warkot silnika. Spojrzałam przed okno i ujrzałam czarny
motocykl, a na nim Jacoba ubranego w długie spodnie, czarną koszulkę i
skórzaną, brązową kurtkę. Zmarszczyłam brwi. Od kiedy on chodzi kompletnie ubrany?
Zgasił motocykl i ruszył w stronę domu. Uderzał mocno o schodki werandy, a Rose
warknęła gardłowo.
Spojrzałam na nią. Przecież podczas ciąży, ta dwójka się polubiła…
O co tu chodzi?!
- Znowu będzie śmierdziało mokrym psem - syknęła blondynka, kiedy
Jake wszedł do salonu.
- Hej wszystkim - przywitał się z uśmiechem i spojrzał na mnie, a
następnie na moją rodzinę i kiwnął głową na Alice, wyraźnie skupioną na
laptopie i co jakiś czas wypowiadającą wulgarne słowa - A jej co?
- Renesmee zażyczyła sobie pokój z imitacjami pokemonów -
wyjaśniłam patrząc na córeczkę - Więc, Alice teraz szuka odpowiednich mebli.
Jednak sądzę, że nie znajdzie nic co mogłoby ją zainteresować i znając Al, sama
zaprojektuje pokój, osobiście robiące meble.
Chochlik natychmiast na mnie spojrzał i uśmiechnął się szeroko,
ukazując rząd śnieżnobiałych i równych zębów. Wyglądała w tej minie komicznie,
ale powstrzymałam się przed śmiechem.
Jednym zwinnym ruchem zamknęła laptopa, sięgnęła po swój duży
zeszyt (do którego NIKT nie ma prawa zajrzeć) wzięła przybornik i zaczęła
zaciekle coś szkicować. Wywróciłam tylko oczami i spojrzałam na Jacoba,
patrzącego na Renesmee.
Jego wzrok, który padł na moją córeczkę, mnie zdziwił. Nie patrzył
się jak na niemowlaka, tylko jak na… osobę, która jest dla ciebie najważniejsza
w całym wszechświecie. Zrozumiałam kilka rzeczy na raz. Reakcja Rose na wilka i
jego wzrok. Zerwałam się na równe nogi, wściekle warcząc.
Wszyscy na mnie spojrzeli i nawet Esme przybiegła z ogródka,
ubrudzona w ziemi, włosami związanymi w koński ogon i gumowymi rękawiczkami.
- Jak mogłeś?! - warknęłam na wilka, a on nie zrozumiał o co mi
chodzi - Jak mogłeś wpoić się w Renesmee?! - drgnął i powoli zaczął się
wycofywać, a ja ruszyłam w jego stronę.
- Wiedziałem, że tak zareaguje! - krzyknął Emmett i wraz z
Renesmee udał się w kąt salonu, aby mi nie zawadzać, za co byłam mu dozgonnie
wdzięczna.
- Nie miałem nad tym kontroli, Bells - Jacob uniósł obie dłonie do
góry - Przecież wiesz jak to jest z wpojeniem! - wręcz błagał o litość.
Potrząsnęłam głową i ponownie warknęłam. To, że wiem na czym
polega to cholerne wpojenie, nie usprawiedliwia go!
- Masz się trzymać od niej z daleka zapchlony kundlu! - zbliżyłam
się do niego o kolejny krok, a on natomiast się cofnął, znajdując się już na
werandzie.
- Dobrze wiesz, że nie potrafię! - zbiegł ze schodów - To jest
silniejsze ode mnie!
Zbliżyłam się do niego, zanim zdążył mrugnąć okiem i walnęłam go
pięścią w brzuch, aż wyleciał w powietrze.
- To się naucz! - wydarłam się - Masz zakaz zbliżania się do mojej
córki nawet o pięć mil! Jeśli zobaczę cię w jej pobliżu, oderwę ci ten tępy łeb
i podpalę!
