środa, 10 lipca 2013

Rozdział 18 "Co oni knują?"

Odkąd opowiedziałam Cullenom całą historię, minął już tydzień. Alice lata po całym domu, cała w skowronkach. Kiedy zapytałam o co jej chodzi, kazała mi siedzieć w swojej sypialni i się nie dopytywać bo i tak mi nie powie prawdy, a jak użyję na niej jakiegoś daru to się na mnie ŚMIERTELNIE obrazi.
Edward też o wszystkim wie. No bo w końcu czyta jej w myślach… Ale ten zdrajca też mi nic nie chciał zdradzić. W końcu się na niego zezłościłam i wygnałam z mojej sypialni. Emmett się z tego niemiłosiernie śmiał, ale szybko go uciszyłam, kiedy wywaliłam go przez drzwi balkonowe.
Nie żeby coś, ale ostatnio miewam straszne humorki, które doprowadzają mnie do szału. Raz się śmieje, raz wrzeszczę, a raz płaczę. Większość tego tygodnia spędziłam w pokoju mojego dziecka.
Nie mogę się już doczekać, kiedy przyjdzie na ten świat. Mam nadzieję, że będzie mi dane, nacieszyć się dzieckiem. Że przetrwam ciążę, niezależnie od tego, jak będzie ciężka i skomplikowana…
Teraz również siedzę w pokoju mojego maleństwa, na fotelu i trzymam rękę na wzdętym brzuchu. Teraz wyglądam jakbym była w co najmniej czwartym miesiącu, a nie niecałe cztery tygodnie…
Maleństwo jak zawsze poruszyło się niespokojnie, sprawiając mi tym minimalny ból. Zacisnęłam zęby, powstrzymując się od syku. Pogładziłam się delikatnie po brzuchu.
- Już spokojnie, kochanie - szepnęłam i jak zawsze się popłakałam.
Sięgnęłam po szklankę z krwią i szybko ją opróżniłam. Od jakiegoś czasu ciąża robi się coraz bardziej skomplikowana. Nie mogę pić zwierzęcej krwi, bo mój organizm jej nie toleruję… Dziecko rośnie w siłach, czym sprawia mi ból, robiąc jakikolwiek ruch.
Codziennie odwiedza nas Jacob Black. Rosalie niezbyt jest zadowolona z tego faktu, ale wilki chcą mieć informację na bieżąco. Ja nie mam nic przeciwko temu. Jacob jest wesołym chłopakiem i bardzo go polubiłam.
Wstałam powoli i ruszyłam do swojej sypialni, uważając na ruchy. Jedno zbyt gwałtowne poruszenie, może zaszkodzić mojej córce. Tak… Im bliżej jest końca, ja jestem coraz bardziej przekonana, że noszę w sobie dziewczynkę.
Poszłam do swojej sypialni i położyłam się na łóżku. Kręgosłup przeszył delikatny ból. Wygięłam się w łuk i zacisnęłam zęby. Przez ten tydzień, straciłam siły i ledwo co sama mogę przejść z sypialni do pokoju Renesmee.
