Odkąd opowiedziałam Cullenom całą historię, minął już tydzień.
Alice lata po całym domu, cała w skowronkach. Kiedy zapytałam o co jej chodzi,
kazała mi siedzieć w swojej sypialni i się nie dopytywać bo i tak mi nie powie
prawdy, a jak użyję na niej jakiegoś daru to się na mnie ŚMIERTELNIE obrazi.
Edward też o wszystkim wie. No bo w końcu czyta jej w myślach… Ale
ten zdrajca też mi nic nie chciał zdradzić. W końcu się na niego zezłościłam i
wygnałam z mojej sypialni. Emmett się z tego niemiłosiernie śmiał, ale szybko
go uciszyłam, kiedy wywaliłam go przez drzwi balkonowe.
Nie żeby coś, ale ostatnio miewam straszne humorki, które
doprowadzają mnie do szału. Raz się śmieje, raz wrzeszczę, a raz płaczę.
Większość tego tygodnia spędziłam w pokoju mojego dziecka.
Nie mogę się już doczekać, kiedy przyjdzie na ten świat. Mam
nadzieję, że będzie mi dane, nacieszyć się dzieckiem. Że przetrwam ciążę,
niezależnie od tego, jak będzie ciężka i skomplikowana…
Teraz również siedzę w pokoju mojego maleństwa, na fotelu i trzymam
rękę na wzdętym brzuchu. Teraz wyglądam jakbym była w co najmniej czwartym
miesiącu, a nie niecałe cztery tygodnie…
Maleństwo jak zawsze poruszyło się niespokojnie, sprawiając mi tym
minimalny ból. Zacisnęłam zęby, powstrzymując się od syku. Pogładziłam się
delikatnie po brzuchu.
- Już spokojnie, kochanie - szepnęłam i jak zawsze się popłakałam.
Sięgnęłam po szklankę z krwią i szybko ją opróżniłam. Od jakiegoś
czasu ciąża robi się coraz bardziej skomplikowana. Nie mogę pić zwierzęcej
krwi, bo mój organizm jej nie toleruję… Dziecko rośnie w siłach, czym sprawia
mi ból, robiąc jakikolwiek ruch.
Codziennie odwiedza nas Jacob Black. Rosalie niezbyt jest
zadowolona z tego faktu, ale wilki chcą mieć informację na bieżąco. Ja nie mam
nic przeciwko temu. Jacob jest wesołym chłopakiem i bardzo go polubiłam.
Wstałam powoli i ruszyłam do swojej sypialni, uważając na ruchy.
Jedno zbyt gwałtowne poruszenie, może zaszkodzić mojej córce. Tak… Im bliżej
jest końca, ja jestem coraz bardziej przekonana, że noszę w sobie dziewczynkę.
Poszłam do swojej sypialni i położyłam się na łóżku. Kręgosłup
przeszył delikatny ból. Wygięłam się w łuk i zacisnęłam zęby. Przez ten
tydzień, straciłam siły i ledwo co sama mogę przejść z sypialni do pokoju
Renesmee.
Zamknęłam oczy. Od dawna nachodzi mnie jeden i ten sam koszmar.
Volturi. Zaczęłam się coraz poważniej zastanawiać nad tym, czy oddać im władzę.
Przecież tak jest dobrze. Nie mogą nic zrobić… Nikogo karać, bo to nie do nich należy
ta robota.
Ktoś zapukał do drzwi i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Jacoba. Mimo
woli zrobiłam to samo. Chłopak położył się obok mnie z jak największą swobodą.
- Co tam, Bells? - spytał.
- Wszystko po staremu - odpowiedziałam z uśmiechem - Kręgosłup jak
zwykle mi dokucza, ale jest do wytrzymania.
Jake się zaśmiał.
- I pomyśleć, że wampiry może coś boleć…
- Ja nie jestem normalna - zaśmiałam się.
- Faktycznie - zawtórował mi - Nigdy nie widziałem wampirzycy o
fioletowych oczach i do tego w ciąży.