Z wnętrza domu dobiegły mnie śmiechy Emmetta, Jaspera i Rose.
- Bello… - zaczął łamiącym się głosem Jacob - Ale ja nie potrafię
trzymać się od niej z daleka! To jest silniejsze ode mnie! - powtórzył na co ja
tylko warknęłam - Gdyby tobie ktoś kazał trzymać się z daleka od Edwarda, też
być nie dała rady!
Fuknęłam sfrustrowana.
- Nie porównuj mojej miłości do Edwarda z twoim szczeniackim
wpojeniem się w moją córkę! - czułam jak złość ciągle we mnie narasta - Ona
jest tylko dzieckiem i ma zaledwie jeden dzień, a ty już myślisz, że ona jest
twoja?! - Indianin zdążył się już podnieść i otrzepać piach ze spodni.
- To nie tak…
- Nic mnie to nie obchodzi! - przerwałam mu brutalnie - Masz się
trzymać od Renesmee z daleka! Rozumiesz mnie?! Bo inaczej twoje dni, a raczej
sekundy będą policzone!
Odwróciłam się na pięcie i miałam wejść do domu, kiedy Jacob,
spowodował, że moja złość wybuchłą niczym wulkan.
- Ale Nessie też mnie lubi! - spróbował z innej beczki.
Zatrzymałam się w pół kroku, zaciskając dłonie w pięści. Z domu
usłyszałam chóralne „Ups!” i słowa
Rosalie „Mówiłam, że to beznadziejne
zdrobnienie się jej nie spodoba. W końcu jest moją siostrą i ją dobrze znam”.
- Jak. Nazwałeś. Moją. Córkę?! - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
Jacob drgnął ze strachu i wycofał się w głąb lasu. To jednak mnie
nie powstrzymało. Rzuciłam się na niego, wściekle warcząc. Już miałam go złapać
i oderwać ten durny łeb, kiedy TRZY pary silnych ramion mnie złapały i
pociągnęły do tyłu. Rzuciłam się, ale to było na nic. Mogłabym wprawdzie użyć
daru, ale nie chciałam robić Jasperowi, Emmettowi i Edwardowi jakiejkolwiek
krzywdy.
- Moja córka skojarzyła ci się z potworem z Loch Ness?! - wydarłam
się, wściekle rzucając się w uściskach chłopaków - Ciesz się, że oni mnie
trzymają, bo inaczej już biegałbyś po lesie na trzech łapach, albo bez tego
durnego łba!
Em się zaśmiał.
- Edwardzie, a może jednak ją puścimy? - zażartował Jasper - W
końcu ty też nie lubisz Jacoba - ucichł na chwilę i dodał - Chociaż ja też go
nie lubię.
- Lepiej ją powstrzymajmy - powiedział mój ukochany i zwrócił się
do Jacoba - A tobie radzę jak najszybciej stąd wiać.
Uśmiechnęłam się złośliwie i chłopak po chwili wił się w agonii
bólu.
- Bello, przestać! - zażądał Edward i zmusił mnie do tego jednym
zdaniem - Chyba nie chcesz, aby Renesmee oglądała cię w takim stanie?! -
przestałam torturować tego obrzydłego kundla - Rosalie ją zabrała na górę, ale
Renesmee ma charakter po tobie i zażąda to wszystko oglądać.
Wzięłam głęboki wdech i wpierw posyłając mordercze (chociaż to za
mało powiedziane) spojrzenie Jacobowi, dałam się wprowadzić - tak wprowadzić,
bo bali się, że rzucę się na Jacoba - do domu i od razu pobiegłam do córeczki,
aby jakoś się uspokoić.