Zamknęłam oczy. Od dawna nachodzi mnie jeden i ten sam koszmar. Volturi. Zaczęłam się coraz poważniej zastanawiać nad tym, czy oddać im władzę. Przecież tak jest dobrze. Nie mogą nic zrobić… Nikogo karać, bo to nie do nich należy ta robota.
Ktoś zapukał do drzwi i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Jacoba. Mimo woli zrobiłam to samo. Chłopak położył się obok mnie z jak największą swobodą.
- Co tam, Bells? - spytał.
- Wszystko po staremu - odpowiedziałam z uśmiechem - Kręgosłup jak zwykle mi dokucza, ale jest do wytrzymania.
Jake się zaśmiał.
- I pomyśleć, że wampiry może coś boleć…
- Ja nie jestem normalna - zaśmiałam się.
- Faktycznie - zawtórował mi - Nigdy nie widziałem wampirzycy o fioletowych oczach i do tego w ciąży.
Wyszczerzyłam zęby w szerokim uśmiechu.
- Przyjmę to jako komplement. W końcu jestem jedyna w swoim rodzaju.
Pokiwał głową z niezwykłą powagą, aby po chwili wybuchnąć śmiechem.
- Wiesz, Jake… - zaczęłam - Jesteś fajnym gościem.
- Dzięki. Ty też jesteś bardzo fajna. Nawet biorąc pod uwagę, że jesteś wampirem. Nigdy nie spodziewałem się, że będę spędzał tyle czasu z wampirami.
- Ja też się nie spodziewałam, że będę rozmawiała z wilkołakiem. Pamiętasz tą wampirzyce, która wskoczyła na wasz teren, a następnie przybiegły jeszcze dwie?
Pokiwał głową, a ja się zaśmiałam.
- To byłam ja i moje siostry.
- Och. Przepraszam, że…
Przerwałam mu machnięciem ręki.
- Nie ma krwi nie ma żalu.
Zapadła cisza, ale przyjemna. Po chwili usłyszałam jak Jacob miarowo oddycha i zaczął pochrapywać. Aby mu nie przeszkadzać, wstałam i wyszłam. Skierowałam się wzdłuż korytarza i zeszłam po schodach na dół.
Jednak to był zły pomysł. Ugięły się pode mną kolana.
- Rose! - krzyknęłam, ale nikt się nie zjawił.
Spróbowałam złapać się poręczy, ale nie zdążyłam. Osunęłam się na schody i spadłam po stopniach na dół. Dobiegły mnie śmiechy sióstr gdzieś w lesie. Po policzkach popłynęły mi łzy, czując ogromny ból brzucha.
Wsłuchała się w bicie serduszka dziecka, ale ledwo co je usłyszałam. Głos uwiązł mi w gardle uniemożliwiając krzyk. Zaczęłam się krztusić krwią, zalewając nią całą podłogę. Obraz mi pociemniał przed oczami i stał się rozmazany.
- Rosalie! - wydarłam się, gdy odzyskałam głos.
Drzwi wejściowe trzasnęły i zobaczyłam nad sobą przestraszoną twarz blondynki. Moje dziecko szarpnęło się wewnątrz mnie, a ja, lub raczej mój tułów, wraz z nim. Obraz przed oczami znikł mi całkowicie i pochłonęła mnie ciemność…