Wyszczerzyłam zęby w szerokim uśmiechu.
- Przyjmę to jako komplement. W końcu jestem jedyna w swoim
rodzaju.
Pokiwał głową z niezwykłą powagą, aby po chwili wybuchnąć
śmiechem.
- Wiesz, Jake… - zaczęłam - Jesteś fajnym gościem.
- Dzięki. Ty też jesteś bardzo fajna. Nawet biorąc pod uwagę, że
jesteś wampirem. Nigdy nie spodziewałem się, że będę spędzał tyle czasu z
wampirami.
- Ja też się nie spodziewałam, że będę rozmawiała z wilkołakiem.
Pamiętasz tą wampirzyce, która wskoczyła na wasz teren, a następnie przybiegły
jeszcze dwie?
Pokiwał głową, a ja się zaśmiałam.
- To byłam ja i moje siostry.
- Och. Przepraszam, że…
Przerwałam mu machnięciem ręki.
- Nie ma krwi nie ma żalu.
Zapadła cisza, ale przyjemna. Po chwili usłyszałam jak Jacob
miarowo oddycha i zaczął pochrapywać. Aby mu nie przeszkadzać, wstałam i
wyszłam. Skierowałam się wzdłuż korytarza i zeszłam po schodach na dół.
Jednak to był zły pomysł. Ugięły się pode mną kolana.
- Rose! - krzyknęłam, ale nikt się nie zjawił.
Spróbowałam złapać się poręczy, ale nie zdążyłam. Osunęłam się na
schody i spadłam po stopniach na dół. Dobiegły mnie śmiechy sióstr gdzieś w
lesie. Po policzkach popłynęły mi łzy, czując ogromny ból brzucha.
Wsłuchała się w bicie serduszka dziecka, ale ledwo co je
usłyszałam. Głos uwiązł mi w gardle uniemożliwiając krzyk. Zaczęłam się
krztusić krwią, zalewając nią całą podłogę. Obraz mi pociemniał przed oczami i
stał się rozmazany.
- Rosalie! - wydarłam się, gdy odzyskałam głos.
Drzwi wejściowe trzasnęły i zobaczyłam nad sobą przestraszoną
twarz blondynki. Moje dziecko szarpnęło się wewnątrz mnie, a ja, lub raczej mój
tułów, wraz z nim. Obraz przed oczami znikł mi całkowicie i pochłonęła mnie
ciemność…
Ujrzałam małą dziewczynkę - góra dwa
latka - o kasztanowych loczkach do pasa i pięknych, czekoladowych oczach.
Dziewczynka zaczęła się śmiać i biec w bardzo szybkim tempie. Nagle przed nią
stanął wampir o krwiożerczych oczach i blond włosach
Dziecko się wystraszyło i zastygło w
bezruchu. Wampir schylił się ku niej, obnażając zęby. Już miał je zatopić w jej
szyi, kiedy został odepchnięty przez innego wampira o kasztanowych włosach i
złotych oczach.
Edward warknął na wroga i zasłonił
dziewczynkę swoim ciałem. Blondyn warknął i się na niego rzucił. Lecz
dziewczynka zrobiła coś niespodziewanego… Rzuciła się pomiędzy walczących.
Blondyn zadał cios i maleńka wyleciała w powietrze.
Uderzyła w pobliskie drzewo i opadła na
ziemię. Powietrze wyleciało z jej płuc ze świstem. Oczy zaszły mgłą, a serce
przestało bić…
Krzyknęłam i się obudziłam. Usiadłam na łóżku, spazmatycznie
łapiąc powietrze. Całe policzki miałam mokre od łez. Poczułam jak ktoś obejmuje
mnie ramieniem. Ujrzałam mojego ukochanego i natychmiast wtuliłam się w jego
ramię.
- To był tylko zły sen, kochanie - pocieszył mnie.
Odsunęłam się od niego i położyłam dłoń na brzuchu, upewniając
się, że nadal tam jest.