----------------------------------------------------------------------
Witajcie moi kochani <3
No i 21 rozdział za nami :) Chyba trzeba będzie go niedługo kończyć prawda?? :P I zacząć jakąś nową historię... może :D Nie no, żarcik :D Zobaczymy co z tym będzie :)
Dedyk dla mojego ukochanego umiłowanego wampirka <3 Za nasze wspólne ask'owe rozmowy <3 No i że przez ciebie się wzruszyłam jak powiedziałaś, że mnie lubisz i mój komentarz być najlepszy ever :**
Miałam się wyrobić od soboty z rozdziałem, ale jakoś mi nie wyszło, a w samą sobotę miałam urwaną głowę... Do fryzjera, do kosmetyczki, potem szykowanie się i na wesele :D Hłehłe :D Ale oczepiny nagrałam i nawet nie zatańczyłam z panem młodym ;< Bo chodziłam z telefonem i nagrywałam ;< Ale przynajmniej mam pamiątkę nagrywaną własnoręcznie swoim telefonem <3
I od razu mówię, że się nie upiłam! Piłam wódkę, ale mnie nie ruszyło! :D No i na dziś (bo jest już 4:20) umówiłam się z wujkiem na picie bo do mnie dzwonił :P Haha :D Nie no dobra.. Spokojnie <3
Ja już lecę :) Oczywiście jak zawsze proszę was o szczere komentarze <3
Pozdrawiam Gorąco <3
Zwariowana Natalia <3
Świetny rozdział, nawet nie próbuj kończyć tej historii! :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Ja tam się cieszę że Bella tak się wkurzyła jakoś nigdy nie lubiłam Jacoba.Pewnie dlatego że się tak zawsze przystawiał do Belli(w oryginalnej wersji). Niech go zabije. Oo to jest pomysł ;D Czekam na kolejne rozdziały. Dodaj szybko
OdpowiedzUsuńHaha <3 Boże, kocham to :*
OdpowiedzUsuńPokemony i Edward z Emmettem w jednym domu to jest coś, serio. Tak jak napisałam na asku raj na ziemi, co nie? <3
Wiesz nie przepadam za Jacobem, zawsze go uśmiercam, albo nawet jego postaci nie ma w moich opowiadaniach ^.^ Jestem taka wredna dla niego, że huhuhuh. Ale co zrobić, chłopaka nie darzę sympatią i tyle.
A nasz seksowny Edward, mrrr <3
Bardzo podobała mi się wizja Bell z roku 3013 <3
Wiemy, że będą żyć długo i szczęśliwie przez co ja się bardzo cieszę, tak w ogóle to ja też chcę pokój w pokemony, ale ej... Mam dwie młodsze siostry, one się liczą jakie te stworki? Chyba tak...
Boże, biorę swoje sis za pokemony, jestem taaaka wredna, że ustawa tego nie przewiduje.
Haha, dobra.
Lecę wstawiać nn na MAMP <3
Kocham.
HAHAHA rozdział świetny podobały mi się tu słowa jaspera " Edwardzie może jednak ją puścimy " czekam na Next :**
OdpowiedzUsuńRenesmee535
Heeej ;D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;D
Pokemony hehehe oj Alice nie ma lekko tu xD
Dołączam do grupy nieprzepadającym za Jacobem xD
Moja reakcja na wpojenie Jacoba taka sama jak przy czytaniu książki i oglądaniu filmu "dowal mu jescze" i zaciesz na całego xD
Słowa Jaspera "Edwardzie, a może jednak ją puścimy?" rozwaliły mnie wszyscy przeciw jea xD
W moim opowiadaniu Jake też nie ma lekko i dobrze mu tak xD Pomysł z uśmierceniem go hymmm ciekawy pomysł i to bardzo, zrealizuj go xD
Pozdrawiam, życzę weny i do nn byle szybko ;D
24 yrs old Speech Pathologist Minni Kleinfeld, hailing from Brossard enjoys watching movies like I Am Love (Io sono l'amore) and Creative writing. Took a trip to Belovezhskaya Pushcha / Bialowieza Forest and drives a 3500. mozesz sprobowac tez z
OdpowiedzUsuń