Ujrzałam małą dziewczynkę - góra dwa latka - o kasztanowych loczkach do pasa i pięknych, czekoladowych oczach. Dziewczynka zaczęła się śmiać i biec w bardzo szybkim tempie. Nagle przed nią stanął wampir o krwiożerczych oczach i blond włosach
Dziecko się wystraszyło i zastygło w bezruchu. Wampir schylił się ku niej, obnażając zęby. Już miał je zatopić w jej szyi, kiedy został odepchnięty przez innego wampira o kasztanowych włosach i złotych oczach.
Edward warknął na wroga i zasłonił dziewczynkę swoim ciałem. Blondyn warknął i się na niego rzucił. Lecz dziewczynka zrobiła coś niespodziewanego… Rzuciła się pomiędzy walczących. Blondyn zadał cios i maleńka wyleciała w powietrze.
Uderzyła w pobliskie drzewo i opadła na ziemię. Powietrze wyleciało z jej płuc ze świstem. Oczy zaszły mgłą, a serce przestało bić…
Krzyknęłam i się obudziłam. Usiadłam na łóżku, spazmatycznie łapiąc powietrze. Całe policzki miałam mokre od łez. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie ramieniem. Ujrzałam mojego ukochanego i natychmiast wtuliłam się w jego ramię.
- To był tylko zły sen, kochanie - pocieszył mnie.
Odsunęłam się od niego i położyłam dłoń na brzuchu, upewniając się, że nadal tam jest.
- Co z małą? - spytałam drżącym głosem.
- Wszystko dobrze. Nie doszło do żadnych uszkodzeń. Jednak powinnaś uważać Bello.
- Jak?! - warknęłam na niego - Nigdy nie ma was w domu! Wychodzicie gdzieś, a mnie zostawiacie samą!
Edward posmutniał i pocałował mnie w ramię.
- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie, kochanie - powiedział.
- Wynoś się stąd! - warknęłam na niego.
Wampir westchnął i spełnił moją prośbę. Patrzyłam jak wychodzi i zamyka za sobą drzwi. Opadłam na poduszki z jękiem i okryłam się szczelniej kołdrą.
To wszystko jest dziwne… Oni coś przede mną ukrywają! Uch! Nie cierpię żyć w niewiedzy! Nagle do pokoju wpadła podekscytowana Rosalie i Alice. Ta pierwsza wzięła mnie na ręce - przez co czułam się nieswojo - i zaniosła do swojej sypialni. Tam posadziła mnie przed toaletką i zajęła się moją twarzą - to znaczy makijażem.
Alice natomiast zaczęła bawić się moimi włosami. Prostować, kręcić, czesać, wiązać, spinać wsuwkami… Kiedy zapytałam po co one to robią, kazały mi siedzieć cicho. Następnie… zasłoniły mi oczy czarną opaską! Myślałam, że je walnę!
Warczałam pod nosem ciągle z czego one się śmiały.
- Wstań - rozkazał chochlik.
Spełniłam jej polecenie z głośnym westchnieniem. Siostra zdjęła moje ubranie, a ja gdybym była człowiekiem, spiekłabym raka.
Poczułam jak wkładają mi coś przez głowę. Na nagich ramionach, znalazł się delikatny materiał. Wiedziałam tylko tyle, że to jakaś sukienka. Zaczęłam się bać, co też one wymyśliły!
- Rose! Alice! - warknęłam - Co wy wymyśliłyście do cholery!
- Nie marudź, Isy - powiedziała blondynka - Będziesz zadowolona… Zobaczysz.
Drzwi się uchyliły i po krokach rozpoznałam Emmetta. Wampir zagwizdał, a ja nie miałam pojęcia z jakiego powodu.
- Już są - powiedział, a ja myślałam, że walnę go czymś.
- Kto?! - spytałam.
- Siedź cicho, Bells - mruknął - Ślicznie wyglądasz.
- Fajnie, że wiem jak!
Osiłek się zaśmiał.
- Dobra idę, bo nasza… - tu się zaciął - królowa ma humorki.
Założyłam dłonie na piersi sfrustrowana. Po jakichś dwóch godzinach moje siostry oznajmiły, że wszystko już gotowe. Ktoś mnie wziął na ręce - stawiam na Emmetta, który znów zjawił się w sypialni Rose - i gdzieś ruszył.
Wiem, że zbiegł po schodach, a następnie wsadził mnie do samochodu. Bo dźwięku silnika rozpoznałam swoją Mazdę. Nie odezwałam się przez całą drogę zła jak diabli. Po kilkunastu minutach samochód się zatrzymał i misiek znowu wziął mnie na ręce.
Z prędkością światła gdzieś pobiegł i po chwili postawił mnie na twardym gruncie. Czułam zapach różnego rodzaju kwiatów. Róże, pomarańcze, frezje, bez… to tworzyło idealną kompozycję.
- Gotowa? - usłyszałam głos doktora, który wziął  mnie pod ramię.
Pokiwałam twierdząco głową, chociaż tak naprawdę żołądek skręcał mi się ze zdenerwowania.
Ktoś rozwiązał mi opaskę i ją zdjął. Nie otworzyłam oczu, bojąc się tego co zobaczę. W końcu odważyłam się otworzyć oczy, co zrobiłam bardzo powoli…