- Co z małą? - spytałam drżącym głosem.
- Wszystko dobrze. Nie doszło do żadnych uszkodzeń. Jednak
powinnaś uważać Bello.
- Jak?! - warknęłam na niego - Nigdy nie ma was w domu!
Wychodzicie gdzieś, a mnie zostawiacie samą!
Edward posmutniał i pocałował mnie w ramię.
- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie, kochanie - powiedział.
- Wynoś się stąd! - warknęłam na niego.
Wampir westchnął i spełnił moją prośbę. Patrzyłam jak wychodzi i
zamyka za sobą drzwi. Opadłam na poduszki z jękiem i okryłam się szczelniej
kołdrą.
To wszystko jest dziwne… Oni coś przede mną ukrywają! Uch! Nie
cierpię żyć w niewiedzy! Nagle do pokoju wpadła podekscytowana Rosalie i Alice.
Ta pierwsza wzięła mnie na ręce - przez co czułam się nieswojo - i zaniosła do
swojej sypialni. Tam posadziła mnie przed toaletką i zajęła się moją twarzą -
to znaczy makijażem.
Alice natomiast zaczęła bawić się moimi włosami. Prostować, kręcić,
czesać, wiązać, spinać wsuwkami… Kiedy zapytałam po co one to robią, kazały mi
siedzieć cicho. Następnie… zasłoniły mi oczy czarną opaską! Myślałam, że je
walnę!
Warczałam pod nosem ciągle z czego one się śmiały.
- Wstań - rozkazał chochlik.
Spełniłam jej polecenie z głośnym westchnieniem. Siostra zdjęła
moje ubranie, a ja gdybym była człowiekiem, spiekłabym raka.
Poczułam jak wkładają mi coś przez głowę. Na nagich ramionach,
znalazł się delikatny materiał. Wiedziałam tylko tyle, że to jakaś sukienka. Zaczęłam
się bać, co też one wymyśliły!
- Rose! Alice! - warknęłam - Co wy wymyśliłyście do cholery!
- Nie marudź, Isy - powiedziała blondynka - Będziesz zadowolona…
Zobaczysz.
Drzwi się uchyliły i po krokach rozpoznałam Emmetta. Wampir
zagwizdał, a ja nie miałam pojęcia z jakiego powodu.
- Już są - powiedział, a ja myślałam, że walnę go czymś.
- Kto?! - spytałam.
- Siedź cicho, Bells - mruknął - Ślicznie wyglądasz.
- Fajnie, że wiem jak!
Osiłek się zaśmiał.
- Dobra idę, bo nasza… - tu się zaciął - królowa ma humorki.
Założyłam dłonie na piersi sfrustrowana. Po jakichś dwóch godzinach
moje siostry oznajmiły, że wszystko już gotowe. Ktoś mnie wziął na ręce -
stawiam na Emmetta, który znów zjawił się w sypialni Rose - i gdzieś ruszył.
Wiem, że zbiegł po schodach, a następnie wsadził mnie do
samochodu. Bo dźwięku silnika rozpoznałam swoją Mazdę. Nie odezwałam się przez
całą drogę zła jak diabli. Po kilkunastu minutach samochód się zatrzymał i
misiek znowu wziął mnie na ręce.
Z prędkością światła gdzieś pobiegł i po chwili postawił mnie na
twardym gruncie. Czułam zapach różnego rodzaju kwiatów. Róże, pomarańcze,
frezje, bez… to tworzyło idealną kompozycję.
- Gotowa? - usłyszałam głos doktora, który wziął mnie pod ramię.
Pokiwałam twierdząco głową, chociaż tak naprawdę żołądek skręcał
mi się ze zdenerwowania.
Ktoś rozwiązał mi opaskę i ją zdjął. Nie otworzyłam oczu, bojąc
się tego co zobaczę. W końcu odważyłam się otworzyć oczy, co zrobiłam bardzo
powoli…
To co zobaczyłam, spowodowało, że po moich policzkach poleciały
łzy…
----------------------------------------------------------------------
Akuku!