To co zobaczyłam, spowodowało, że po moich policzkach poleciały łzy…
----------------------------------------------------------------------
Akuku!
To ja! :D 
W końcu napisałam nn :D Mam nadzieję, że wam się spodoba, bo mi OCZYWIŚCIE się nie podoba... Jakoś takoś .... :D No ale jak zawsze opinię pozostawiam wam <3
Dedyk dla moich muszkieterek <3
- Belle
- Wampirek 
- Lady A.
Kochane, wiecie , że jesteście zajebiste? :D No pewnie, że wiecie <3
Ja już nie przynudzam, tylko idę spać, bo jest późna pora :)
Pa kochani! <3
Dobranoc <3
Zwariowana Natalia :)

P.S. Życzę wam miłego dnia!! :D I Udanych Wakacji! Kocham was ludziska <3

8 komentarzy:

  1. Ej ty ! i niby ja kończę w złych momentach ?! Dodawaj nn! Prędziusiem ! Wiem jaki masz nr gg!! Nie uciekniesz przed mną!A nn świetne ;] Tylko ten koniec! co ona zobaczyła? Mam przypuszczenia że nowiusieńki dom :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym razem nie jestem pierwsza. A co mi tam. Spałam! Ciekawie opisałaś te wszystkie momenty. Tylko, że zdarzało ci się powtarzać wyrazy... I to mnie najbardziej "boli". Jeśli nie masz nic przeciwko, to pokarzę, które:"Teraz również siedzę w pokoju mojego maleństwa [...] Teraz wyglądam jakbym była [...]" I to jest zdanie po zdaniu. Dobra, ja się nie czepiam. Ciekawe co nasza kochana Belcia zobaczyła... Ja obstawiam, że nowy dom. Weny ci życzę, nie posiadania żadnych kontuzji (ja mam kontuzję :D) i miłych wakacji.

    PS. Dodawaj szybko nn!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział . :D
    CIEKAWE CO BELLA ZOBACZŁA ??
    oby coś dobregoo !
    a to jak wyrzuciła Edwarda z pokoju było najlepsze . ! :D
    czekam na nn . :P
    Pozdrawiam i miłych wakacji życze . ! : *
    PAULINA . <3 !

    OdpowiedzUsuń
  4. No, ciekawe, co Bells zobaczyła... Ja tam jestem strasznie ciekawa, zwłaszcza po jej reakcji.
    I szkoda, że kazała wyjść Edwardowi z pokoju...
    A rozdział przecudny, jak zawsze zresztą, i nie mów dziewczyno, że ci się nie podoba! Jak takie coś może ci się nie podobać? Nie rozumiem...
    Dobra, ja się tutaj nie będę rozpisywać. Czekam na kolejny rozdział!
    Pozdro ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ona kazała wyjść Edwardowi z pokoju i przyjść do mnie! Ja to czuję! Przepraszam, że ostatnio nawalam, ale wiele się u mnie dzieje. Niestety złych rzeczy. Dobra taka, że do liceum się dostałam. Rozdział jak zwykle fenomenalny, bardzo dziękuję za dedyka i ja i Lady.A, która teraz się wakacjuje :)

    http://sinful-secret.blogspot.com/
    Jest nowy rozdział.
    Zapraszam i pozdrawiam

    Wampirek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na
    http://me-and-my-prince.blogspot.com/
    Jest NN.

    Wampirek i Inka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski !!!!! Nic dodać nic ująć kochana nn szybciutko !!
    Nominowałam cię do Liebster Awards i the Versatile Blogger Awards :) Więcej na : http://kompletnie-inna-historia-belli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do Libster blog Awards i the Versatile Blogger Award.

    No w takim momencie..?
    Cudny. !!!!
    Już nie mogę się doczekać kolejnego.. :D
    Co tam będzie.?

    OdpowiedzUsuń