To ja! :D
W końcu napisałam nn :D Mam nadzieję, że wam się spodoba, bo mi OCZYWIŚCIE się nie podoba... Jakoś takoś .... :D No ale jak zawsze opinię pozostawiam wam <3
Dedyk dla moich muszkieterek <3
- Belle
- Wampirek
- Lady A.
Kochane, wiecie , że jesteście zajebiste? :D No pewnie, że wiecie <3
Ja już nie przynudzam, tylko idę spać, bo jest późna pora :)
Pa kochani! <3
Dobranoc <3
Zwariowana Natalia :)
P.S. Życzę wam miłego dnia!! :D I Udanych Wakacji! Kocham was ludziska <3
Ej ty ! i niby ja kończę w złych momentach ?! Dodawaj nn! Prędziusiem ! Wiem jaki masz nr gg!! Nie uciekniesz przed mną!A nn świetne ;] Tylko ten koniec! co ona zobaczyła? Mam przypuszczenia że nowiusieńki dom :D
OdpowiedzUsuńTym razem nie jestem pierwsza. A co mi tam. Spałam! Ciekawie opisałaś te wszystkie momenty. Tylko, że zdarzało ci się powtarzać wyrazy... I to mnie najbardziej "boli". Jeśli nie masz nic przeciwko, to pokarzę, które:"Teraz również siedzę w pokoju mojego maleństwa [...] Teraz wyglądam jakbym była [...]" I to jest zdanie po zdaniu. Dobra, ja się nie czepiam. Ciekawe co nasza kochana Belcia zobaczyła... Ja obstawiam, że nowy dom. Weny ci życzę, nie posiadania żadnych kontuzji (ja mam kontuzję :D) i miłych wakacji.
OdpowiedzUsuńPS. Dodawaj szybko nn!
Świetny rozdział . :D
OdpowiedzUsuńCIEKAWE CO BELLA ZOBACZŁA ??
oby coś dobregoo !
a to jak wyrzuciła Edwarda z pokoju było najlepsze . ! :D
czekam na nn . :P
Pozdrawiam i miłych wakacji życze . ! : *
PAULINA . <3 !
No, ciekawe, co Bells zobaczyła... Ja tam jestem strasznie ciekawa, zwłaszcza po jej reakcji.
OdpowiedzUsuńI szkoda, że kazała wyjść Edwardowi z pokoju...
A rozdział przecudny, jak zawsze zresztą, i nie mów dziewczyno, że ci się nie podoba! Jak takie coś może ci się nie podobać? Nie rozumiem...
Dobra, ja się tutaj nie będę rozpisywać. Czekam na kolejny rozdział!
Pozdro ;)
Ona kazała wyjść Edwardowi z pokoju i przyjść do mnie! Ja to czuję! Przepraszam, że ostatnio nawalam, ale wiele się u mnie dzieje. Niestety złych rzeczy. Dobra taka, że do liceum się dostałam. Rozdział jak zwykle fenomenalny, bardzo dziękuję za dedyka i ja i Lady.A, która teraz się wakacjuje :)
OdpowiedzUsuńhttp://sinful-secret.blogspot.com/
Jest nowy rozdział.
Zapraszam i pozdrawiam
Wampirek.
Zapraszam na
OdpowiedzUsuńhttp://me-and-my-prince.blogspot.com/
Jest NN.
Wampirek i Inka.
Boski !!!!! Nic dodać nic ująć kochana nn szybciutko !!
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Awards i the Versatile Blogger Awards :) Więcej na : http://kompletnie-inna-historia-belli.blogspot.com
Zostałaś nominowana do Libster blog Awards i the Versatile Blogger Award.
OdpowiedzUsuńNo w takim momencie..?
Cudny. !!!!
Już nie mogę się doczekać kolejnego.. :D
Co tam będzie.?